W poszukiwaniu wolności – Touldie

W tym roku postanowiłem poraz pierwszy w swoim życiu wybrać się w góry – Bieszczady. Zamierzałem spędzić tam bite dwa tygodnie chodząc po górach i obcując z przyrodą. Podróż była do zniesienia i trwała kilkanaście godzin. Spodziewałem się wiele po tym pobycie, gdyż liczyłem na to, że znajdę tu „coś”, co mnie wzmocni duchowo i nada jakiś konkretny kierunek w moim życiu duchowym.

Pierwszego dnia kupiłem mapę i obejrzałem szlaki turystyczne, aby zaplanować swoją podróż po ponoć pięknych górach. Jednak brak schronisk na szlakach bardzo mnie rozczarował, a poza tym okazało się rzeczą niemożliwą biwakowanie na terenach objętych ochroną… Nie poddałem się i drugiego dnia wybrałem się na najwyższy szczyt gór – Tarnicę. Na początku było OK i cieszyłem się tym co widziałem, a zwłaszcza superowskim strumieniem z czystą wodą, nad którym spedziłem kawałek czasu słuchając jego szumu… Potem pognałem dalej na szczyt po drodze oglądając cudowne dolinki i wzniesienia. Na samym szczycie widok był piękny, ale… właśnie, był po prostu piękny… W powrotnej drodze zacząłem się nad tym wszystkim zastanawiać, ale też za bardzo nie mogłem… Powiem tak – chodzenie po szlakach w celach kontemplacji przyrody jest pomyłką. Wysiłek fizyczny na to nie pozwala, poza tym uwaga jaką musimy skupić, aby sobie nie zrobić krzywdy praktycznie całkowicie nas pochłania. Wydaje mi się, że podróżując pomiędzy schroniskami już na samym szlaku byłby o wiele lepszym rozwiązaniem i nie tak bardzo uciążliwym.

To tyle ze wstępnika :) a teraz czas na przemyślenia. Po powrocie do hotelu zacząłem dumać… zrozumiałem, że szukałem w górach drobnej namiastki „wolności”, lecz takowej nie znalazłem. Zrozumiałem, że widoki, które ujrzałem są równie piękne co w każdym innym zakątku naszego kraju (np. na Mazurach) lub Ziemi… To co postrzegamy jest i było od zawsze tym samym, a tylko przedostając się przez nasz pryzmat doświadczania staje się tym lub tamtym. Krajobraz zrobił na mnie takie samo wrażenie, jak ten który widziałem przemierzając nizinne tereny Mazur. Więc? Do niektórych z nas przemawia to lub tamto, bo akurat TA wibracja trafia w TE struny naszej duszy i to wszystko. Ostatecznie trafiła do mnie myśl, która rozwiązywała moje wątpliwości… Wolność, której tak usilnie poszukiwałem w górach, jest ponad tym wszystkim. Nie znajdę jej w żadnym krajobrazie, ani strumieniu, ani ludziach… Gdy sobie uzmysłowiłem gdzie jej mam szukać dalszy pobyt mijał się z celem. Nie mogłem liczyć na spokój, którego tak mi brakowało… a o ciszy już nie wspominając… Prawda okazała się bolesna, gdyż zrozumiałem iluzoryczność mojego postępowania, choć z drugiej strony uspokoiła mnie wewnętrznie. Powracając do domu wiedziałem, że prawdziwego poczucia Wolności należy szukać tylko w nas samych, gdyż tu wszystko ma swoje miejsce i początek…

Touldie