Patrząc z poziomu subiektywnych doświadczeń (tego, co się dzieje w naszych główkach) widzenie aury jest dość proste. Wystarczy rozluźnić nasz nawykowy sposób patrzenia na świat, na bieżącą chwilę. Nauczyliśmy się koncentrować i w określony sposób filtrować doświadczenia wizualne, tyczy się to zarówno ruchów i napięć fizycznych, jak i procesów myślowych. W transie, rozumianym jako odmienny, a nie zawężony stan świadomości, przynajmniej z początku, filtrowanie, interpretacja tego, co postrzegamy jest zaburzona… ta część umysłu, która narzuca formę doświadczeniom, jest albo zakłócona (można powiedzieć uśpiona), albo zbyt zajęta walką z uporządkowaniem innej sfery wrażeń. Wtedy łatwiej jest zobaczyć inny wymiar, przynajmniej na początku. Później kiedy się przyzwyczajamy do tych poziomów – to widzenie aury zanika, kiedy nie zwracamy na to uwagi, albo strukturalizuje się zgodnie z systemem przekonań – czyli jeśli ktoś uczył się, że np. czakry wyglądają mniej więcej tak a nie inaczej, poziomy aury właśnie jeszcze inaczej… zaczyna postrzegać zgodnie z tym przekonaniem. W podobny sposób dzieje się u osób, które uczą się medytacyjnie postrzegać aurę. Nauka ta (w dużym skrócie) opiera się na zadaniu sobie pytania odnośnie stanu aury lub jakiegoś fragmentu, i odczuwaniu, wyobrażaniu sobie odpowiedzi (w pewien sposób jest to bardzo zbliżone do wahadełkowania bez wahadełka). Po pewnym czasie podświadomość zaczyna dostarczać automatycznie całościowego obrazu, zgodnie z najczęściej zadawanymi tematami, treściami na których się koncentrujemy… Cenzura i filtracja wrażeń zyskują w pewien sposób nowy moduł operacyjny – widzę aurę. Problemem jest to, że tam, gdzie działa cenzor-interpretacja, bardzo łatwo zamknąć się w określonym sposobie postrzegania, nie widząc w jaki sposób to postrzeganie jest objęte wewnętrznymi projekcjami. Ma to zalety, bo np. umożliwia szybkie i w miarę dokładne diagnozowanie ciała czy stanu psychicznego, co przydaje się w psychoterapii i bioenergoterapii; ma to i wady w przypadku interpretacji doświadczeń brudu psychicznego, kontaktów z duchami (opętań) czy walk magicznych – tutaj niewidzenie zaangażowania własnych projekcji i przekonań prowadzi prosto do niezłych jazd i schizów.
Są bardzo proste sposoby omijania tej interpretacji i wychodzenia z niej:
Pierwszy to ćwiczenia samoświadomości, przebywania tu i teraz, świadomości sensorycznej. Skierowania się bezpośrednio na doświadczanie wewnętrzne czy zewnętrzne, bez prób interpretacji. Przy dużym poziomie zrelaksowanej koncentracji na świecie zewnętrznym (tzw. świadomość sensoryczna, ale nie tylko) okazuje się, że wzorzec projekcji wewnętrznych znaczeń przy patrzeniu nie ma czasu na zaistnienie. Okazuje się, w związku z tym, że w danym doświadczeniu, sytuacji, chwili bieżącej, w tym teraz obecna jest oprócz percepcji świata i doznań fizycznych – percepcja energii, czy czegoś, co intuicyjnie możemy tak określić.
Co więcej na jeszcze głębszym wejściu w to postrzeganie pojawia się rozumienie. Coś w rodzaju rozumienia związków przyczynowo-skutkowych, a raczej współistnienia ich w danej chwili. A nawet doświadczenie jedności z całością postrzegania. Pojawia się postrzeganie wielowymiarowe… Świadomość obejmuje nie tylko ciało, ale też wszystko w danym miejscu. Przy jeszcze większym poziomie skupienia w świadomości uczestniczy przestrzeń (po prostu obejmuje duży obszar) i czas (?!), jak i materia czy ludzie. Pojawia się po prostu świadomość tego wszystkiego, tych istot – rzeczy współistnieją z twoją świadomością, wewnątrz niej.
Ćwiczenie ogólnej samoświadomości siebie w danej chwili i postrzeganie jej, prowadzi do takich samych doświadczeń, tylko jest cięższe na starcie, od razu więcej wrażeń trzeba jednocześnie utrzymywać w polu uwagi, łatwiej jest odpłynąć. Za to łatwiej jest zauważyć, w jaki sposób indywidualne postrzeganie współbrzmi z rzeczywistością. Bez zajmowania się medytacją najprościej to zauważyć na przykładzie rożnych efektów optycznej i psychologicznej iluzji: np. rysunki o dwóch rożnych treściach (w zależności od sposobu postrzegania) czy sposób widzenia przy stereogramach.
Drugi sposób to psychiczna dociekliwość: badanie od wewnątrz rożnych punktów postrzegania, i ich fragmentów. Czyli np. Próba odpowiedzi na pytania: jakich emocji doznawałem? Jak się zachowywałem chwila po chwili? Jakbym się zachowywał, gdybym postrzegał sprawy inaczej? Co czułem na skórze? Jak to wyglądało z punktu widzenia innej osoby? Co ona mogła czuć? Jak wygląda świat widziany oczami kota? Co on czuje? Co czuje drzewo? Jak doświadcza? itd. Ćwiczenie takiej introspekcji i aktywnej wyobraźni, na luzie i z zaufaniem, ciekawością, prowadzi do zaskakujących doświadczeń i rozwoju elastyczności umysłu: okazuje się że np. rejestrujemy i zapamiętujemy energię, aurę i treści psychiczne danych sytuacji, nie tylko jednostkowe, ale również innych osób. Na dobrą sprawę mamy dostęp do dowolnych wspomnień i informacji, przekonań i punktów widzenia. To, że zazwyczaj postrzegamy siebie jako indywidualność (ciągłość świadomości, indywidualność wspomnień) wydaje się z perspektywy tych doświadczeń być raczej funkcją nawyku myślowego lub rozbudowania cenzora niż rzeczywistością.
Trzeci sposób to chwilowe przenicowanie się, przeniesienie się do takiego sposobu funkcjonowania lub poziomu świadomości, gdzie postrzeganie aury jest naturalne. Opiera się to na założeniu, że istnieją takie stany, poziomy świadomości, funkcje psychiczne i za pomocą pewnych środków możemy je uaktywnić. Tutaj oczekiwania koncentracja i sposób funkcjonowania ciała (np. zażycie prochów) grają dużą rolę. Można to zrobić tak po prostu (skupieniem i pozwoleniem), a można użyć jakiś specyficznych środków do wchodzenia w trans (bębnienie, synchronizacja półkul, dziwne sposoby oddychania czy różne rytuały). Tych stanów świadomości gdzie postrzeganie aury jest naturalne jest kilka (albo kilkaset), dla celów wywołania ich można wymienić cztery:
• świadomość peryferyjna – Po prostu zakładamy że istnieje niezależna świadomość, która operuje na peryferiach obrzeżach naszej zwykłej świadomości. Żeby do niej się dobrać, wystarczy skupiać uwagę właśnie na tych obrzeżach, na mglistych przeczuciach, niezwerbalizowanych myślach, niesprecyzowanych odczuciach w ciele. Ciężko to wytłumaczyć, ale zaobserwować łatwo. Chodzi tylko o coś takiego, czym posługujemy się przy widzeniu peryferyjnym (czyli widząc, co się dzieje daleko od punktów na których skupiamy wzrok), tylko w odniesieniu do własnego umysłu;
• świadomość pierwotna – wystarczy się skupiać na emocjach, oddychać intensywniej, wąchać przestrzeń, czuć pulsowanie krwi w żyłach. Tu w grę wchodzi także skupianie się na prostych odczuciach, chyba zwanych propriorecepcją (czucie samego siebie), coś w rodzaju świadomego wywoływania gniewu, nakręcania się, napięcia psychicznego. Pomóc może szybkie bębnienie czy transowa ostra muzyka, taniec – np. taniec zwierzęcia mocy, czy wyobrażanie siebie jako zwierzęcia… najlepiej chyba (z mojego doświadczenia) gada: węża, jaszczurki czy smoka. Chodzi o wyobrażenia siły, jej pulsowania, połączonej z płynnością postrzeganego świata;
• świadomość rozległa – czyli staramy się swoją świadomością objąć jak największą przestrzeń: można sobie na przemian wyobrażać rośnięcie i kurczenie własnego ciała – wyobrażając sobie odpowiednie odczucia. Można skupiać uwagę na przestrzeni jako takiej, jednocząc się z nią, rozpływając się w niej. Innym pomocnym środkiem jest skupianie uwagi na odległych punktach horyzontu np. w czterech kierunkach, wyobrażając sobie tam jakieś przedmioty, z początku pojedynczo w każdym kierunku, a później usiłując wszystkie naraz utrzymywać w świadomości. Z subiektywnego punktu widzenia umysł jest naprawdę bardzo rozległy;
• świadomość widząca aurę. To wymaga większego zaufania do siebie i już pewnych doświadczeń, po prostu dużą ilość chcenia… i puszczenie, wejście w ten stan, uznanie go za coś naturalnego. Pomóc może po kolei wywoływanie wrażeń: jakbym się czuł, gdybym widział aurę? co bym czuł w ciele? w nogach? w rękach? w brzuchu?. Jakie kolory bym postrzegał?
To tyle o sposobach uzyskiwania widzenia. Co do treści… nie wiem, nie jestem wami (:-) ).
Choć mam kilka uwag technicznych:
• W pewien sposób każdy z poziomów widzenia aury jest subiektywny, polega na skupianiu się na określonych treściach… doświadczenie wytworzone w ten sposób jest indywidualne i w sporej części oparte na projekcjach treści wewnętrznych.
Im bardziej zwraca się uwagę na proces, sposób dokonywania tych projekcji, tym lepiej to wychodzi: w sensie skuteczności i sprawdzalności.
• Warto sobie wyrobić przeświadczenie, że te wszystkie doświadczenia medytacyjne to (a) iluzje (z początku) (b) narzędzie (kiedy, wiemy, jak i po co ich użyć); traktowanie ich jako obiektywnej rzeczywistości prowadzi do niezłych jazd lękowych. Stąd kolejna rada, by wypracowywać sobie za pomocą dowolnych środków poczucie bezpieczeństwa i zaufania do tego, co się dzieje, oraz dobrej motywacji i czegoś w rodzaju silnej woli czy wytrwałości (która swoją drogą pomaga w życiu).
Jedna z tych jazd to opartych na lękach to np. depresja i poczucie bezsilności. W dodatku z punktu widzenia niektórych stanów świadomości – nic nie robienie czy robienie, dobrobyt czy bieda, mają tę samą wartość doświadczenia. Inne pojawiają się bardziej namacalnie w postaci uczuć nieczystości, doświadczeń duchów, demonicznych nawiedzeń, magicznych ataków etc. Lęk to pierwszy z wrogów wg Castanedy, pomóc może obserwacja i rozróżnianie, co jest doświadczeniem (np. uczucie uścisku w ciele, odczucie złości), a co interpretacją i projekcją (w tym przykładzie: ktoś nas dusi, ktoś nas atakuje).
• Obraz aury przypomina proces poznawania ludzi, jest odzwierciedleniem pierwszego wrażenia; łatwo się wpędzić w szufladkowanie, co jest swoistego rodzaju przeszkodą, bo ludzie i my sami w każdym momencie są inni. Kiedy unika się tego utrzymując świeżość spojrzenia, można zauważyć, że wszyscy, a w zasadzie wszystko ma pewną uniwersalną wartość, wspólną świadomość – i narzuca się stwierdzenie, że jest ona pozytywna i dobra. W tej tendencji do nawykowego patrzenia, rozwijania wizji według pierwszego wrażenia dopatrzyć się można kolejnego wroga, który nazywa się: Jasność. Bardzo łatwo utknąć w widzeniu na pozycji racji, w jedynie słusznym punkcie interpretacji, a pomaga uniknąć tego właśnie świeżość, dociekliwość i nieprzywiązywanie się do poszczególnych treści doświadczeń.
• To już dla tych, którzy chcą się posługiwać odmiennymi stanami i spojrzeniami. najprawdopodobniej zależy to od stopnia uaktywnienia lewej czy prawej półkuli, ale ten sam stan świadomości można przeżywać na poziomie formy czegoś (szczegółowe wizje, lewa półkula, postrzeganie struktur energetycznych czy świetlistych) jak i energii (całościowe wrażenia, przepływy energii). Aby skutecznie działać (zmienić coś w wizji) warto działać na obu tych poziomach, albo równocześnie. Dla niezorientowanych: z punktu widzenia odmiennych stanów postrzegania rzeczywistości można kreować i zmieniać rzeczywistość, wydarzenia i ludzi, zmieniając swoją świadomość. Dzieje się tak np. przy bioenergoterapii i tzw. modlitwie huny. Stad bierze się trzeci wróg, to znaczy Moc, czyli w praktyce uznanie się za prawie wszechmocnego (albo i wszechwiedzącego) albo przeciwnie – za kogoś, kto totalnie nie ma wpływu. Tymczasem nie jest to prawda… a raczej nie do końca prawda. Pomijając psychologiczne aspekty takich stanów świadomości, z punktu widzenia, pomóc może doświadczenie, że rzeczy raczej współbrzmią i współgrają (np. relacja terapeuta- klient, sprzedawca-kupujący), i w sumie tylko w kierowaniu Intencją (albo poddawaniu się jej kierowaniu) tego współbrzmienia ze swojej strony tkwi realniejszy wpływ na rzeczywistość.
• No i dochodzimy do czwartego wroga: Starość czyli znużenie. Dosyć ciężko jest utrzymywać (uzyskać też), jasne-widzenie, wysoki poziom aktywności własnej świadomości w tym postrzeganiu – najłatwiej zobaczyć to na przykładzie tego, co się dzieje podczas spotkań grupowych, w jaki sposób spostrzeżenia i ich interpretacje rozchodzą się i rozwijają w różnej postaci, także w postaci różnego rodzaju mitów czy postaw. Moda i reklama to dobre przykłady ze wspólnego snu społeczeństw. Dostrzeganie opętań czy innych problemów przez widzących to kolejny przykład. Jesteśmy bardzo przyzwyczajeni do strukturalizacji spostrzegania i uleganiu oczekiwaniom innych i swoim, tak że bardzo łatwo zasypiamy w pojedynczej jedynie słusznej własnej lub cudzej racji.
• Kolejna rzecz tyczy się tym którzy mają tendencje do poziomowania i tworzenia płaszczyzn postrzegania. Z punktu widzenia wizji, świetliste pełne miłości postacie mają taką samą jakość jak tzw. demony i wizje piekielne. Jest to ten sam typ doświadczania. Metodą na wyjście poza tzw. astral jest raczej zauważenie, jak się tworzy struktura tych wizji i co istnieje miedzy poszczególnymi jej fragmentami. W tych przerwach jest coś w rodzaju teraz, rozciągniętego czasu, czy jak kto woli doświadczeń bezczasowości i wieczności.
W skrócie: Kluczem do widzenia pełniejszego postrzegania jest większa koncentracja w teraz, na pojedynczym doświadczeniu (zewnętrznie może się to objawić spowolnieniem świata zewnętrznego, wyostrzeniem refleksu czy jak kto woli widzeniem szczegółów szybkich ruchów).
• Z obiektywnego punktu widzenia takie widzenie świata i wchodzenie w odmienne stany postrzegania to robienie sobie krótkich spięć w mózgu. Warto kierować się zdrowym rozsądkiem i po prostu dbać o siebie fizycznie: witaminy, poziom cukru, ruch etc. zwłaszcza w przypadku kobiet zwracając uwagę (robiąc badania) na poziom hormonów, głownie tarczycy. Zaburzenia hormonalne mogą powodować po prostu niezdolność do poradzenia sobie z doświadczanymi emocjami.
Poza tym, bez tego wszystkiego naprawdę da się obejść, zachowując dużą dozę rozsądku i dobrej woli w życiu i pewną dawkę introspekcji czy samoświadomości. Możliwe jest że aura, energia, astral w sensie przestrzeni czy jakiejś odmiennej fizycznej wibracji nie istnieją. W takim przypadku wewnętrzne widzenie i wędrówka szamańska są jedynie wewnętrzną aktywnością mózgu, któremu zaburzono propriorecepcję (czucie ciała) i dopływ bodźców z zewnątrz. Nie zmienia to faktu, że owe doświadczenia mogą być użyte jako narzędzia rozwoju świadomości i swoistego rodzaju autoregulacji – wychwytywania odrzucanych normalnie treści umysłowych, treningu zachowań w określonych sytuacjach, obróbki wspomnień etc. W tym kontekście widzenie aury, to zaburzenia widzenia ( fizycznego powidoki lub pamięć rozmytych obrazów poza punktem skupienia soczewki oka) połączone z projekcją wewnętrznych treści (czyli nieświadomego odczytu mowy ciała + wspomnień, przekonań o danej osobie i o osobach podobnego typu). Doskonale to wtedy tłumaczy percepcje energii – są to uogólnione wrażenia, typu Gestalt (całościowe odczucie sytuacji) płynące z prawej półkuli, przetworzone na nowo (np. w wizje) poprzez półkulę lewą. (Lub coś w tym stylu.) To samo tyczy się fizycznego czucia energii np. dłonią. Są to odczucia propriorecepcji zniekształcone poprzez aktywność wewnętrzną mózgu.
W pewien sposób obydwa założenia: materialistyczne i duchowe, to koncepcje będące interpretacją wrażeń. Można się tylko kłócić, czy istnieje doświadczenie inne niż własna śmierć potwierdzające lub zaprzeczające danej teorii. Przy OBE (doświadczeniach poza ciałem) ciało i mózg formalnie żyje i funkcjonuje – tylko trochę inaczej. Co niekoniecznie oznacza konieczność samobójstwa w celu sprawdzenia własnej teorii, czas to załatwi za nas.
Z obydwu interpretacji doświadczeń w zależności od założeń i nastawienia, może wynikać przekonanie, że życie jest:
a) bardzo cenne
b) bezwartościowe
c) przypadkowe
d) celowe
e) coś pomiędzy powyższymi.
Teoria wolnej woli – swoboda zachowań i wyborów jest zachowana. ;-)
Warto tylko brać pod uwagę, że z powodu lęku przed śmiercią (słusznego lub nie) mamy większe tendencje do urealniania pewnych doświadczeń, konkretniej tych duchowych, boskich i mistycznych, a odrzucania innych interpretacji. I że ta tendencja zanieczyszcza owo widzenie niezależnie od punktu… siedzenia i wyznawanej teorii.
Tekst ten można znaleźć, w innej bogatszej formie graficznej, w wirtualnym miesięczniku Wojtka Jóźwiaka Taraka, który zresztą gorąco polecam.