Zarządzanie tożsamością – Stewart Blackburn

„Jesteś głupkiem!” „Nie, nie jestem!” „Jesteś!” „Nie, nie jestem!” Dzieci wiedzą jak potężne jest działanie tożsamości, i nikt nie musi im tego tłumaczyć. Od momentu urodzenia, inni próbują tworzyć dla nas naszą tożsamość. W najlepszym przypadku nasi rodzice i opiekunowie tworzą tożsamości, które pozwalają nam czuć się dobrze z samym sobą. O wiele częściej jednak pobieramy je od naszych przyjaciół, ze szkoły czy z telewizji i nie są one tak pozytywne.

Jesteśmy uczeni, że istnieją określone wrodzone aspekty naszego istnienia, takie jak narodowość, rasa, typ ciała, płeć, bogactwo/bieda, religia oraz więzy rodzinne. Jesteśmy zachęcani do podejmowania działań, które są wynagradzane pozytywną reakcją związaną z tym, kim jesteśmy i konsekwentnie ryzykujemy wykluczenie z grupy, jeśli oddalimy się zbytnio od tożsamości grupy.

Złe czy dobre, pozytywne czy negatywne, te tożsamości dają nam poczucie związku ze światem i naszego w nim miejsca. Uzyskujemy poczucie, że jesteśmy kimś, kto jest ważny, kimś, kto ma znaczenie. Dostajemy również zestaw wygodnych scenariuszy, za pomocą których, z pewną dozą pewności siebie, wchodzimy w interakcję z resztą świata. Nasze tożsamości określają większość sposobów zachowania, których inni od nas oczekują, a zatem właśnie tak najwygodniej będzie nam postępować. W ten sposób ograniczamy się swoją własną definicją siebie (lub sposobem w jaki pozwalamy innym na określanie naszej osoby). Wybieramy działania zgodne z naszą tożsamością, albo ryzykujemy jej utratę, a co za tym idzie zniszczenie naszego „wygodnego miejsca” (lub nawet coś gorszego).

Skoro tożsamości stanowią ramę naszego życia, są również klatką, która nie pozwala nam się rozrastać. Kiedy wiem kim jestem, jestem pewny, kim na pewno nie jestem. Brak pewności sprawia, że umysł podświadomy nie ukazuje nam możliwości, które są poza naszymi akceptowalnymi tożsamościami. „Ku” da nam to, czego chcemy i czego się spodziewamy. Tylko zmiana definicji samych siebie, naszych wierzeń w to, kim jesteśmy może spowodować, że staniemy się kimś lub czymś nowym. Oto istota zarządzania tożsamością.

Nie zamierzam umniejszać trudności w zmianie tożsamości. Dla wielu ludzi ucieczka z „szuflady” w której się znajdują jest niezwykle trudna. Wyrwanie się z własnej tożsamości, opuszczając np. rodzinę czy kraj, może być bardzo bolesne, dezorientujące i zwykle wymaga wielkiego wysiłku. Niektórzy mogliby nawet zabić lub samemu zginąć, niż wyrzec się swoich tożsamości. To nie jest błahostka.

Tożsamości utrwalają również dysfunkcje, sprawiając, że stają się one czymś niekwestionowanym. Wolałbym zaakceptować siebie z brakiem uczuć niż ryzykować kwestionowanie moich wierzeń czy sytuację, w której nie wiem, kim jestem. Strach związany z utratą tożsamości może być silniejszy niż doświadczenie zaburzenia. Stwierdzenie „Jestem gruby” jest tak oczywistym zaburzeniem tożsamości, że niemal błaga o zrozumienie – bez świadomości potrzeby tożsamości jakiegoś rodzaju, nawet jeśli jest ona bolesna. Większość naszych ograniczających wierzeń pojawia się w formie tożsamości. „Ogranicza mnie to w ten, tamten lub w inny sposób.” Rozum daje nam sposób, aby zinterpretować te przekonania i tożsamości – a nie aby je porzucić.

To można zmienić.

W jeden sposób można to opisać następująco: transformacja dokonuje się za pomocą zmiany podejścia subiektywnego na obiektywne „Jestem 'x'” na „Czasami robię rzecz 'x'” lub „Używam 'x'”. „Jestem majsterkowiczem” na „W przeszłości bardzo lubiłem majsterkować.” To może wydać się trywialne, ale różnica jest niezwykle ważna. W pierwszym przypadku zdefiniowałem siebie, powiedziałem, że nie tylko lubiłem majsterkowanie, ale, że było ono trwałą częścią mnie. Kiedy ponownie pojawią się podobne sytuacje czy możliwości, bardzo możliwe, że powiem „O tak. Jestem majsterkowiczem, teraz będę majsterkować.” Nie występuje żadne poszukiwanie alternatywy. Jest to bardzo niewinna klatka, ale to wciąż klatka. Kiedy identyfikujemy się z czymś subiektywnym, możemy spojrzeć na to tylko od wewnątrz. Stanowi to część nas. Ale kiedy mówimy „Och, to nie jestem ja. To tylko część moich obiektywnych doświadczeń”, wtedy możemy zdystansować się nieco od tego i dokonywać zmian. Kolejnym przykładem może być różnica pomiędzy stwierdzeniami „Jestem gruby,” zakładającą warunek ciągły i nieskończony, a „Ważę teraz nieco więcej niż chciałbym”, wskazującym na określony moment i możliwość ewentualnej zmiany.

Tożsamością jest również stwierdzenie własności. Kiedy mówię „Posiadam ten dom”, definiuję siebie. Z ubraniami oczywiście jest identycznie. „Szata mówi o człowieku”. To samo jest w przypadku samochodów, dzieł sztuki, kolekcji muzycznych oraz wielu innych rzeczy. Częścią radości z posiadania jest wpływ na to, jak inni nas postrzegają. Otrzymujemy informacje, miejmy nadzieję pozytywne, z opinii innych o nas, o naszych gustach, inteligencji, spokoju, etc. Oczywiście starsze rzeczy w posiadaniu dają nam poczucie bezczasowości i stałości. Udajemy trochę, że świat się nie zmienia. Tożsamości wszystkich rodzajów pomagają nam radzić sobie z niepokojącą i dezorientująca naturą zmian. Rzeczy posiadane robią to najlepiej – w takim sensie, że wiążą się z jakąś historią, która mówi nam o nas coś, co nam się podoba. Jeśli stracilibyśmy wszystko, co posiadamy, kim byśmy byli? Spotkałem kilka osób, które utraciwszy absolutnie wszystko, twierdziły, że była to najlepsza rzecz, jaka im się przytrafiła w życiu. Nigdy wcześniej nie mieli tak niesamowitego poczucia wolności. Mogli dostrzec, że nie są wcale tym, co posiadali, że faktycznie są czymś wspaniałym bez niczego, na co byli wcześniej ślepi. Znam również ludzi, którzy zastanawiają się, czemu nie mogą dokonać zmian we własnym życiu. Te same osoby nie chcą porzucić swoich „starych rzeczy”, rzeczy, które najwyraźniej stanowią już integralną część i wpływają na ich postrzeganie siebie. Widziałem na ich twarzach frustrację, a nawet skonfrontowani z tym powiązaniem, nie potrafili oddzielić tych rzeczy od własnej tożsamości.

Mogę powiedzieć, że „Jestem heteroseksualistą.” To stawia mnie razem z „innymi ludźmi, takimi jak ja” i umożliwia mi działanie w kontekście, który znam i rozumiem. Jednak ogranicza to akceptowalność uczuć, które nie pasują do modelu heteroseksualnego. Ponieważ seksualność jest tak skomplikowana i złożona, ograniczanie doświadczenia do wąskiego wycinka powoduje przeoczenie większych części głębszej natury. Można jednak powiedzieć, „Jak dotąd, moje najlepsze doświadczenia seksualne związane były z przeciwną płcią.” To pozostawia miejsce na nowe odczucia (jeśli nie działania). W wielu przypadkach, tego rodzaju uczucia są ważnymi odkryciami, które nie wymagają w ogóle żadnych działań.

Na poziomie narodowym mogę powiedzieć „Jestem Amerykaninem.” Tak więc przynależność państwowa określa, przynajmniej w jakiejś części, kim jestem. Informuje to o określonych wierzeniach, które posiadam i zakłada określone zobowiązanie wobec innych osób o tej samej tożsamości. Przywiązuje do pewnego ogólnego postrzegania świata. Identyfikując się jako Amerykanin, jestem związany z historią, kulturą i społeczeństwem, które są z definicji odmienne od innych narodowości. Jednak automatycznie pojawia się podział „my i oni”. Jedyny sposób, aby wyjść z roli „my i oni” i stać się „nami”, to znalezienie innej tożsamości, która będzie górować nad tożsamością narodową, tak jak np. „ogólnoświatowa społeczność walcząca z globalnym ociepleniem.” Oczywiście inne tożsamości typu „my i oni”, takie jak rasa, płeć czy bycie biednym lub bogatym dają nam poczucie komfortu, umiejscawiając nas w świecie, ale pozbawiają nas połączenia z ludźmi, którzy nie należą do naszego „plemienia’”.

Na głębszym poziomie można powiedzieć „Jestem szamanem.” Istnieją określone rzeczy, które kojarzę z szamanami i „zakładam płaszcz szamana.” Wykorzystuję te atrybuty, które kojarzę z szamanami. Jest to to bardzo użyteczne. Życie wydaje się poddawać o wiele większemu wpływowi, jeśli podchodzimy do niego po szamańsku. Jako szamani mamy ogromne poczucie siły i skuteczności. Jednak są również pewne minusy. Za każdym razem, gdy przyjmujemy tożsamość, tworzymy „klatkę”. Mówimy sobie, kim jesteśmy i jak będziemy się zachowywać. Jako szamani mamy dostęp do Czwartego Poziomu, związanego z mistyką i świadomie według naszej woli zmieniamy naszą tożsamość. Jest to wielka moc. Nawet jeśli praktyka zmiany tożsamości pomoże uwolnić nasze niezbędne do rozwoju podświadome tożsamości, wciąż jednak zajmujemy się tożsamościami, które posiadają ograniczenia.

Co dzieje się, kiedy przestajemy identyfikować się z naszym „plemieniem” czy z jakimkolwiek „plemieniem”? Kim jesteśmy, gdy nie istnieje żadna grupa, do której przynależymy? Bez poczucia niezależności samego siebie może to wzbudzać strach. Strach przed czym? Cóż, oczywiście dla niektórych jest to strach przed utratą lub brakiem miłości. To dla wielu osób najbardziej przerażająca myśl, której mogą doświadczyć. Inni najwyraźniej boją się, że przestaną istnieć, zostaną zniszczeni czy ulegną dezintegracji. Możemy mówić, że jest to strach „ego” przed swoją własną śmiercią. Używam tu słowa „ego” jako poczucie siebie jako sumy wszystkich fasad, które trzymają niepokoje i obawy z dala od nas.

A więc jak możemy efektywnie wykorzystywać zarządzanie tożsamością? Sądzę, że istnieją trzy podstawowe elementy.

Pierwszy to bycie świadomym, że nasze tożsamości nie są czymś stałym i że można je zmieniać, dodawać lub usuwać wedle potrzeb. Istnieje powszechne przekonanie, że istnieje wewnętrzne „Ja” i wraz z wiekiem uczymy się uzyskiwać lepszy dostęp do tego „prawdziwego Ja” i czerpać z niego mądrość i szczęście. Analizując mózg i podział półkul, współcześni naukowcy odkryli, że istnieje wiele ośrodków jaźni. Dominującą jest ta, która przechowuje więcej „Ja”. Jednak wszyscy zdajemy sobie sprawę, że możemy czerpać z różnych miejsc z własnego wnętrza i mieć całkowicie różne pojęcia, o tym kim jesteśmy. Nie tylko mamy wybór miejsca definiującego nas, co oznacza miejsce, na którym chcemy się skoncentrować, ale mamy również możliwość dowolnego przedefiniowania tego miejsca. Możemy np. wziąć doświadczenie, które zwykle mogłoby być uważane za bolesne i otrzymać całkiem inne doświadczenie, nazywając je po prostu intensywnym przeżyciem. Za pomocą prostego przedefiniowania opisu samego siebie, zmieniamy nasze doświadczenia.

Drugi element to bycie świadomym własnych tożsamości i ocena ich efektywności w naszym życiu. Często trudno jest dostrzec wszystkie swoje tożsamości, są one tak zakorzenione w nas i tak przenikają nasze zwyczaje i wierzenia, że wygląda to tak, jakby mówić rybie, czym jest woda. Jednak sam zamiar odkrycia tożsamości może dać nam wiele. Wola, aby zobaczyć, czy nie istnieją inne sposoby funkcjonowania może być niezwykle potężnym narzędziem. Jeśli rzeczywiście nie istnieją żadne granice, jak najlepiej mogę wyobrazić moją osobę dla siebie oraz dla innych? Czy mogę w tym celu zmienić moje postrzeganie siebie? Myślę, że tak.

Trzeci sposób polega na ćwiczeniu zmiany tożsamości w celu nabrania umiejętności lub próbowaniu nowych tożsamości, które mogą przynieść więcej zdrowia, przyjemności i szczęścia. Jest to oczywiście forma zmiany kształtu, będąca zarówno zabawą jak i oświecenia. Uwalnia wyobraźnię i otwiera szereg perspektyw. To w tym świecie możemy być najbardziej skuteczni jako szamani. To tu możemy wpływać na zmianę świata zewnętrznego (zbliżająca się burza i zmiana ścieżki lub organy ciała i przekazanie miłości i zdrowia).

Sądzę, że przybieranie tożsamości jest niezwykle użyteczne, zdrowe i wspaniałe. W ten sposób poznajemy różne rzeczywistości i sposoby zachowania. Z ich pomocą możemy dokonać niebywałego wglądu w nasze pragnienia i obawy. Mogą nauczyć nas o tym, co jest efektywne, a co nie w naszym życiu. Myślę jednak, że od czasu do czasu należy je „zdejmować”. Należy wtedy sprawdzić jak dużo przyjemności lub bólu nam przysparzają. Czy naprawdę dodają radości życiu? Być może należy je usunąć, aby zrobić miejsce lepszym tożsamościom. Czasami cudownie jest usiąść w ciszy w ogóle bez żadnej tożsamości. Większość z nas nie może istnieć długo bez tożsamości, ale postawa „nagości” tożsamościowej i funkcjonowanie bez nich przez jakiś czas, potrafi dać ogromne poczucie wolności i zabawy.

Stewart Blackburn
Tekst pochodzi ze strony www.huna.org/

Tłumaczenie – Radosław Aleksanderek, www.transleto.com.pl