Aloha
Użycie Huny (wizualizacji pożądanego skutku) powinno dla nas, ludzi znających tą tajemną wiedzę, być tak naturalne jak szczotkowanie zębów czy mycie rąk przed posiłkiem.
Zawsze kiedy stosuję Hunę w relatywnie krótkim czasie (zależnym od włożonej w przedsięwzięcie Many) dostaję to na co się otworzyłem. Nie zawsze jest to to o co prosiłem ;-) ale zawsze zgodne z moim najwyższym dobrem i zasadą „prawdopodobnego cudu” opisaną przez Kahili Kinga w Szamanie Miejskim – gorąco polecam wszystkim lekturę tej wspaniałej książki.
Dla zobrazowania podam jeden przykład.
Kilka miesięcy temu zepsuł się mi w domu gazowy ogrzewacz wody – tzw Junkers. Uszkodzenie było proste do usunięcia bo wymagało wymiany gumowej membrany, niestety nie można było wykręcić mosiężnego elementu który krył w sobie ową membranę. Wycieki wody spod tej membrany działając na aluminiowe elementy junkersa spowodowały że ten mosiężny element zaklinował się i nie można było go wyjąć. Próbował mój ojciec, któremu siły nie brakuje, próbowałem i ja. Niestety ani drgnęło tak jakby na klej to było wzięte. Troszkę zirytowany (Hmmm… no powiedzmy że trochę bardziej ;-) złośliwością rzeczy martwej zacząłem próbować różnych kombinacji, z podważaniem czy też coraz to większymi młotkami. ;-) Praktycznie gdy już zawiodły wszelkie konwencjonalne sposoby (trwało to 2 dni) i zastanawiałem się czy nie kupić całego tego elementu (około 150zł) przypomniałem sobie, że przecież znam Hunę! :-) No więc nieco zrezygnowany, no bo jak może pomóc tak subtelna wiedza na tak toporny problem, wyciszyłem umysł i naładowałem się Maną wizualizując że problem jest rozwiązany i wszystko dobrze się skończyło.
Gdy skończyłem (trwało to może 3 minuty) pomyślałem że warto by było się czegoś napić i poszedłem wstawić wodę na herbatę (w tym momencie zaczęła działać już moja wizualizacja). Gdy woda zaczęła się gotować, nagle w moim umyśle pojawił się obraz (można to by było przyrównać do bajki Pomysłowego Dobromira… ;-) jak oblewam gorącą wodą niesforny element. Nie trzeba było mi więcej podpowiadać. Zastosowałem się do tej wizji (zadziałała fizyka – rozszerzalność cieplna czyli cud prawdopodobny) i po trzech minutach miałem mosiężny element wymontowany.
Wszystko się dobrze skończyło, tak jak w mojej wizualizacji…
Zamiast 2 dni siłować się z kawałkiem żelaza, wystarczyło 3 minuty relaksu i wizualizacji.
Pomyślcie o ile by nam się łatwiej żyło, gdyby wszyscy (no powiedzmy chociaż większość) stosowała takie techniki.
Nie jest ważne w jaki sposób problem zostanie rozwiązany, nie należy podpowiadać sposobu rozwiązania podświadomości. Ona znajdzie najbardziej prawdopodobne rozwiązanie. Podobnie jak w przypadku butelki Phobosa czy też mojego junkersa, warto zaprząc Hunę i podświadomość do pracy w życiu codziennym. Takie proste, codzienne problemy, pomogą uzyskać mistrzostwo w posługiwaniu się Huną.
Kto wie czy nie jest to sposób na poprawę życia w tym kraju, lub wręcz ratowania go… czyli niewątpliwego cudu – ale prawdopodobnego :-)
Co jak co, ale w tym kraju trzeba odkorkować nie jeden otwór. ;-) Bo ostatnio bardzo blokuje się u nas przepływ Many… Nawet firmy którym się dobrze powodzi i mają duże zyski, niejako w trosce o przyszłość ograniczają wydatki i stosują cięcia finansowe. Domyślacie się do czego to doprowadzi…
Używajmy Huny – to się na prawdę opłaca.