Pewnego dnia zacząłem się zastanawiać. Dlaczego zwykle świętujemy Nowy Rok pierwszego stycznia? Tak właściwie: czy jest w tym jakiś sens? Nic szczególnego nie dzieje się w przyrodzie tego dnia. Zimowe przesilenie było ponad tydzień temu.
Święta, rzecz oczywista dokładnie przed tygodniem W dodatku, to 25 grudnia był świętowany w wielu starodawnych kulturach na Półkuli Północnej jako początek końca zimy, i co dalej? Co to ma wspólnego z pierwszym stycznia? Moja ciekawość pchnęła mnie w nurt dociekań.
Wpierw sprawdziłem więc historię tradycji świętowania nowego roku. Okazało się, że najstarsze zapiski sięgają roku około dwutysięcznego przed naszą erą i zostały sporządzone w Babilonie, który* jest dzisiejszym Irakiem. Jednakowoż, starożytni Babilończycy obchodzili święto Nowego Roku pod koniec marca z uwagi na to, że był to czas wiosennych zasiewów. Przed zasiewami jednak, spędzali oni jedenaście dni na dziękczynieniu za całe dobro, którym bogowie obdarzyli ich w poprzednim roku. W bardzo podobny sposób, dawni Hawajczycy czcili Nowy Rok przez dokładnie cztery miesiące zanosząc podziękowania, bawiąc się i czyniąc przygotowania ku następnemu sezonowi.
W pewien sposób, obchody nowego roku, stały się częścią wspólną większości kultur na ziemi i wyrażały podziękę za doznane błogosławieństwa a zarazem były przygotowaniem do (oby następujących) kolejnych dobrych chwil.
Czymże więc jest czas Nowego roku? Nie jest to ani czas zbiorów, ani czas zasiewów na żadnej z półkul. Pozycja Ziemi na orbicie Słońca nie jest, poza tym w żaden sposób szczególna.
Podczas wczesnych dni Imperium Rzymskiego dzień Nowego Roku wypadał pierwszego stycznia. Dziwnym dość było, że pierwszy stycznia przypadał na dzień, który dziś znamy jako 25 marca, czyli początek wiosny. Ze względy na to, że różni imperatorzy, i wysokiej rangi urzędnicy chcieli przedłużać terminy swych kadencji majstrowali przy kalendarzu zmieniając długości miesięcy i lat do tego stopnia, że mierzenie czasu wymknęło się całkowicie spod kontroli i dopiero Juliusz Cezar przywrócił pierwszy stycznia na swoje prawidłowe miejsce, (czyli 25 marca) w roku 46 p.n.e.
Jeżeli chodzi o kościół katolicki, jego przywódcy stając się coraz bardziej politycznie znaczącymi zdecydowali się ustanowić swój własny dzień pierwszego stycznia w opozycji do – jak to było wówczas określane – pogańskiego święta urodzaju. Stworzyli więc całkowicie nowy kalendarz i ustanowili Nowy Rok w dniu uroczystości obrzezania Jezusa Chrystusa, co w ich mniemaniu miało miejsce dokładnie tydzień po jego narodzinach.
Ugruntowanie pozycji tego Nowego Roku nie przyszło od razu. Od jedenastego do trzynastego wieku Hiszpanie i Portugalczycy obchodzili go jak katolicy, Brytyjczycy 25 marca, Włosi 15 grudnia (który był wtedy dniem Bożego Narodzenia) a Francuzi w Niedzielę Wielkanocną. Chińczycy, Żydzi i mieszkańcy Hawajów natomiast obchodzili Nowy Rok według swych kalendarzy, co czynią z resztą do dziś. Ponieważ kalendarz gregoriański jest tak popularny i ogólnie przyjęty, ci ostatni zaczęli nawet świętować dwa razy do roku.
Nadszedł czas by zadać konkretne pytanie: Jaki jest sens tego artykułu?
Sens jest taki, że ludzie we wszystkich kulturach uznawali w swój własny sposób koniec starego cyklu i początek nowego. Dokładny czas lub data ma związek z pewną wartością – doniosłością – jaką ludzie cyklowi przypisują. Jak opisałem powyżej, dla niektórych najwartościowsze okazują się cykle związane z przyrodą, dla innych religijne a jeszcze inni najwyżej stawiają polityczne. Wszędzie jednak panuje zgoda co do tego, że koniec starego i początek nowego cyklu jest okazją do refleksji nad rzeczami ważnymi w ich życiu, potwierdzenia sensu swego systemu wartości, lub jego zmiany.
Nie ma znaczenia czy okres zaczyna się pierwszego stycznia, w twoje urodziny, w dzień wiosennej równonocy, czy zimowego przesilenia. Jest coś potężnego w ludzkiej naturze co każe nam zamykać kolejny cykl by zacząć nowy, a w przełomowym czasie dziękować za to co nas dotychczas spotkało i przygotowywać się na nadejście nowych dóbr i wartości.
Twoje wartości są złożone z tego co uważasz za najważniejsze w swym życiu. Twoje wartości same w sobie są wartościowe, bo rządzą każdym aspektem twego zachowania i czynów a jednocześnie kierują zachowaniem otaczającego cię świata. W każdej życiowej sytuacji będziesz postępował kierując się tym co jest dla ciebie najważniejsze bez względu na otoczenie ani na to co robią i mówią inni. Nie jesteś zaskoczony swoim zachowaniem, bo nie jesteś świadomy swych wartości.
Jako przykład mogę podać rozmowę z moją wspaniałą żoną. Omawialiśmy sprawę naszych wartości i doszliśmy do zaskakujących wniosków. Cenimy sobie bardzo nasz związek, ale okazało się, że jeszcze bardziej jest nam cenna osobista wolność. Nasz związek ma jednak tak wielką dla nas wartość, że nieustannie przychylamy się do sugestii partnera mimo tego, że wiąże się to nieraz ze zrobieniem czegoś, na co niespecjalnie mamy ochotę, albo z rezygnacją z czegoś innego.
Jako, że mamy tak wiele do ofiarowania sobie i jest w naszym związku wiele radości te małe ograniczenia wolności są niezwykle łatwe do zaakceptowania (mimo, że nieraz skłaniają mnie do zrzędzenia). Innymi słowy, związek ma dla nas większe znaczenie niż niewielkie restrykcje narzucane wolności. Co by jednak było gdyby te restrykcje stały się dużo cięższe do zniesienia? Wartość związku odpowiednio by się zmniejszyła.
Rozmowa nasza stała się jeszcze bardziej interesująca, gdy okazało się, że koncepcje „ związku” i „indywidualnej wolności” okazały się tylko abstrakcyjnymi ideami. Za nimi kryją się rzeczy które cenimy naprawdę. Przyjemność z naszej wspólnej fascynacji sobą i z szacunku wobec siebie, oraz emocjonalne zadowolenie z możliwości podejmowania indywidualnych wyborów.
Za tymi wszystkimi abstrakcyjnymi wartościami, takimi jak miłość, władza, zdrowie, wolność itd, kryją się wartości bardzo specyficzne. Takie, które behawioralnie motywują nas do działań oraz takie, które poruszają nas emocjonalnie. W każdej chwili zawsze będziesz dążył do tego, co potencjalnie w twojej ocenie sprawia największą przyjemność, lub zadaje najmniej bólu.
W Kalifornii i na Hawajach możesz prawie bezbłędnie wskazać kto jest stolarzem. To ci z deskami surfingowymi na dachu swoich pickupów. Przywożą je ze sobą do pracy a gdy fala jest dostatecznie wysoka opuszczają swoje warsztaty. Abstrakcyjny punkt widzenia wskazywałby, że surfowanie jest ważniejsze od pracy, specyficzna wartość jednak jest taka, że cenią sobie oni śmiganie po wysokiej fali bardziej niż piłowanie drewna dla kogoś obcego. Inaczej sprawa ma się, gdy są w pilnej potrzebie świeżej gotówki. Zwykle zostają w pracy gdy fale są średniej wielkości, ale gdy staną się naprawdę wysokie…
Innym przykładem może być osoba która pracuje „by utrzymać rodzinę” – i to do tego stopnia, że całkowicie ją ignoruje i wreszcie kończy samotnie nie wiedząc co się stało. Tutaj, abstrakcyjna wartość „bezpieczeństwa finansowego rodziny” jest prawdopodobnie oparta na strachu przed oskarżeniem o niemożność jego zapewnienia. Starając się uchronić od bycia obwinionym, traci się rodzinę z zasięgu wzroku.
Wartością rozmowy pomiędzy mną a moją żoną stało się to, że staliśmy się świadomi tego co jest nam cenne. Poza tym, dzięki naszej znajomości Huny, zdaliśmy sobie sprawę, że to wszystko jest subiektywne. Za pomocą jednej myśli możemy przecież zmieniać te wartości, które zechcemy. Możemy jedynie za pomocą woli sprawić, ze ważne rzeczy staną się nieistotne a te dotąd nieważne nabiorą wielkiego znaczenia. Świadomość tego wszystkiego jest również wielką wartością. Wiemy, co jest dla nas ważne i jakimi wartościami decydujemy się kierować w życiu.
Zmiana systemu wartości jakim kierujesz się w życiu ma pierwszorzędne znaczenie dla ciebie i dla tych, którzy się wokół ciebie znajdują. Konsekwencje twego dotychczasowego systemu wartości jawią się przecież i teraz, w tak samo mocny sposób. Jeżeli coś nie gra w twoim życiu może być to problem wartości ścieżką których podążasz. Jeżeli wszystko się układa, jest to również sprawa wartości jakie cenisz i warto byłoby je zidentyfikować.
Każdy czas jest dobry by zbadać co tak naprawdę jest dla ciebie ważne. Utwierdzić się w przekonaniu, że twoje wartości są słuszne, lub dokonać zmian.
Teraz jest też dobry moment.
* Jak nam już zapewne dobrze wiadomo [przyp. tłumacza]
Serge Kahili King
Artykuł pochodzi ze strony www.huna.org
tłumaczenie Błażej Kozioł