Vernon M. Sylvest – dr medycyny, lekarz i założyciel Richmond Health oraz Wellness Center, fragment książki P.M.H. Atwater „Pamięć przyszłości”
Kiedy w sierpniu 1988 roku oczyszczałem dach naszego domu z sosnowych igieł (nie jest to praca, którą lubię), natknąłem się na gniazdo os i w trzech miejscach ciała poczułem tego skutki. Natychmiast wszedłem w stan medytacyjny osiągając doznanie miłości Boga do mnie i do os. Wyobrażenie potężnej osy wypełniło cały ekran mojego umysłu; nie była ona ani zła, ani sroga – powiedziała mi jednak, że wtargnąłem na ich terytorium. Zgodziłem się uznać prawo os do posiadania własnego terytorium, dlatego też nie użyłem aerozolu Raid, który miał zmusić osy do ucieczki. Kiedy medytowałem, mój ból zmniejszył się , a miejsca użądleń nie spuchły, ani nie wymagały żadnego dalszego leczenia. Doznanie to było jednak znakomitą wymówką, aby pozostawić dach w spokoju i zejść na ziemię.
Jedenaście miesięcy później dach wyglądał jak góra kompostu, a rynny były całkowicie zakryte i nie funkcjonowały. Moja żona i ja wróciliśmy właśnie z urlopu, w czasie którego, wędrując po górach, nabrałem nieco sił. Miałem więc energię i zapał, aby ponownie zabrać się za dach. Nie wiedziałem czy tego lata osy powróciły, ale byłem pewny, że aby oczyścić dach muszę zrobić to, co konieczne.
Kiedy wszedłem do góry z grabiami i dmuchawą, przekonałem się, że osy są tam nadal. Starając się ich nie drażnić oczyściłem najpierw obszar na którym nie było ich w roku ubiegłym, a potem dopiero wszedłem na ich terytorium. Zrobiłem to z wielką ostrożnością. Starałem się nie używać ani grabi, ani dmuchawy, ale mimo to moje czynności zostały zauważone. Z gniazda, spoza okapu, nadleciało kilka os. Wycofałem się.
Moją pierwszą myślą był Raid. Ale zanim po niego sięgnąłem, przypomniałem sobie o przesłaniu, jakie odebrałem, a które dotyczyło miłości i poszanowania wobec każdego przejawu życia. Wspomnienie to wprowadziło mnie w stan medytacyjny, w którym doświadczyłem jedności z całym stworzeniem oraz miłości do wszystkiego, w tym również do os. Wyobrażenie wielkiej osy ponownie wypełniło ekran mojego umysłu i zrozumiałem, że zwracam się do czegoś, co postrzegam jako świadomość istniejącą jak gdyby poza gniazdem os. Wyjaśniłem, że respektuje role, jaką pełnią osy w naturze, że rozumiem ich pożyteczność w kontrolowaniu populacji owadów i że nie chciałem niszczyć gniazda, a jedynie oczyścić dach. Świadomość, z którą się skontaktowałem, zgodziła się na współpracę.
Kiedy zbliżyłem się do gniazda, czyniąc użytek z grabi i dmuchawy, osy odleciały w innym kierunku i pozostając w pewnej odległości pozwalały mi kontynuować pracę. Było to dość niezwykłe.
Następny krok polegał na zdjęciu odrutowanego pokrycia rynny i oczyszczeniu samych rynien. Aby to zrobić musiałem jeszcze bardziej zbliżyć się do gniazda. Wbrew pozorom nie byłem ani spięty, ani przerażony, chociaż opis ten może sprawiać takie wrażenie. Miałem po prostu nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. Moje ruchy nie były zbyt gwałtowne. Delikatnie zdjąłem pokrycie rynny i wówczas natknąłem się na drugie gniazdo. Pomyślałem, że znajduje się ono w dość dziwnym miejscu. Założyłem, że musi być stare, więc bez namysłu oderwałem je od rynny. Dopiero wtedy poczułem, że trzymało się dość mocno, nie wyglądało na wysuszone, a kiedy je odwróciłem, spostrzegłem, że w środku są żywe larwy. Odrzuciłem je daleko od siebie i najszybciej jak mogłem wszedłem w stan medytacyjny.
Byłem pewny, że owady powrócą i będą szukały swego gniazda. Miałem znów przed oczyma umysłu wyobrażenie potężnej osy. Przeprosiłem za zniszczenie gniazda, wyjaśniając, iż nie zdawałem sobie sprawy z tego, że jest czynne, a ponadto nie wykonałbym swojej pracy, gdybym je tam pozostawił. Świadomość os przyznała, że taka lokalizacja gniazda nie była dość mądrym pomysłem; dodała również, że wszystko jest w porządku. Myślę, że jednostkowe ekspresje tej świadomości nauczą się wiele z takiego doświadczenia i następnym razem dokonają lepszego wyboru. Kiedy zabierałem się za czyszczenie rynien i wymianę ich pokrycia, indywidualne ekspresje świadomości os – pojedyncze owady – poszukiwały gniazda, mnie jednak pozostawiając w spokoju. Miałem wrażenie, że jestem niewidzialny.
Nie mogę udowodnić – nawet sobie – że istotnie komunikowałem się z jakimś rodzajem grupowej świadomości os, chociaż myślę, że właśnie tak odbieram to doznanie. Wiem również, że kiedy uwolnię swój strach i poczucie zrozumienia oraz respekt dla całego życia, uczucia te powrócą, odsuwając ode mnie wszystkie zagrażające mi niebezpieczeństwa.
Odnosi się to oczywiście do każdego z was.