Ten tekst powstał pod wpływem Ulryka, domowego psa, który przeszkadzał mi dziś w odkurzaniu. Bardzo chciał dziś iść na spacer teraz, zaraz i natychmiast – i dawał temu wyraz na całego. Efekt był taki, że został wyrzucony przeze mnie na ogródek, żebym mogła w spokoju odkurzyć klatkę schodową i moje mieszkanie. Dzięki temu sprzątanie zajęło mi dużo mniej czasu, niż gdybym pozwalała psu chodzić za sobą, słuchać jego tęsknych szczeków i skomleń (pies jest solarnym Bliźnięciem, więc jest bardzo rozmowny jak na psa – spacery nieodmiennie zaczynają się serią szczeków, pisków i innych werbalnych prób przyspieszenia wyjścia).
:)
Na pewno zastanawiacie się, dlaczego czasem tak długo trzeba czekać na spełnienie jakiegoś marzenia, a innym razem materializuje się ono praktycznie natychmiast. Ja też się często nad tym zastanawiałam, ponieważ z natury jestem osobą bardzo niecierpliwą :) Jednak ponieważ spędziłam już trochę czasu na naszej pięknej planecie, widzę, że niektóre moje życzenia czekają na odpowiednią porę, by się spełnić, podobnie jak mój pies musiał poczekać całe pół godziny na spacer (cała wieczność;))
Aumakua (Wyższe Ja) ma inne wyczucie czasu, niż świadomość. Nie chodzi o to, żeby coś zaszło jak najszybciej, bez względu na koszty, tylko jak najkorzystniej dla nas i wszystkiego dookoła. Nie jesteśmy sami na tym świecie, wszystko jest połączone (o czym mówi druga zasada Huny, Kala). Tak zwane przestoje to często czas na to, by inne, ważne dla nas osoby (nawet jeśli jeszcze ich nie znamy) zdążyły zmienić swoje życie. Mija, jak to mówią w bajkach, czasu mało-wiele i puzzle na granicach ich i naszego świata zaczynają do siebie pasować, a cały obrazek przedstawia coś pięknego :)
W przypowieściach o Salomonie jest takie zdanie, że „Serce człowieka obmyśla jego drogę, lecz Bóg kieruje jego krokami”.
Czasem, tak jak mój pies, jesteśmy wykopywani „za drzwi”, w miejsce wcale nie tak znowu złe, jak wskazuje na to zaciekłe drapanie w drzwi (jest ciepło, ogród jest spory), żeby Aumakua mogło spokojnie posprzątać nasze duchowe kłaki, umyć miskę, zadbać o to, żeby było co do tej miski włożyć, przygotować dla nas smakołyki na spacer i tak dalej. Chodzi o to, by wszystko odbyło się tak, jak trzeba, a nie tak, jak nam się wydaje, że powinno być.
Poza nauką cierpliwości, która przydaje się w wielu dziedzinach życia, takich choćby jak wychowywanie dzieci czy twórcza praca człowiek po paru przejazdach, kiedy w końcu po długim oczekiwaniu dostaje coś, na czym mu bardzo zależało, uczy się zaufania – zarówno do siebie, do swojego Głębokiego, czy Wyższego Ja i do świata.
Nie wiem, czy mój pies nauczy się tego w tym życiu, bo pobiera nauki od dobrych paru lat i nie widać, żeby była jakakolwiek zmiana, ale z pewnością zbiera doświadczenie na następne wcielenia. A Wy, denerwujecie się, czy spokojnie czekacie?
Nic nie zostało zapomniane. I nigdy nie będzie.
Józefina Jagodzińska
www.uni-garden.com