Wszystko, co jawi sie nam, jako miłe, przyjemne, dobre, podniecające, czy wreszcie w jakiś sposób właściwe może i będzie zawsze nas uzależniać. Wydaje mi się, że jest to całkiem naturalny proces. To uzależnienie nas wyznacza, to kim jesteśmy i nad czym panujemy, czy nie panujemy. czy uzależnienie od piękna, orgazmu, prawdy jest złe?
Czy może uzależnienie od szukania, czy znajdywania Boga jest złym nałogiem?
Nie ma nic piękniejszego od nałogu, byle tylko właściwego. Wszystko wydaje się być oczywiste, ale czy tak jest na pewno?
Zło jest złe i nie ma mniejszego zła, choć matematyka na to wskazuje. Dobro jest zawsze dobre – dla wszystkich. Każdy owszem ma swoje zło i swoje dobro do wykonania i pobrania
– Jeśli ustalimy,że wolność jest antonimem nałogu, i żeby być wolnym, to musimy bac się uzależnień, to czy ten strach wywołany chęcią wolności nie jest już uzależnieniem od chęci braku nałogu( to oczywiście sofizmat). W każdym razie czysta wolność zależy od czystej intencji wolnego wyboru sterowanego naszą nieskrępowaną chęcią, pragnieniem zrodzonym nie z powtarzalnego cyklu powtórkowego wobec jakiejś tam czynności( np: orgazmu), ale z tego ,że nasze jestestwo chce teraz tego orgazmu, nasze średnie świadome JA ma ochotę teraz na seks. – tzn. ma to być wolny wybór.
Co zatem jest złe – powtarzalność? , czy chęć wiecznego powrotu do danego stanu? czy może poczucie winy z tego tytułu?
Twierdzenie, że Uzależnianie to ograniczanie się, na pierwszy rzut oka wydaje się być oczywiste, ale jak zajżymy pod kołdrę, to znowu pojawia się
pytanie:
Czy brak uzależnienia od czegokolwiek nie jest jednak większym ograniczeniem.
Uzależnienie to specyficzny rodzaj oddania się jakiejś ulubionej formie aktywności, oddanie się komuś, itd.
Wynika z samotności po trochu, a na pewno z ludzkiego pragnienia przyjemności, błogości. Zauważ, że człowiek nie uzależnia się od np: nieprzyjemnych doznań, czy stanów
Co jest zatem tym dobrem a co złem ? Wiesz , co mam na myśli?
Dajmy na to : uzależniamy się od alkoholu : bo jesteśmy odurzeni, wyluzowani, i jakoś nam tak miło( części z nas, naturalnie)., to nasze pobudki są pozytywne. chcemy się czuć miło. nagle okazuje się ,że jest to dla nas złe i niebezpieczne – robi z nas szmatę, niszczy nam i innym życie- Nie mówiąc juź o narkotykach.
Może zatem próba osiągfnięcia raju na ziemi zawsze będzie się konćzyć dostaniem po łapkach. Może to katolicy mają rację – że jesteśmy tu za karę., no czy ewentualnie koncepcja karmy.
Powiem tak, kiedy myślałem o paleniu papierosów , jako o złym strasznym nałogu, nie mogłem przez kilkanaście lat z nim skończyć. Kiedy powiedzialem
sobie ,ze to nawet fajna rzecz -( ot co jest złego w tym wciąganoiu dymu i wydmuchiwaniu go)
ale za często paląc zatracam przyjemnośc przeżywania tego specyficznegpo stanu, nagle przestało mnie doń( nałogu ) ciągnąć. Nagle poczułęm lekkość.
Znam ludzi uzaleznionych od marchewki, kompotu winogronowego ( oh yeau – to ja), owoców leśnych, wina róźanego( ach – juź wiodzę oburzenie).
Tak – to wszakrze Boże dary tej ziemi. Jeśli Bóg stworzył spirytus – to może po to, żeby gdzieś tam na Syberii nie pozamarzały im chłodnice( ciała).
A czerwone wino pewnie po to, żeby czyściło nasz krwioobieg, układ pokarmowy. No i do wznoszenia toastów ( to też błogosławieństwo)
Tak więc zdrowie wszystkich zainteresowanych
IKE – świat , jest taki, jak myślisz ,że jest
Bohdan