Najwięksi Przyjaciele: Zmiana i Śmierć cz. II


„Często powtarzam, że na to, by żyć naprawdę, trzeba najpierw umrzeć. Najpierw należy wyobrazić sobie siebie w grobie, by uzyskać przepustkę do życia. Wyobraź sobie, że leżysz w trumnie, w dowolnej pozycji. W Indiach umarli mają podkurczone nogi. Zdarza się, że w tej pozycji niesie się ich na stos. Czasami jednak leżą. A więc wyobraź sobie, że umarłeś i leżysz martwy. A teraz spójrz na swoje problemy z tej perspektywy. Czyż wszystko nie ulega zmianie?” ( Anthony de Mello „Przebudzenie”)

Ta zmiana perspektywy, kiedy żyjemy zaprzyjaźnieni ze śmiercią i zmianą, to nasz wewnętrzny kapitał, dzięki któremu, zaczynamy żyć we śnie, zamiast…śnić, że żyjemy. Ta „przebudzona senna perspektywa” to jedno z narzędzi „pracy szamańskiej”, jak i dlaczego? Tym zajmiemy się za chwilę.
Czym jest owa „prac szamańska”? W wielkim skrócie to uzdrawianie, za pomocą wewnętrznej komunikacji z otoczeniem, uzdrawianie ciała poprzez prace z duchem(czymkolwiek miałby on być), przy użyciu wewnętrznej mocy. Tymczasem życie w stanie świadomości zmian oraz świadomości śmiertelności wszystkiego owocuje dziwnym zjawiskiem – świadomością życia i „świadomości” wszystkiego. Po prostu świat okazuje się pełen życia, świadomego życia w dodatku. Owa świadomość „świadomości” być może, bierze się z wzrostu wagi wewnętrznych doświadczeń. Jeśli zakorzeniamy się w świadomości zmienności, w obecności Tu i Teraz, cokolwiek doświadczamy po prostu jest doświadczeniem, czy to jest zjawisko zewnętrzne czy wewnętrzne.
Inne wytłumaczenie owego wrażenia świadomości wszystkiego(włącznie z gotowością do komunikacji) jest takie, że jest to projekcja naszej funkcji myślowej, włącznie ze zdolnością werbalizacji myśli. Bierze się ona ze specyficznego pobudzenia układu nerwowego przy wzmacnianiu świadomości sensorycznej. To nie jest ważne.
Ważne jest, że w ramach procesu uświadamiania sobie śmiertelności i wypracowywania świadomości „zmienności” dochodzimy do stanu świadomości w którym, wszystko wydaje się być gotowe do komunikacji z nami, i w którym możemy się komunikować.
Ćwiczenie:
Przemawiaj do przedmiotów w otoczeniu. Zrelaksuj uwagę, zachowując wewnętrzną czujność, by usłyszeć odpowiedzi.
Kolejny aspekt szamańskiego uzdrawiania to użycie „wewnętrznej mocy”. Czym jest owa moc? Nie wiem. Ale „od wewnątrz” daje się to opisać jako stan ogromnego zaufania do tego, co się dzieje (lub co robimy), połączony z uczuciem, które można określić jako mieszankę współczucia i….zakochania, oczarowania tym co się dzieje. Owa „wewnętrzna moc” pojawia się niejako automatycznie, jeśli poprzez rozmyślania i medytację zakotwiczasz się w świadomości zmienności. Po prostu, jeśli wszystko się zmienia, obserwujesz te zmiany, jesteś na nich skupiony i „obecny w nich”…to nie ma wyjścia.. to już jest to. Zaufanie do tego, co się dzieje wraz z rosnącą pewnością, że wszystko, co się pojawia jest czymś właściwym. To jedyne, co możesz zrobić.
Co do „współczucia” (a raczej uczucia które można tak opisać) to bierze się ono z przekonań o równości wszystkiego (bo wszystko jest żywe, więc również wszystko umiera ,i jest to odczuwalna cecha wspólna), oraz uczuciu połączenia, jedności z otoczeniem, które pojawia się w stanach wzmożonej uwagi. Co do stanu zakochania…cwiczenie:
Wyobraź sobie jakie znaczenie miałoby dla ciebie wszystko, co cię otacza, gdybyś miał umrzeć już za chwilę. W jaki sposób byś odczuwał? W jaki się rozglądał. Etc? Każdy moment jest cudowny, prawda?
Poskładajmy to wszystko w całość: Świadomość zmienności i śmiertelności wszystkiego, winduje nas, naszą świadomość w „odmienną rzeczywistość”. W odmienny stan postrzegania i funkcjonowania, w którym…uzdrowić coś możesz, komunikując się z otoczeniem w wewnętrznej rzeczywistości, świecie wyobraźni. To co sobie wyobrażasz, myślisz jest tym komunikatem dla otoczenia, mówię jeśli jeszcze tego nie zauważyłeś. Po prostu skup uwagę na uzdrawianym obiekcie i w wyobraźni, symboliczny(stosując jakieś wyobrażenie będące reprezentacją procesu uzdrowienia) lub bezpośrednio(w formie głosowej) przekaż swoją sugestię. O skuteczności takiego podejścia, nie mogę cię przekonać, tak samo o tym, czy warto zaprzyjaźniać się ze śmiercią i zmianami. To twoja decyzja, a lekcje jakich się nauczysz rozwijając tą świadomość mogą być zupełnie inne. Powodzenia, cokolwiek wybierzesz.

Piotr Jaczewski

szkolahuny.pl