Co jakiś czas nachodzą mnie myśli o poszukiwaniu tego „złotego graala”. Tego „duchowego” graala, związanego z wyrażaniem się na naszej planecie, z działaniem, z kreacją oraz związanego z czymś głębszym – z istotą egzystencji. Czyli w skrócie ujmując: jak to jest z przejawem władzy człowieka nad materią oraz skąd pochodzę i po co żyję.
Ot taka widać moja natura, że od czasów nastolatkowych co rusz mam okresy intensywnego drapania się po głowie [jeszcze kilka lat i łysina mnie czeka, a póki co świecę wysokim czołem ;-)].
Po wielu latach doświadczania i rozmyślania wydaje mi się, że w zasadach Huny jest on pięknie, wręcz cudnie wkomponowany (ten mój graal), a to czy jego dostrzeżemy, zależy tylko od nas.
Tak tak, tyle lat czytania, ćwiczeń i rozmyślania w tym temacie narodziło moje dywagacje wokół uwalniania intencji. Czyli to co opisałem w artykule Moja Huna nie działa oraz w dziale forum Projekt dzień.
Mędrcy, którzy sformułowali prawa Huny wykazali się niezwykłą przebiegłością. W prawach tych zawarli nie tylko opis istoty świata, lecz przekazali najpotężniejsze narzędzie manifestacji ludzkiej woli – błogosławieństwo. Jest to trochę skryte, jednak zbierając wszystko w całość, ja tak to właśnie postrzegam.
Skryte to może nieodpowiednie słowo, ponieważ wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Jednak to od nas zależy, czy na to coś spojrzymy, czy na tym się skoncentrujemy, aby to coś dostrzec i sięgnąć po nie.
Moje doświadczenia w pełni ukazują moc tej prostej czynności jaką jest podziękowanie, a w powiązaniu z rozmyślaniem od dłuższego już czasu nad uwalnianiem intencji, utwierdzają mnie w tymże mechanizmie kreacji, jakim jest właśnie działanie samej intencji z odpowiednim nastawieniem (nasze odczucia, stan wnętrza).
Oczywiście są to moje doświadczenia, ukazują moc dla mnie. Podążając prawami Huny śmiem twierdzić, że jest to „mój graal”. Jednak z uwagi na podobną konstrukcję mojej jaźni oraz ogółu ludzkości, mechanizm ten działa tak samo lub w bardzo zbliżonym stopniu u większości mieszkańców naszej planety.
Przynajmniej tak śmiem twierdzić, jednak warto samemu to przetestować. Nie warto przyjmować czegoś na ślepo, najlepiej jest samemu doświadczyć, wtedy można wydać pełną opinię jak to wygląda z naszej strony.
Można to sprawdzić bardzo szybko, nawet od ręki. Podziękuj proszę teraz czytelniku za coś. Odczuj wdzięczność. Poświęć na to małą chwilę, ponieważ warto. Możesz wyrazić podziękowanie za sprzyjającą pogodę, za pięknie grzejące słońce, za dobrego partnera, za udany dzień, za cokolwiek co sprawia Tobie radość. Napewno znajdziesz coś, za co warto podziękować.
Zrób to proszę. Zamknij oczy i dziękuj. Zatop się w uczuciu wdzięczności. Niech ta wdzięczność ukoi twoje wnętrze.
I jak się czujesz?
A teraz podziękuj za coś, czego teoretycznie masz za mało. Przykładowo (wybierz coś, co teoretycznie tobie brakuje): dziękuję za pewność siebie; dziękuję za radość; dziękuję za dobre samopoczucie; dziękuję za spokój ducha, za klarowny umysł etc.
I jak teraz?
Odczuwasz napływ stanu za który dziękujesz?
Wg mojego postrzegania podziękowanie/błogosławieństwo/stan wdzięczności, można tak rozpisać wg praw Huny:
IKE – świat jest taki, jakim go postrzegasz -> błogosławieństwo podnosi nasze morale, dostrzegamy dobre strony życia, czyli nasz świat jest postrzegany pozytywnie. Przez to nasz świat zaczyna emanować tymi pozytywami. Świat jest jak lustro – odbija to co generujemy w swoim wnętrzu.
KALA – nie istnieją żadne granice, wszyscy jesteśmy połączeni -> tak więc możesz dziękować za wszystko, także za to czego uważasz że nie posiadasz (przedmioty fizyczne jak i stan swojego wnętrza). Warto jeszcze dodać, że dziękując za coś zewnętrznego (osobę czy przedmiot) i tak wzmacniasz siebie, ponieważ wszyscy jesteśmy powiązani, ulepieni z tej samej materii.
MAKIA – energia płynie tam, gdzie koncentrujemy naszą uwagę -> skupiając się w procesie dziękowania na określonych celach, to je wzmacniamy. Dziękujesz za dobrego partnera – takim on się staje, dziękując za dobrobyt – twoja sytuacja układa się pomyślnie w kwestii obfitości (dobrobyt może być nie tylko na planie materialnym, lecz także na tym duchowym, emocjonalnym).
MANAWA – teraz jest chwila działania -> w tej chwili swojego życia można dokonać zmian, każdy moment jest odpowiedni, nie trzeba czekać na odpowiednie warunki. Po prostu dziękuj teraz, nie czekaj na lepszą chwilę, na bardziej sprzyjające warunki. Doskwiera ci brak spokoju? Podziękuj za niego… podziękuj tu i teraz…
ALOHA – kochać oznacza być szczęśliwym z… -> Dziękując wzmacniasz miłość do… No i nie jest ważne czy do samochodu, czy do psa, czy do małżonki, przecież wszystko jest ulepione z tej samej materii/substancji (nie ważne jak to nazwiemy). Można wyrażać uczucie miłości do każdego dostrzegalnego elementu wszechświata.
MANA – cała moc pochodzi z wnętrza -> Nie musimy szukać zewnętrznego źródła wsparcia, wszystko czego nam potrzeba jest w nas. Nie potrzeba specjalnych miejsc czy technik lub rytuałów aby dziękować. Dziękować możesz wszędzie, w każdych warunkach. Masz siłę aby okazywać radość i wdzięczność. I możesz to czynić kiedy i gdzie chcesz, i w jaki sposób chcesz.
PONO – skuteczność jest miarą prawdziwości -> Podziękuj i przekonaj się czy to działa. Jeśli działa, to jest to prawdą, twoją prawdą, twoją rzeczywistością. Więc nie martw się czy to chwilowy napływ poprawy nastroju, czy to chwilowe emocjonalne jakieś majaki może. Jeśli widzisz efekty, pozytywne zmiany, to śmiało korzystaj z tego kiedy masz tylko ochotę. Bo sprawdziłeś, że TO przecież działa.
Mechanizm błogosławieństwa jest bardzo prosty. To jest właśnie to uwalnianie intencji o którym pisałem w artykule „Moja Huna nie działa”, acz ciężko jest zamienić na literki coś co w duszy gra.
Człowiek bardzo szybko utwierdza swoją rzeczywistość w tym za co dziękuję.
Tak jak pisałem w rozpisce powyżej: nie potrzeba odpowiednich chwil, odpowiednich miejsc, odpowiednich technik. W każdej chwili, w każdych warunkach zewnętrznych jak i naszego wnętrza, możemy podziękować za…
Cały mechanizm wygląda wg mnie następująco: Najpierw następuje skupienie się na celu (pamiętaj: obojętnie gdzie i kiedy… mogą nawet obok Ciebie walić młoty pneumatyczne, nie ma to znaczenia). Skupienie na celu oznacza o nim rozmyślanie. Następnie wyrażamy wdzięczność poprzez podziękowanie. Czyli pozwalamy aby ogarnęło nas odczucie wdzięczności za to coś o czym myślimy.
Wszystko może się ze sobą spleść w jedno, czyli mówimy dziękuję za… i przywołujemy „to coś”, i w tym momencie ogarnia nas wdzięczność i pewność.
I co równie ważne – nie trzeba mówić, wystarczy „obrabiać” całość w swoim wnętrzu. Myślę o czymś i odczuwam za to wdzięczność, dziękuję za to swoimi uczuciami.
I tu dochodzę do kulminacyjnego punktu. Dziękując za coś, utwierdzamy się, nabieramy PEWNOŚCI.
A świat wygląda tak, jacy jesteśmy PEWNI że on wygląda (pierwsza zasada Huny).
Czyli uczucie wdzięczności, to jest bliźniak pewności.
A to co powyżej naskrobałem, to takie dywagacje, jak zrobić użytek ze swojej materialnej jaźni, aby operować tą pewnością :-)
Lambar