Pytający:
Męczy mnie ocenianie, te dręczące procesy myślowe. Czasami wydaje mi się, że nie ma na to sposobu, że to taki zaklęty krąg. A może się mylę i jest rozwiązanie, które przerwie lub choć trochę złagodzi to szaleństwo w umyśle?
Odpowiadający:
Wyższa jaźń (Wja): gość siedzący na łódce z wypasionym sprzętem (echosonary i inne radary)
Ego: skafander płetwonurka
Świadomość: płetwonurek
System przekonań Ego działa z grubsza tak:
1. Zakłada, że jego obowiązkiem jest m.in. planowanie przyszłości i dbanie o nią. Ma też przekonanie, że jeśli nie zadba o przyszłość, to się wydarzą straszne rzeczy, świat się zawali, i tak dalej.
2. Żeby zadbać o przyszłość musi ją jakoś przewidzieć, jakoś wyobrazić sobie. I robi to tak jak umie – czyli bierze przeszłość, wspomnienia, i projektuje je w przyszłość. Czyli wyobraża sobie przyszłość taką samą jak przeszłość.
3. Jako efekt takiego działania faktycznie materializująca się przyszłość jest tylko przedłużeniem przeszłości, jej powtórzeniem. Czyli jaka kicha była kiedyś, taka sama się w kółko powtarza.
Ego z jednej strony panicznie boi się śmierci, bo widzi w tej śmierci swój koniec – ono identyfikuje się z ciałem, a więc w momencie gdy ciało umiera to Ego uważa, że też.
Z drugiej jednak strony Ego widzi śmierć jako zbawiciela od męczącego życia, jakie stwarza.
Życie według Ego to mordęga, wysiłek, huśtawka. Męczące jest, stąd z utęsknieniem każdy (kto słucha Ego) chce zrobić w tym życiu swoje i spadać z tego padołu łez.
Tyle, że jak przestaniesz słuchać Ego to życie staje się czym innym, zupełnie innym doświadczeniem.
Znaczenie życiu i światu przestaje nadawać Ego, znaczenie życiu i światu zaczyna być nadawane przez WJa.
I wtedy robisz swoje a potem, w odpowiednim momencie, bez żalu, odchodzisz, świadomy że to przejście, złożenie schodzonego ubrania.
Gdy życie dopieka, to warto pamiętać jedno: to sam sobie dopiekasz :-)
I od siebie nie uciekniesz – śmierć niczego nie zmienia.
Pewne rzeczy w swoim umyśle robisz tak szybko, żeby sam przed sobą ukryć fakt, że one nie są jednym krokiem, a dwoma lub trzema krokami. I robisz to z wprawą, i oszukujesz siebie świetnie.
Przykładowo spychanie odpowiedzialności za swoje emocje na innych albo na zewnętrzne sytuacje. Robisz to po to, żebyś udawał, że przyczyna twoich emocji jest w zewnętrznych zdarzeniach, a nie w twojej woli.
Robisz to tak szybko, że sam przed sobą udajesz, że mechanizm w tobie jest taki:
1. Coś się wydarza, albo ktoś coś mówi.
2. W efekcie natychmiast powstają w tobie emocje, reakcja emocjonalna.
Tymczasem cały proces zawiera o jeden, dwa lub więcej kroków, które to kroki skrzętnie przed sobą ukrywasz (sztuczka Ego):
1. Coś się wydarza, albo ktoś coś mówi.
2. Wybierasz, czy zdarzenie oceniać czy nie.
3. Jeśli zdecydowałeś, że oceniasz (a tak robisz nawykowo) to decydujesz od razu, według jakich przekonań oceniać. Według jakich kryteriów. Do jakich wspomnień porównywać.
4. Zależnie od wyboru w punkcie 3 wytwarzają się takie czy inne emocje, taka czy inna reakcja (albo jej brak).
Jeśli więc sklejasz powyższe kroki w jeden niby automatyczny mechanizm, żebyś mógł udawać przed sobą, że nie masz na niego wpływu, a do tego wybierasz skalę ocen wg Ego, to masz to o czym piszesz.
Czyli wydaje Ci się, że doświadczasz czegoś i pojawia się twoja odpowiedź emocjonalna.
Tymczasem proces jest jak opisałem wyżej i wystarczy, ze się mu w sobie przyjrzysz. Tak wygląda ta automatyka.
Ale Góra nie ma nic do tej automatyki. Ingerencja Wja nie jest możliwa, bo to byłaby ingerencja w twoją wolną wolę, a to nie jest możliwe – Święte Prawo :-)
Góra może ci pomóc w podjęciu innej decyzji, może pokazać szerszy kontekst sprawy, dostarczyć wiedzy, wskazówek, ale twoją wolę możesz zmienić tylko ty.
A twoją wolą jest udawanie przez samym sobą, że wielokrokowy proces jest jednokrokowy i na dodatek automatyczny.
Magii nie ma żadnej – rzecz w tym, żebyś przestał robić coś, co robisz, odruchowo, na dodatek jest to męczące i pochłania kupę energii umysłu.
I – co najgorsze – przesłania prawdziwy odbiór świata :-)
No ale właśnie po to te mechanizmy wprowadziłeś, żeby zapomnienie kim jesteś mogło się utrzymać – inaczej dawno by złudzenie realności tego świata prysło.
Po zaprzestaniu oceniania stajesz się, można powiedzieć, obserwatorem.
Rola Ego wraca do właściwych rozmiarów – skafandra pozwalającego doświadczać tego świata.
A zatem:
1. Coś się wydarza, a dzięki Ego jesteś w stanie to widzieć, słyszeć, czuć, mieć doświadczenie percepcyjne tego.
I już :-) Tu się kończy działanie Ego, ono jest żebyś mógł doświadczać tego świata, a nie jest po to żeby nadawać znaczenie temu co się wydarza.
Jeśli więc wyłączysz mechanizm Ego i ograniczy się ono do czystego postrzeganie, to dalej mechanizm będzie wyglądał tak:
2. Wja podrzuca ci system przekonań, sztucznie spreparowany na potrzeby chwili (bo bez systemu przekonań nie da rady funkcjonować), który powoduje WŁAŚCIWĄ ocenę wydarzenia/sytuacji.
3. Owa właściwa ocena sytuacji (pochodząca od Wja) sprawia, że doskonale wiesz, czy dana sytuacja jest wyrażeniem miłości, czy też jest wołaniem o miłość (czyli jest wyrazem lęku)
4. Wiedza płynąca od Wja podpowiada co robić, czy coś robić, dostajesz informacje jakie działanie jaki da efekt, i jaki efekt da nie działanie. W oparciu o to sam decydujesz.
Jeśli zaprzestaniesz oceniania, to przyjdą właściwe oceny od Wja.
A ono, ponieważ jest miłością, to widzi oczami miłości, i te oceny są miłościowe.
I owszem, będziesz super zaangażowany, i będziesz się poddawał silnym emocjom, tak silnym i głębokim, że być może dotychczas ich nie znałeś – bo kupa energii szła na ocenianie.
I będą to emocje wynikające z ocen Wja, a więc ani śladu lęku, gniewu, za to głębokie wzruszenie, niesamowita wdzięczność, potężny zachwyt.
Będziesz zaangażowany, będziesz doświadczał takich właśnie silnych emocji.
Życie będzie czymś innym, z takiem perspektywy.
Będzie głębokie, spełnione, zatopione w tu i teraz.
Bez lęku, bez obaw, widząc sytuacje zrodzone z miłości będziesz podzielał ich radość i szczęściość.
Widząc sytuacje zrodzone z lęku będziesz wiedział, że są wołaniem o miłość i będziesz wiedział, jak zareagować – kierowany współczuciem, wdzięcznością, wzruszeniem.
Czyli, żeby przestać oceniać z Ego, zacznij być uważny i patrz w siebie, jak odbywają się procesy percepcji.
Zauważ drogę: od percepcji wydarzenia, do oceny, do emocji.
Zobacz gdzie rodzą się emocje.
Eksperymentuj ze sobą.
To jest łatwe, i jest to świetna zabawa.
Egowy automatyzm mówi ci: „nieocenianie to magiczny stan, bez ingerencji Góry się nie obejdzie” czyli w konsekwencji „a że Góra nie ingeruje, to jestem bez szans na starcie, więc nie ma po co zaczynać, wracam do swoich zajęć bo sto pilnych spraw woła o uwagę” :-)
Ale wersja Ego jest kłamstwem.
Rozpoznanie mechanizmu percepcji w sobie jest proste, łatwe i przyjemne.
Praca ze sobą.
Jak się do niej spokojnie z entuzjazmem zabierzesz, to… Ego, wykorzystując moc twojego umysłu, wyczaruje tak, że nie będziesz miał czasu na pracę ze sobą. I zadba, żebyś nie miał czasu aż do końca tego życia. I już.
Ale to będzie świetna okazja żebyś się przyjrzał, jak system myślowy Ego (bo tym jest Ego) wykorzystuje moc twojego umysłu.
A zobaczywszy to, przypomnisz sobie 'jak to sie robi’.
Tak czy siak, jesteś skazany na sukces, jeśli tylko podejmiesz decyzję, że znudził ci się ten stan/sen.
Choć rozwścieczone Ego będzie, mocą Twojego umysłu, kreować straszne sytuacje (im bardziej będziesz się zbliżał do przebudzenia), to Wja, mające twoje przyzwolenie na działanie, będzie sprawiać, że wszystko będzie 'szczęściem w nieszczęściu’.
Czyli przejdziesz suchą nogą przez burzę.
< hr />
autorzy pragną pozostać anonimowi