Mistrzowe pogawędki – część 71


Pytający:

Życie chyba samo sie układa – jak karty, które dostajesz, a potem robisz już z nimi co chesz, w miarę możliwości…

Odpowiadający:

Bardzo pięknie opowiada ACIM.

I ŻiNMDW.

Gdyby spłaszczyć wszystko do liniowego widzenia czasu i przyjąć,

że tylko tak wszystko może się dziać, że nie ma świata-poza-czasem

to wszystko wygląda tak: Ty wykonujesz ruch tutaj, w życiu, dowolny,

zależny _tylko_ od Twojej woli. Robisz cokolwiek. W odpowiedzi na to

siły duchowe / wszechświat / Bóg / nie-ty wykonuje swój ruch.

Twój ruch służy realizacji Twoich celów, ruch wszechświata służy

realizacji wszelkich pozostałych celów. Wszechświat jest na tyle

mądry, że niezależnie od tego, co Ty zrobisz, on i tak będzie umiał

odpowiedzieć odpowiednim ruchem tak, by swoje cele zrealizować.

Tak to wygląda z perspektywy liniowego następstwa czasu i zdarzeń

– tutaj żeby wszechświat mógł odpowiedzieć swoim ruchem na Twój

ruch, Twój ruch musi być już znany i wykonany.

Gwoli uzupełnienia – co to są cele wszechświata: to są wszystkie

cele, które nie są Twoimi celami albo inaczej – nie są celami,

które realizujesz własnoręcznie. Wystarczy poprosić wszechświat

o pomoc w realizacji jakiegoś Twojego celu a już ten cel staje

się celem wszechświata. Wtedy na każdy Twój ruch wszechświat

odpowie ruchem, który będzie przybliżał ten cel.

A teraz, być może całkiem abstrakcyjnie, spojrzenie od strony

wszechświata, który niespecjalnie przejmuje się naszym ograniczonym

liniowym widzeniem czasu – otóż odpowiedzi wszechświata na Twoje

działania powstają jednocześnie z Twoimi działaniami. Nie ma

też odstępu między pojawieniem się efektów Twoich działań

i efektów odpowiedzi wszechświata. Staje się to natychmiast,

jednocześnie, w jednej chwili. Przykładowo – jeśli poproszę

wszechświat o stworzenie mi jakiejś okazji, szansy, to nie ma

znaczenia co zrobię teraz, gdzie pójdę, co powiem, czy może

nic nie zrobię, bo wraz z moim zrobieniem czegoś (albo nie

zrobieniem niczego) wszechświat dokona takich działań,

tak się zrekonfiguruje, by spełnić swoje cele, w tym mój

cel, o którego spełnienie poprosiłem. Czyli jeśli poprosiłem

o okazję, o jakąś szansę, to niezależnie od tego, co zrobię,

wszechświat i tak zawsze będzie umiał mi tę okazję dać.

Mogę się więc uspokoić i przestać miotać, bo nie dzieje

się nic innego niż sobie kreuję.

Przykładowo – jeśli szukam pracy, to jeśli zaplanowałem sobie i

poprosiłem wszechświat o sukces, to niezależnie od tego, co zrobię, jak

wypadnę na rozmowie wstępnej, czy będę szukał pracy czy nie,

wszechświat i tak da mi sukces. Doświadczyłem tego wiele razy.

Nie ma żadnych ograniczeń (niestety?) co znaczy, że jeśli

proszę wszechświat o stwarzanie mojego życia trudnym,

o sabotowanie wszelkich moich przedsięwzięć, to niezależnie

od tego co będę robił wszechświat zawsze będzie w stanie

te cele realizować, i odsuwać okazje, odsuwać powodzenie.

Przykładowo jeśli będę szukał pracy (ale wcześniej

zaplanowałem niepowodzenie) to żadne moje działania

nie są w stanie pomóc mi w zdobyciu pracy – mogę przeglądać

tysiące ogłoszeń, mogę spędzać całe dnie na rozmowach

wstępnych, mogę się szkolić, jeździć po całej Polsce, lecz

pracy nie znajdę – oferta pasująca mi akurat zostanie

zwinięta sprzed nosa, na rozmowie wstępnej osoba, która

byłaby mi przychylna akurat będzie musiała wyjść,

ktoś się pomyli przy czytaniu mojego CV albo w ogóle

moje CV zaginie u pracodawcy, który chętnie by mnie zatrudnił.

(te same mechanizmy mogą działać na korzyść także).

Pozostaje jedynie uspokoić się i zacząć zgłębiać

własne intencje, które komunikuję wszechświatowi.

Po to, by komunikować to, czego faktycznie chcę.


autorzy pragną pozostać anonimowi