Mistrzowe pogawędki – część 62


Pytający:

Z ciekawości zajrzałem na kilka pierwszych lekcji z „Workbooka” w ACIM’ie (A Course in Mirracles). Jedna z lekcji polega na patrzeniu na rzeczy wkoło i afirmowaniu: „ten stół nic nie znaczy”, „to krzesło nic nie znaczy”, „te pieniądze nic nie znaczą”. Ale co dadzą takie afirmacje, przecież ego jest cwane i potrafi zadziałać, aby słowa były machinalnie wypowiadane?

Odpowiadający:

Nie zastanawiaj się, nie rozważaj, nie argumentuj, po prostu patrz i uznawaj w sobie to. Z punktu widzenia ego, z materialistycznego punktu widzenia iluzji krzesło, stół, pieniądze coś znaczą. Mniej lub więcej ale coś znaczą. Z puntu widzenia ducha, człowieka zjednoczonego z innymi i z Bogiem krzesło, stół, pieniądze nie znaczą nic. Absolutnie nic. Skupiając swój umysł na takich stwiedzeniach „to krzesło nic nie znaczy” sprawiamy, że pojawia się zgrzyt. Bo ego mówi coś przeciwnego, ego mówi „to krzesło coś znaczy, może niewiele, ale jednak coś”. Ja powtarzam jednak dalej „to krzesło nic nie znaczy, absolutnie”. Nie pozwalam sobie przekonywać siebie, nie pozwalam sobie na logiczne wyjaśniania nieznaczenia krzesła, to wszystko sztuczki ego. Skupianie uwagi na „to krzesło nic nie znaczy” pozwala mniej lub bardziej przesunąć moją świadomość siebie w stronę duchowego prawdziwego punktu widzenia, gdzie to krzesło faktycznie nic nie znaczy. Czyli zamiast zastanawiać się nad twiedzeniem „to krzesło nic nie znaczy” z punktu widzenia człowieka-ego, dla którego coś znaczy po prostu świadomość przesuwa się w stronę człowieka-ducha, dla którego krzesło faktycznie nic nie znaczy. Wszelkie wdawanie się w dyskusję z samym sobą, żeby przekonać siebie, że faktycznie to krzesło nic nie znaczy to tylko sztuczka ego by przyjąć prawdę „krzesło nic nie znaczy” a jednocześnie pozostać w materialnym punkcie widzenia, w którym de facto krzesło coś znaczy. Wiele jeszcze by można o tym ćwiczeniu napisać, ale jego skuteczność jest oszałamiająca. Oszałamiający jest też fakt, w jaki sposób ono działa i w jaki sposób może zostać przeinterpretowane przez ego :-)

Ego może z niego zrobić na przykład afirmację – człowiek będzie mówił „to krzesło nic nie znaczy” będąc jednocześnie przekonany, że przecież to krzesło coś znaczy. I będzie sam siebie okłamywał, wciskał kit.

Właściwa droga jest subtelnie różniąca się – mówię w sobie „to krzesło nic nie znaczy” i jednocześnie wczuwam się, skąd pojawia się opór, próbuję uwolnić swoją świadomość by pozwolić jej na przesunięcie w stronę punktu, z którego krzesło faktycznie nie ma znaczenia żadnego. Normalnie ego na to nie pozwala, bowiem w odpowiedzi na „to krzesło nic nie znaczy” natychmiast argumentuje „przecież to krzesło coś znaczy” albo też u bardziej zaawansowanego duchowo człowieka (kolejna iluzja) powie „to krzesło nic nie znaczy, to jest doskonała boska prawda, której teraz nie pojmujesz ale pojmiesz ją jak doznasz oświecenia, kiedyś na skutek pracy i wysiłku, teraz się nie przejmuj że jest to dla ciebie trudne do przyjęcia”. Sprytne, co? Tymczasem po prostu trzeba obsikać te wszelkie podszepty i zaufać, że tu i teraz „to krzesło nic nie znaczy” może być prawdą, lekką, naturalną i oczywistą, a to ćwiczenie ma pomóc poczuć ten punkt widzenia, ma pomóc poczuć czym jest przesuwanie świadomości, przesuwanie punktu widzenia. Bo normalnie człowiek-ego za cholerę nie chce ruszyć swego punktu widzenia, siedzi w jednym miejscu i zmienia tylko poglądy, można powiedzieć zmienia dekoracje, scenerie, zmienia wyjaśnienia na to co się dzieje do okoła z jednych na inne, jednak ciągle patrzy na świat z jednego swego egowego punktu widzenia.

Pytanie – co jest iluzją a co nie jest? Z duchowego punktu widzenia to widać.

Gdy świadomość przyjmie punkt widzenia „to krzesło nic nie znaczy” (to znaczy gdy to stanie się prawdą, prostą, bez dodatkowych wyjaśnień, akceptowaną całą istotą, bez potrzeby uzasadniania, tłumaczenia sobie) to jasno dostrzeże, co jest iluzją. Z duchowego punktu widzenia to widać jest łatwo rozróżnialne. Jednak z materialnego egowego punktu widzenia nie można w tej sprawie zrobić nic.

Człowiek-iluzyjny-ego patrzy i ocenia sprawy zewnętrznie, materialistycznie. Gdy pyta 'co jest iluzją’ to oczekuje odpowiedzi pozwalającej z materialistycznego punktu widzenia oceniać i rozróżniać. A to nie jest możliwe. Każda bowiem rzecz, każda sytuacja, każde zdarzenie, każdy światopogląd może być zarówno iluzją jak i realnością. Z egowego materialistycznego punktu widzenia tego nie da się rozróżnić – patrzę jako ego na człowieka, który mówi „jestem mądry” i nie mogę nic powiedzieć czy to iluzja czy realność, że on jest mądry. Widzę, że dwie osoby się kochają i to kieruje ich życiem, jednak nie mogę powiedzieć czy to iluzja czy realność, bo z egowego punktu widzenia niczym się nie różni iluzja od realności. Przykładowo – gdy dwie osoby się kochają właśnie i to kieruje ich życiem, to może być wyrazem zarówno głębokiego zatonięcia w iluzji jak i pełnej świadomości wolności od ego. Zewnętrznie materialnie to będzie wyglądać tak samo. Nie ma materialnej reguły, zasady, odpowiedzi na pytanie, jak rozróżniać iluzję od prawdy i czym jest jedno a czym jest drugie. Odpowiedzią na pytanie „czym jest iluzja” jest tylko „przejdź świadomością do punktu widzenia 'to krzesło nic nie znaczy’ a wtedy będziesz umiał rozróżniać”.


autorzy pragną pozostać anonimowi