Mistrzowe pogawędki – część 50


Pytający:

Jak strasznie się czuję po mięsie. Ogólnie co jakiś czas skubię sobie kurczaka, rybę, od święta szynkę zjem. Ale jak tak dwa dni pod rząd mięso jadam, wtedy od razu to wychodzi ze mnie. Inaczej pracuje układ pokarmowy. A jakie piękne wzdęcia. Takie zresztą same jak po przejedzeniu, gdy na spotkaniach rodzinnych wpychją w ciebie tony żarcia, bo przecież taki chudy jesteś. A potem człowiek zamienia się w producenta gazu. Nic tylko rurka i do butli, a potem na rynek sprzedawać…

Odpowiadający:

Dawniej normalne dla mnie było jedzenie pewnej ilości mięsa. Normalne było zmęczenie rano, niechęć do wstania i brak energii, konieczność stosowania jakichś 'dopalaczy’. Normalne było zmęczenie po pracy, normalne zmęczenie wieczorem. Tak żyli wszyscy wokół, więc akceptowałem to. Dopiero gdy moje działania uzmysłowiły mi, że może być inaczej, gdy doświadczyłem tego na sobie, to poczułem wstręt do mięsa, do alkoholu. Obecnie bowiem zjedzenie mięsa czy wypicie alkoholu działa na mnie 'w dół’, to znaczy czuję się po tym senny, zmęczony, rozbity. I choć ta obecna senność, zmęczenie i rozbicie jest o niebo wyżej od dawniejszych stanow największych wzlotów ducha i energii, to jednak dlaczego mam świadomie sobie pogarszać istnienie? Zdaję sobie jednak sprawę, że warunkiem dalszego wzrostu poziomu energetycznego jest odstawienie i mięsa, i alkoholu.

Sprawa jest w zasadzie prosta – spożycie mięsa jest ogromnym obciążeniem dla organizmu. Jak to ładnie powiedział kiedyś jakiś lekarz – jedno mięso zjada inne mięso i stara się je strawić tak, by samemu przy tym nie zostać strawionym. Makabryczna praca żołądka.

Ludzie jedzą mięso, a potem się dziwią, że znikąd biorą się w nich zwierzęce emocje i energie – złość, strach, pesymizm, zdołowanie. Jak to znikąd? Przecież sami to wcześniej w siebie włożyli to mają. Oczywiście to nie jest jedyna przyczyna takich stanów emocjonalnych, i dla przeciętnego człowieka, który jest zdołowany, pełen strachu i wynikającej z niego agresji i złości z innych powodów, spożycie mięsa nie ma większego znaczenia, to tylko kolejna kropla atramentu do wiadra z i tak już ciemną wodą.


autorzy pragną pozostać anonimowi