Ile rzeczy wiemy o świecie? Ile rzeczy wiemy o sobie? A ile rzeczy z tego wiemy tak naprawdę „od siebie”, z własnego doświadczenia? Zastanawiałeś się nad tym? Jeśli tak, to najpewniej zauważyłeś już odpowiedzi. O świecie wiemy, niby dużo ale wciąż niewiele. O sobie? Najczęściej tyle, ile powiedzieli nam inni, bezpośrednio, lub pośrednio – swoim zachowaniem. Jeśli mieliśmy szczęście, to nauczyliśmy zwracać uwagę na to co robimy, wyciągać wnioski – jeśli się jednak temu przyjrzysz, to reguły którymi się posługujesz nie są twoje, przyszły z zewnątrz. Jeśli troszkę mniej, to w naszych głowach tkwi „stary zgred” , rodzic lub krytyk wewnętrzny ustawiający nas wedle swoich życzeń – jeśli mu się jednak przysłuchasz, on mówi słowami z zewnątrz.. Język, przekonania myślenie, reakcje emocjonalne, zachowania – to wszystko są rzeczy przyjęte z zewnątrz. Przyjrzyj się temu dokładniej, a zostaną tylko najprostsze rzeczy – wrażenia zmysłowe, poczucie ciała(priopercepcja) i pamięć oraz zdolność zwracania uwagi, skupiania jej oraz zdolność do ruchu, kilka odruchów bezwarunkowych. Ale nawet te rzeczy zostały zmienione w procesie wychowania- mamy nawyki wzrokowe, słuchowe, wzory zachowań etc wszystko przyjęte z zewnątrz. Baa, często mówi się o poszukiwaniu prawdy wewnętrznej, wiedzy duchowej. „poznaj samego siebie” głosi słynne motto. Jedyny problem w tym poszukiwaniu to hm dogmatyczność takich poszukiwań – ta zabawa w odkrywanie siebie czy duchowych prawd ma ukryte reguły. Jakie? Zazwyczaj są to wizje ludzi – tych zwykłych oraz tego „niezwykłego”, przemienionego, przebudzonego, mędrca etc oraz drogi pomiędzy nimi. Po jednej stronie mamy jakieś kilka tysięcy lat rozwoju cywilizacji, posługujące się naszymi rodzicami by na nas wpłynąć– po drugiej nasze ciało i podstawowe wrażenia i zdolności z nim związane. Wniosek: Dziecko, którym jesteśmy nie ma szans. Kierunek wywierania wpływu jest zazwyczaj jeden. Z wynikiem meczu 1:0 dla otoczenia, przegrany płaci daninę ze swojej świadomości, energii i radości życia.
To można zmienić, odwrócić. Nie mówię o powrocie do natury, czy dzikości etc. o szlachetnym poszukiwaniu prawdy wewnętrznej –też nie. Można po prostu użyć ciała, jego zdolności do życia, oraz jeśli chcesz do wewnętrznych poszukiwań. Zaraz, zaraz, przecież żyjemy, myślimy, odczuwamy, wszystko za pomocą ciała – wiec o co chodzi? Nauczyliśmy się tego automatycznie, niejako mimochodem, jeśli było ciężko, to i tak już nie pamiętamy swych wysiłków, oraz tego „jak” to robiliśmy. Część z nas z którą zresztą najczęściej się utożsamiamy jest „nie nasza”, jest i druga część, która przelatuje nam mimochodem, poza nielicznym sytuacjami kiedy chorujemy. Rozwiązanie wydaje się proste: rozwijać świadomość sensoryczną, oraz uważność ukierunkowaną na to, co robimy, odczuwamy w danej chwili. Jednym słowem, medytacja, kontemplacja tego co jest. Ale kiedy spróbujesz to zrobić, okaże się, że nie jest to proste – te kilka tysięcy lat ludzkich doświadczeń, „upchnięte” w twoim życiu daje o sobie znak – ciężko jest się skupić, pojawiają się marzenia odpłynięcia, wglądy i odloty, większość z tego oparte na rzeczach zewnętrznych, na powracających reakcjach na nie, lub na wspomnieniach o nich. Jeśli jesteś wytrwały w ramach walki z nimi o utrzymanie uważności wytworzy się nowy nawyk – więcej rozglądania się, odczuwania, skupienia a mniej wewnętrznej szamotaniny, emocjonalnej i myślowej, ale wciąż cały zestaw pojęć, reakcji, zachowań pochodzi z poza ciebie – to co zyskałeś, to i tak dużo – pewna swoboda wyboru pomiędzy nimi. A może by tak pogłębić ten proces wkraczając z uważnością i świadomością ciała i jego pracy do świata „kultury” który nosimy w sobie? A to kieruje nas w stronę pamięci, oraz snów, fantazji, marzeń. Pierwsze jest nośnikiem owych zewnętrznych wzorów, drugie to miejsce się ich wyrażania – takie samo jak świat wokół nas, ale bardziej prywatne. A zatem trzeba „przetrząsnąć” i jedno i drugie, zwracając uwagę na odczucia płynące z ciała, a może odkryjemy punkty styku „naszego” z „obcym” i wyjdziemy przy tym na „swoje”.
Przywołaj wspomnienie. Przypomnij sobie coś. Przypomnij sobie widok, dźwięki, zapachy, pozycję ciała – wszystko co wtedy postrzegałeś..
Przyjrzyj się temu jak to robisz – jesteś wtedy bliżej swojego ciała, niewerbalnego poziomu na którym naprawdę żyjesz. Pamiętasz, że sposób twojego postrzegania jest uwarunkowany, „wypracowany” – na jedne rzeczy, wrażenia zwracałeś uwagę, na inne nie. Trzeba odszukać te brakujące fragmenty układanki.
Zwróć uwagę na szczegóły. Zacznij ich szukać. Badać po kolei. Szukać nieznanego.
Na jakie kolory nie zwróciłeś uwagi. Jakie dźwięki były w tle. Jaka była postawa, ton głosu, zabarwienie skóry osoby, która z tobą rozmawiała. Jak wtedy oddychałeś? Jakie odczucia płynęły z dużego palca u nogi, a jakie z małego palca u ręki. Co czułeś w rejonie nerek? Co czułeś w żołądku. Czy skórę na głowie miałeś napiętą czy rozluźnioną? Jak zmieniały się te odczucia w czasie? Itd. Po prostu się temu przyglądaj, słuchaj odczuwaj i wąchaj w swoim wspomnieniu. Użyj intelektu, by odkrywać nowe i zyskiwać nowe spojrzenie. Im dokładniej to zrobisz, tym lepiej, tym więcej się dowiesz. Niestety nawet przy dużej wprawie nie zauważysz wszystkiego. Możesz użyć jako wsparcia intuicji, wyczucia, wyobrażenia opiekuna, doradcy który pomoże ci odkryć najistotniejsze fragmenty. Można też pozwolić ciału, by ukazało to samo – tak jak to robi zazwyczaj – poprzez sny.
Jaka wizja, jaki sen jest obecny w tym wydarzeniu. Pozwól mu się wyłonić. Pofantazjuj na ten temat. Potraktuj ten sen, śnienie jak wspomnienie. Pilnie się przyglądaj, słuchaj, jakie odczucia budzi to w twoim ciele? Eksploruj senny świat z tym związany Przeżyj ten sen, będąc tak przytomny jak potrafisz..
Jeśli chcesz, możesz użyć specyficznej cechy snów, śnienia: tu możesz porozmawiać ze wszystkim. Dopytaj się czym są, jaki przekaz niosą etc. Porozmawiaj z niebem, ziemią, słońcem w twoim śnie. Bardziej niż na treść, zwracając uwagę na reakcje w ciele, które wywołuje wizja. Wykorzystaj nieograniczone możliwości jakie daje sen. Jeśli trzeba, wznieś się w górę, lub zejdź pod ziemię. Powiększ się lub zmniejsz. Wciel się w obecne tam postacie. Staraj się odnaleźć nieznane perspektywy. Zachowuj przytomność i zdolność rozumowania, uwagę kieruj ku zmysłom. Jeśli nie możesz utrzymać uwagi – opowiadaj to sobie, na głos lub zapisuj, zadając przy tym pytania. Zwerbalizowane myśli, jakie mogą temu towarzyszyć „odnotowuj”, jako jeszcze jedno ze zjawisk słuchowych. Zauważaj wibrację ciała przy własnych wypowiedziach. Jeśli chcesz możesz to zrobić w medytacji pozostawiając ciało fizyczne nieruchome lub zaprząc je do zabawy, odgrywając role sennych postaci.
Nie musisz wyciągać wniosków. W większości przypadków, o ile przykładasz uwagę do badania tego, co się dzieje – one nasuną się same. Nie musisz nic zmieniać – ten proces odkrywania jest równocześnie procesem integracji wewnętrznych energii, stanów psychiki – otwartość, zaangażowanie, przytomność to katalizatory dzięki którym przeżycia zmieniają się same.
Ten proces przechodzenia od śnienia do wspomnień możesz wykonywać cyklicznie – możesz odszukiwać wspomnienia i sytuacje, które wiążą się z danym snem i „rozbierać” je, poszerzać ich doświadczanie, po to by odszukać inne sny z nimi związane. Pamiętaj tylko, żeby wracać do odczuć ciała, czuć jego reakcje.
Możesz w ten sposób pracować z ideami, mitami, czy przekonaniami na swój temat czy temat innych osób, planami życiowymi lub fantazjami na temat „przeszłych wcieleń”. Po prostu zastanów się jaki sen one tworzą, „wejdź do niego”, rozejrzyj się, by następnie odszukać wspomnienia z nim związane i zbadać ich szczegóły. Bardzo ciekawa jest praca z tematem : Kim jestem? Swoim samopoczuciem w danej chwili, czy całością wspomnień jakie jesteś sobie w danej chwili przypomnieć. Możesz swoje wspomnienia potraktować jako sny i np. wcielić się na chwilę w inne obecne tam postacie. Zastanów się ile stwierdzeń wygłaszasz „a priori”, mechanicznie powtarzasz odszukaj je – w takich tematach jak sport, polityka, religia – stwórz sny na tej podstawie i zbadaj je stając się ich głównym bohaterem. Ba, pamiętaj, że to świat subiektywny równie dobrze możesz pracować z przekonaniami wprost przeciwnymi, do tych, które świadomie uznajesz.
Uwaga, to jest podróż w nieznane, pod „podszewkę” rzeczywistości gniew, agresja, frustracje, strach i lęk są tam częstym gościem. Potraktuj je jako jeszcze jedno z doświadczeń, lub snów – jak ci łatwiej, badaj sposób w jaki je odbierasz w ciele lub pozwól by zaprowadziły cię do nieznanych krain, przyglądaj się tam uważnie wszystkiemu. Na to samo pozwól zresztą tym pozytywnym uczuciom radości i szczęścia, chwilom zwiększonej przytomności., czy pojawiającym się „wglądom” inspiracjom, ciekawym, niecodziennym myślom. Niczego nie traktuj jako ostateczność, a raczej wszystko jako punkt wyjścia do dalszej eksploracji.
Z czasem może się okazać, że to co było zewnętrzne – w innej formie było już w nas obecne wcześniej. A nawet, że już teraz żyjemy w mitycznym świecie, pełnym cudów i nieznanego.
Ps. Polecam lektury:
Arnold Mindell „O pracy ze śniącym ciałem”
Arnold Mindell „Psychologia i Szamanizm”
Martin Siems „Ciało zna odpowiedź”
Eugene Pascal „Psychologia Jungowska”