Ludzie jak komputery – Express Bydgoski

Artykuł ten znalazłem w Expressie Bydgoskim latem 2000 roku www.express.bydgoski.pl


Podobno – tak zaświadczali mu współcześni – Katon pamiętał każdą swoją mowę, którą wygłosił, po czym mógł ją zacytować słowo w słowo. Rewelacyjną pamięcią szczycił się Seneka. Do wybitnych umysłów, które ponadto były obdarzone świetną pamięcią, należał Ampere, Gauss, Tesla. Polityk Leon Gambetta znał na wyrywki wszystkie dzieła Wiktora Hugo. Lord Macannay, historyk, pamiętał wszystko, cokolwiek przeczytał, co doprawdy było przy jego zainteresowaniach bardzo wygodne.

Adwokat z Knoxville, Charles Cansler, potrzebował paru sekund, by podsumować miliardowe kolumny liczb, co sprytny Amerykanin wykorzystał, jeżdżąc z pokazami swych zdolności i zarabiając duże pieniądze. W latach 70 bywały organizowane zawody, w których rywalizowali ludzie i maszyny. Matematyk Szełuszkin z Ukrainy pokonał wtedy maszynę liczącą, a Francuz D.Wugbert okazał się lepszy niż przodek komputera, liczący w sekundę miliony działań. Wśród ludzi obdarzonych rewelacyjnymi umiejętnościami liczenia w pamięci jest wielu Hindusów.

Matematyk Willem Klein ze szwajcarskiego ośrodka badań nuklearnych wielokrotnie liczył szybciej niż komputery. Potrafi wyciągnąć pierwiastek siódmego stopnia z liczącej ponad dwieście cyfr liczby szybciej niż niejeden komputer. Swego czasu pomocą dla brytyjskich sprawozdawców parlamentarnych był dziennikarz Woodfull. Zabroniono wówczas spisywania wygłaszanych w parlamencie mów. Woodfull tylko słuchał, a potem potrafił odtworzyć ze sprawnością nieznanego jeszcze magnetofonu cały przebieg parlamentarnych pyskówek i dyskusji słowo w słowo. Wileński rabin Eliasz z kolei potrafił ponoć powtórzyć wszystko, co kiedykolwiek przeczytał, przy czym swój dar, za który dziś wiele osób sporo by dało, uważał za przekleństwo.

Czy to oznacza, że wspaniała pamięć jest równoznaczna z wysoką inteligencją i możliwościami intelektualnymi? Liczne przykłady dowodzą, że niekoniecznie. Z badań amerykańskich wynika, że osoby obdarzone rewelacyjną pamięcią „liczącą”, te żywe maszyny, rzadko mają wysoki poziom inteligencji, a przy tym łatwiej popadają w depresję. Zdarzają się naukowcy, którzy muszą uciekać się do notatek, bo wciąż w swym roztargnieniu o czymś zapominają. A co ważniejsze, tak cenny dar natury, jakim jest np. umiejętność wyciągania pierwiastków trzeciego stopnia z kilkucyfrowych liczb bez chwili zastanowienia, można ponoć sobie… wmówić. A przynajmniej są przykłady, które o tym świadczą.

Zerah Colburn, wówczas ośmiolatek z Vermont, miał ogromne trudności z matematyką, i nagle, dla postronnych niemal z dnia na dzień stał się geniuszem w tej dziedzinie. Brał udział w licznych eksperymentach naukowych, które miały wykluczyć oszustwo i odpowiedzieć na pytanie, jak tak szybkie i dobre liczenie jest możliwe. Malec bez wysiłku podawał wyniki skomplikowanych obliczeń. Zerah opowiadał, że jego kłopoty z matematyką skończyła babcia i silna wola. Babcia przekonała chłopca, że tak naprawdę świetnie umie liczyć, tylko musi sobie o swych zdolnościach przypomnieć.

Więc dzieciak przez kilka miesięcy nieustannie sobie powtarzał, że wspaniale zna się na liczeniu. Najpewniej odmawiał to z przekonaniem i wiarą, jak mantrę, wiele razy dziennie, i oto po miesiącach cierpliwego powtarzania nadszedł sukces. Słaby matematyk stał się liczącym z szybkością komputera geniuszem.

Ten przypadek badano długo, a następnie prowadzono eksperymenty mające sprawdzić, czy rzeczywiście potrafimy sobie wszystko wmówić. Angielscy neurolodzy, pracując z osobami będącymi pod wpływem hipnozy, sugerowali im, że są specjalistami z jakiejś dziedziny wiedzy, i rzeczywiście, taki badany potrafił dać odpowiedź na wiele skomplikowanych pytań. Niestety, gdy tylko wychodził ze stanu hipnozy, tracił swe ujawnione w odmiennym stanie świadomości talenty. Uczeni doszli do wniosku, że nasza prawa półkula mózgowa, która zapisuje w swej pamięci wszystkie wiadomości, które do nas docierają, nie zna czynów i zdolności niemożliwych. Lewa półkula, usypiana w czasie hipnozy, umie na trzeźwo zweryfikować to, co wykonalne i to, co niewykonalne. Najwyraźniej są osoby, które potrafią oszukać swoją realistycznie nastawioną połowę mózgu i wmówić mu, że to, co niemożliwe – jest jednak możliwe. Ale…

Eksperymenty naukowców nie potwierdziły takich zdolności badanych ludzi. Choć zgodnie z założeniem ochotnicy miesiącami wmawiali sobie uzyskanie różnych umiejętności, nikomu nie udało się ich rzeczywiście posiąść. Gdy jednak osoba nieświadoma prowadzonego na niej doświadczenia dowiadywała się przez kilka miesięcy, że obecność wśród określonych odczynników szkodzi skórze, zareagowała w końcu krostami i uczuleniem, dla których nie było powodu!

l wtedy stało się jasne – by odnieść sukces, trzeba naprawdę weń uwierzyć. A to pozwala „uśpić” niedowiarstwo lewej półkuli i skorzystać z możliwości drzemiących w prawej części mózgu. Już w Ewangelii czytamy przecież, że ktoś, kto ma wiary choćby tylko tyle, ile waży ziarnko gorczycy, może góry myślą przenosić. Wystarczy uwierzyć. Tylko tyle i aż tyle.


Lambar