Jeśli ruch to życie, to co jest wiecznym odpoczynkiem – niebiański jogging?
Mam pytanie, mam wiele pytań, a jedno z nich dotyczy czegoś zwanego przeze mnie kosmiczną pedagogiką . Większość systemów religijnych, czy to psychoreligijnych zakłada tor z przeszkodami, jako sposób na wznoszenie się ku coraz to większej duchowości. Ja pytam po co i dlaczego.
Czy nie możemy już teraz i już – być gotowi? – wedle jednej religii jesteśmy tu za karę( bo ktoś tam coś tam), wegług innej musimy męczyć się na tym padole ileś tam razy,żeby osiągnąć jakoś tam inaczej pojęty ” czarny pas”.
A popatrzmy na ludzi. jedni rodzą się robotnikami, drudzy ochroniarzami, a trzeci intelektualistami.
Każda z tych grup, chćbyś nie wiem, jak chciał kontaktu z tą do której nie należysz, będzie on zawsze formalny i niepełny. Osoby mają inne oprogramowanie w swojej czaszce. No to jaki tu rozwój, kiedy każdy, jak na łańcuchu wiruje po swojej orbicie. Owszem, indywidualnie każdy ma swój tor z przeszkodami( a nawet bieg przez płotki).
Wiem, doskonale zdaję sobnie sprawę ,że całe życie się uczymy – tak to jest skonstruowane, że rodzimy się” ni halo”, i przez pierwsze 20 lat zaznajemy super-zastrzyku edukacji. Oczywiście,że to my sami się uczymy, przyswajamy sobe życie , a jak już wszystko zdawałoby się wiemy -o tym, jak żyć – umieramy( Oscar Wilde). To jak w tym gagu Monthy Pythona: ” Mistrzostwa głupich”- w efekcie , ten wygrywa, który ostatni trafi sobie kulą w łeb. A po drodze robimy tysiące głupich rzeczy –
walcząc między emocjami, a intelektem. To my: potrójne -niezgrane jedności.
A może jest inaczej jakoś. Może tak,że to teraz jest moment mocy, że teraz jest ta chwila właściwa, najlepsza do działania, przeżywania, radości, kontaktu z najwyższą siłą.
A może tu i teraz jesteśmy godni. Może wcale nie musimy się przesuwać w górę, ani do przodu.
Jeśli nie ma czasu ani przestrzeni. Może jej nie ma juz teraz. Może nie musimy zrobić nawet ruchu, żeby poczuć , jakie to ważne, że zrobiliśmy ruch.
Zapytacie, czy jestem z tego świata? tak – też doznaję porażek i wzlotów, też otrzymuje lekcje i staram się przyjmować je godnie, ale czasem myślę : poco ten kabaret, komu potrzebny ten mecz?
Jeśli by założyć ,że wszystko w jakiś sposób jest poza dobrem i złem , poza jednostkową i zbiorową odpowiedzialnością. poza fałszem i niepoznawalną do końca naszymi czujkami prawdą
to co jest ważne?
A może chodzi o trwanie, o bycie z jawną i otwartą intencją transcendencji, kontaktu ,czy wręcz bycia w pełni, Bogu, absolucie.