Przekonałeś się, że gdy z oddaniem poświęcasz czemuś uwagę, energia płynie w kierunku Twojej intencji oraz że energia ta przyciąga innych z podobną intencją. Można by to porównać do zjawiska przepływu prądu elektrycznego przez przewód, kiedy to za każdym razem generowane jest wokół niego pole magnetyczne. Gdy dodajesz do swojej intencji jakąś formę miłości, przypomina to zwiększanie natężenia – tj. przepływu – energii elektrycznej, powodując jednocześnie rozszerzanie pola magnetycznego. Miłość wzmaga energię, ma zatem moc potężnego oddziaływania: im więcej miłości, tym większe oddziaływanie.
Warto wiedzieć, co rozumiem przez miłość, gdyż w języku hawajskim jest to znacznie bardziej przejrzyste niż w angielskim i innych językach. Hawajskie słowo na miłość to aloha. Rdzeń alo ma znaczenie „być z”. Oznacza również „być obecnym”, to znaczy być z kimś lub czymś w chwili obecnej. Oha, kolejny rdzeń, znaczy „radość”, a szczególnie ten rodzaj radości, jaki czerpie się z pozdrawiania kogoś lub czegoś, tak więc aloha można przetłumaczyć jako „być szczęśliwym z kimś lub czymś w obecnej chwili”. Dodatkowe znaczenie alo to „dzielić się”, tak jak dzieli się doznanie, zaś ha to „energia życiowa, oddech, duch życia”. W takim rozumieniu aloha to „radosne współdzielenie życia”, i to także jest miłość.
Kiedy potrafimy kochać w taki sposób, że zwiększa to swobodny przepływ pomiędzy nami a czymś innym, oddziaływanie się nasila, a dzięki naturze miłości jest ono pozytywne. Gdyby takie nie było, pojawiłyby się strach, złość, wątpliwości czy kontrola i nie byłaby to już energia miłości. Byłaby to energia strachu, wątpliwości bądź kontroli, a każde z nich tworzy zaporę dla przepływu. Nawiązując jeszcze raz do analogii z prądem elektrycznym, miłość zmienia przewód ze skoncentrowanym celem w nadprzewodnik.
Jedną z rzeczy, która znacząco potęguje energię i wpływa na zmiany w Twoim życiu – czy też w świecie, który Cię otacza – jest to, co w języku hawajskim nazywamy mamake, czyli pragnienie. Ale pragnienie to zwodnicze pojęcie. W hawajskim jest wiele różnych określeń na rozmaite rodzaje pragnienia. To, o czym teraz mówimy, jest bliższe motywacji. Nie chodzi tu o pragnienie pochwycenia czy pragnienie typu „muszę to mieć”, wypływające z potrzeby. Jest to natomiast kochający typ pragnienia, coś jak: „Hej, chcę loda, bo uwielbiam lody!”. Zawsze łatwiej jest coś zdobyć, gdy nosisz w sobie taki rodzaj miłości do upragnionej rzeczy.
Wszystko, co kochasz, wzrośnie i zostanie przyciągnięte do Twojego życia (podobnie jak wszystko, czego się boisz). Ale wszystko, co kochasz w sensie korzystania z pozytywnej, płynącej intensyfikacji energii, będzie przepływało i manifestowało się obficiej.
Ludzie kochający swoją pracę czy kochający wykorzystywanie swoich określonych umiejętności są zwykle wysoce wykwalifikowani i odnoszą sukcesy w tym, co robią. Jednakże gdy mówię o sukcesach, mam na myśli osiągnięcia w robieniu tego, co kochają. Zdarzają się osoby, które z dużym powodzeniem posługują się daną umiejętnością, ale nie odnoszą większych sukcesów, gdy przychodzi do zarabiania pieniędzy za jej pomocą. To dlatego, że z pieniędzmi nie łączy ich ta sama oparta na miłości relacja, co z umiejętnością. Są to dwa oddzielne czynniki, choć większość ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy. Nikogo nie wynagradza się za sam talent. Wynagradza się stosownie do stopnia, w jakim dana osoba jest w stanie pokochać samą siebie na tyle, aby przyjąć wynagrodzenie albo do stopnia, w jakim kocha nagrody; zawsze jest to jedno z tych dwóch. Parafrazując stare amerykańskie powiedzenie: Jeżeli zbudujesz lepszą pułapkę na myszy, świat może wydeptać ścieżkę do twoich drzwi, ale ci, którzy nią nadejdą, niekoniecznie będą kupować pułapki, chyba że łączą cię dobre relacje z pieniędzmi.
Nie wystarczy jednak po prostu wiedzieć o miłości. O ile nie posiadasz praktycznego sposobu zastosowania jej w Twoim sukcesie, to tylko przyjemna idea. Jeden z najpraktyczniejszych sposobów na sprawienie, by miłość zaczęła pracować dla nas, to skorzystanie z mocy błogosławieństwa. Być może zapoznałeś się już z ideą błogosławieństwa, chociażby za pośrednictwem mojej broszurki The Aloha Spirit bądź na jednym z moich wykładów czy kursów, ale zamierzam omówić to pojęcie szerzej, aby pomóc Ci rozszerzyć jego wykorzystanie.
Być może zdarzyło Ci się widzieć czy też doświadczyć testu mięśniowego, którego używamy do demonstrowania mocy błogosławieństwa. To niezwykle interesujące zjawisko pokazuje, że błogosławieństwo jest dobre nie tylko dla ducha – jest dobre również dla ciała. Gdy błogosławisz kogoś lub coś – to jest, gdy w jakiś sposób wyrażasz komplementy, pochwały, podziękowania czy dobroć – Twoja podświadomość reaguje, rozluźniając ciało i zwiększając przepływ energii. Mimo że skierowałeś błogosławieństwo na kogoś lub coś innego, sam doznajesz korzyści fizycznych.
1. Każ partnerowi wstać i wyciągnąć rękę w linii prostej od ramienia w bok.
2. Powiedz partnerowi, by na twoją komendę „Trzymaj” trzymał rękę sztywno, a następnie naciśnij delikatnie na nadgarstek, aby wyczuć jego normalną siłę. Nie pchaj aż do samego dołu – Twoim celem nie jest przezwyciężenie jego siły; popchnij tylko tyle, by móc ocenić opór.
3. Gdy Twój partner trzyma rękę w górze, każ mu po cichu kogoś skrytykować, po czym niech da Ci do zrozumienia skinieniem głowy, że już skończył. Kiedy zauważysz skinienie, powiedz: „Trzymaj” i ponownie naciśnij rękę, pchając w dół. Przekonasz się, że tym razem ręka podda się łatwiej, często dramatycznie łatwiej. Dzieje się tak dlatego, że podświadomość osoby krytykującej wzięła tę krytykę do siebie (przypomnij sobie drugą zasadę Huny: „Nie ma ograniczeń”).
4.Przeprowadź ponownie ten sam test, tym razem prosząc osobę, by wypowiedziała komplement pod czyimś adresem, a okaże się, że ręka stała się silniejsza, niejednokrotnie dużo bardziej, ponieważ podświadomość wzięła sobie komplement do serca, rozluźniła się i uwolniła więcej energii, dzięki której ręka mogła stawić opór.
Zasadniczo rzecz ujmując, krytykowanie siebie bądź innych sprawia, że Twoje ciało staje się napięte, zaś komplementowanie siebie lub innych przynosi rozluźnienie. Klątwy wywołują stres, błogosławieństwa go redukują. Samo używanie błogosławieństw może znacząco poprawić Twoje zdrowie, a czasem niczego więcej nam nie potrzeba. Ale co począć, gdy ktoś inny Cię krytykuje? Najbardziej wydajna i skuteczna metoda, jaką możesz się posłużyć, to natychmiast, po cichu lub na głos, samemu sobie powiedzieć komplement. Twoją drogę do sukcesu możesz błogosławić na wiele sposobów.
Tak wielu ludzi ma problemy ze związkami, a przecież istnieje bardzo proste i wykonalne rozwiązanie. Nieważne, o jaki związek chodzi ani jaki masz cel, gdy się komunikujesz, faktem jest, że jeżeli wypowiadasz więcej krytyki niż komplementów, zmierzasz do zniszczenia związku, jeżeli zaś wypowiadasz więcej komplementów niż krytyki, dążysz do jego wzmocnienia. Zrzędliwość to zabójstwo dla związku, ponieważ stanowi jawną bądź domyślną krytykę i bynajmniej nie sprawia, że Twój partner staje się lepszy czy Ty szczęśliwszy. Jeżeli istnieje osoba bądź grupa ludzi, z którymi Ci się nie układa, to dlatego, że jesteś do nich krytycznie nastawiony. Z kimkolwiek żyjesz w dobrych relacjach, dzieje się tak dlatego, że ignorujesz wady (a przynajmniej nie uważasz ich za równie ważne, co dobre strony danej osoby) i chwalisz zalety. Innymi słowy, błogosławisz więcej niż ganisz, czy to poprzez czyny, czy słowa. Oto prosta, ale prawdziwa myśl: Jeżeli chcesz być w kimś bez reszty zakochany, dostrzegaj i uznawaj tylko to, co w nim/niej dobre. Związek będzie cierpiał w takim stopniu, w jakim tego nie zrobisz. Tak więc również w miłości możesz błogosławić swoją drogę do sukcesu.
Powodzenie w pracy zawodowej działa w ten sam sposób. Jeżeli szczerze kochasz wszystkie jej aspekty i tylko je błogosławisz, odniesiesz w niej sukces. Niektórzy ludzie doświadczają w pracy tego, co nazywa się „wypaleniem”. Znika ich ambicja, znika pragnienie wykonywania „dobrej roboty”, a praca może nawet nadszarpnąć ich zdrowie. Problem jest równie prosty, co rozwiązanie. Z jakichś powodów, uzasadnionych lub nie, ludzie ci zaczęli przeklinać swoją pracę aż do momentu, w którym praktycznie przestali ją błogosławić. Podświadomość naturalnie przeciwstawia się takiej sytuacji, ale świadomy umysł nalega na jej kontynuowanie, zwykle z przyczyn ekonomicznych, czego rezultatem jest wypalenie. Rozwiązanie? Znaleźć pracę, którą będziesz w stanie błogosławić albo zacząć błogosławić tę, którą wykonujesz. Nawet gdy nie sięgnąłeś ekstremum, jakim jest wypalenie, możesz wykorzystać błogosławieństwo do poprawienia swojej wydajności i zwiększenia przyjemności czerpanej z pracy. A kiedy pokochasz swoją pracę i będziesz wykonywać ją dobrze, wzrosną również nagrody. Pamiętaj tylko, że nie musisz błogosławić wszystkiego w swojej pracy – jedynie te dobre aspekty. I koniecznie zadbaj o to, aby znaleźć więcej dobrych aspektów do błogosławienia niż złych do przeklinania.
Aby wspomóc Cię w posługiwaniu się tą techniką, chciałbym, dla Twojej wygody, przytoczyć fragment mojej broszurki The Aloha Spirit. Pamiętając, że błogosławieństwo składa się z zachwytu nad dobrem, afirmacji dobra, uznania dobra bądź oczekiwania na dobro, zamieszczam poniżej kilka pomysłów na błogosławienie różnych potrzeb i pragnień. Można je stosować tak często, jak ma się na to ochotę, kiedykolwiek sobie tego życzysz.
* ZDROWIE:
Błogosław zdrowych ludzi, zwierzęta, a nawet rośliny; wszystko, co jest dobrze stworzone bądź dobrze skonstruowane; oraz wszystko, co emanuje obfitą energią.
* SZCZĘŚCIE:
Błogosław wszystko, co jest dobre albo dobro, które jest we wszystkich ludziach i wszystkich rzeczach; wszystkie przejawy szczęścia, jakie zobaczysz, usłyszysz czy poczujesz w ludziach lub zwierzętach; oraz wszystkie szansę na szczęście, jakie dostrzeżesz wokół siebie.
* DOBROBYT:
Błogosław wszystkie oznaki dobrobytu w swoim otoczeniu, włącznie ze wszystkim, co pieniądze pomogły wytworzyć lub zrobić; wszystkie pieniądze w dowolnej formie, jakie posiadasz; oraz wszystkie pieniądze, które są w obiegu na świecie.
* SUKCES:
Błogosław wszystkie znamiona osiągnięcia wyniku i ukończenia dzieła (takie jak budynki, mosty i wydarzenia sportowe); każde bezpieczne dotarcie do celu (statków, samolotów, pociągów, samochodów i ludzi); wszystkie oznaki poruszania się naprzód lub wytrwałości; wszystkie przejawy przyjemności bądź radości.
* PEWNOŚĆ SIEBIE:
Błogosław wszystkie oznaki pewności siebie w ludziach i zwierzętach; wszystkie przejawy siły w ludziach, zwierzętach i przedmiotach (łącznie ze stalą i betonem); wszystkie znamiona stabilności (jak góry i wysokie drzewa); wszystkie oznaki ukierunkowanej mocy (łącznie z wielkimi maszynami i liniami wysokiego napięcia).
* MIŁOŚĆ I PRZYJAŹŃ:
Błogosław wszystkie przejawy troski i pielęgnacji; każde współczucie i wsparcie; wszystkie harmonijne zależności w naturze i architekturze; wszystko, co jest połączone bądź delikatnie styka się z czymś innym; wszystkie oznaki współpracy, jak w grach zespołowych czy pracy; oraz wszystkie sygnały śmiechu i radości.
* SPOKÓJ WEWNĘTRZNY:
Błogosław wszystkie elementy ciszy, spokoju, wygaszenia i pogody ducha (takie jak spokojna woda czy nieruchome powietrze); wszystkie widoki w oddali (linie horyzontu, gwiazdy, księżyc); wszystkie przejawy piękna poznawalnego wzrokiem, słuchem czy dotykiem; wszystkie wyraźne kolory i kształty; oraz wszystkie szczegóły obiektów naturalnych bądź wytworzonych.
* ROZWÓJ DUCHOWY:
Błogosław wszystkie wskaźniki wzrostu, rozwoju i zmiany w naturze; przejścia ze świtu w zmierzch; ruch słońca, księżyca, planet i gwiazd; lot ptaków po niebie; oraz ruch wiatru i mórz.
Pomysły te stanowią wskazówki dla kogoś, kto nie jest przyzwyczajony do błogosławienia, ale nie ograniczajmy się do nich. Pamiętaj, że każda właściwość, cecha czy stan mogą zostać pobłogosławione (przykładowo, można błogosławić wąskie słupy i smukłe zwierzęta, by stymulować utratę wagi), bez względu na to, czy istniały dawniej, istnieją obecnie, czy też istnieją tylko w naszej wyobraźni.
Osobiście posłużyłem się mocą błogosławieństwa do uzdrowienia swojego ciała, zwiększenia dochodów, rozwinięcia licznych umiejętności, stworzenia przepełnionego głęboką miłością związku z moją żoną i dziećmi oraz ustanowienia ogólnoświatowej sieci działaczy na rzecz pokoju, pracujących w duchu aloha. Właśnie dlatego, że tak doskonale sprawdziło się to w moim przypadku, pragnę podzielić się tym z Tobą. Proszę, dziel się tą wiedzą z tyloma ludźmi, z iloma tylko zdołasz.
Pozytywna pasja
Zajmijmy się kolejnym sposobem upraktyczniania miłości. Hawajskie słowo opisujące ten aspekt brzmi kaunu i możemy je przetłumaczyć jako „pozytywna pasja”. Inne znaczenie to „kochać się namiętnie”, ale określenia tego używa się również, kiedy jest się czymś żarliwie zainteresowanym. Pozytywna pasja nie przypomina pożądania czegoś w sensie nieodpartego pragnienia posiadania tej rzeczy. Stanowi to de facto przeszkodę, gdyż wtedy dajesz również Wszechświatowi odczuć, że: „Nie mam tego, a jednak tego pragnę”. Jeżeli wystarczająco skupisz się na czymś takim, możesz osiągnąć pewne ograniczone rezultaty, ale wytworzysz jednocześnie olbrzymią ilość napięcia i stresu. Rodzaj pasji, o którym mówię, jest taki sam jak w momencie, gdy ogromnie się czymś cieszysz. Jeśli będziesz w stanie zbudować poczucie entuzjastycznej czy nawet żarliwej radości wobec idei posiadania czegokolwiek, co pragniesz w życiu stworzyć, ułatwi to urzeczywistnienie Twoich zamysłów.
Przypuszczalnie masz już takie obszary swojego życia, w których sprawy przebiegają gładko, ponieważ posiadasz ustalony wzorzec zachowań i pewność siebie, i nie musisz wkładać zbyt dużego wysiłku, by czegoś dokonać. Pasja, czyli kochanie czegoś wystarczająco, jest sposobem na sforsowanie blokad, przezwyciężenie strachu i uporanie się z wątpliwościami. Nie jest to pchający typ pasji i nie jest to ciągnący typ pasji; jest to czysto przyjemny typ pasji. Kiedy wysyłasz do świata wibracje, myśli czy uczucia pokazujące, jak bardzo cieszy Cię ta rzecz, do której czujesz pasję, wówczas obiekt Twojej miłości zaczyna przybywać do Ciebie w coraz to większej obfitości, aż samo myślenie o rzeczy wystarczy, by się ona wydarzyła.
Moja żona i ja jesteśmy w ten sposób nastawieni do podróży. Podróżowałem od kiedy miałem dwa tygodnie, a ona polubiła podróże po tym, jak zaczęliśmy być razem. Oboje tak bardzo uwielbiamy podróżować, że jest to dla nas całkowicie naturalne; niemal się nad tym nie zastanawiamy. Dzięki powtarzaniu w myślach z miłością słowa „podróż”, wszystko znajduje swoje miejsce. Ona nazywa to „wchodzeniem na schody ruchome” – tak łatwe się to wydaje. Nie musimy siadać i robić tego, co zrobiliby niektórzy: chociażby wizualizować, intensyfikować i wkładać energię – czyli skupiać się na każdym szczególe. Samo kochanie podróżowania czyni je dla nas łatwym.
To jasne, że gdy wystarczająco coś kochasz, staje się to obfite i prostsze. Jeżeli jest to coś, co robisz, nabierasz większej wprawy przy mniejszym wysiłku. A jeśli naprawdę kochasz obracanie pieniędzmi, to też staje się ono łatwiejsze.
Poproszę teraz, byś wykonał drobne ćwiczenie, mające tylko zademonstrować ogólny tok postępowania – coś, co można gruntowniej rozwijać na własną rękę.
1. Pomyśl o czymś, co naprawdę chciałbyś mieć w swoim życiu – jakiś rodzaj zmiany, jakiś rodzaj rzeczy, którą chciałbyś wnieść, jakiś stan ciała, jakiś stan w związku, jakiś stan finansowy – cokolwiek, co pragnąłbyś posiadać. Póki co zapomnij o usiłowaniu wprowadzenia tego do swojego życia. Skup się na samej idei.
2. Znajdź w Twoim otoczeniu coś, co wydaje się mieć więcej energii niż inne rzeczy, jak na przykład żarówka, świeca, płomień, wentylator czy kryształ.
3. Wdychaj, skupiwszy uwagę na źródle energii, i wydychaj, skupiwszy uwagę na swojej głowie, sercu, pępku bądź jakiejkolwiek części ciała, którą chcesz naenergetyzować, tak abyś mógł zmienić tę energię w pasję.
4. Korzystając z wyobraźni, tak bardzo jak tego chcesz i tak bardzo jak jesteś w stanie, ciesz się myślą, jak by to było, gdyby w tym momencie rzecz, której pragniesz, faktycznie stała się prawdziwa i rzeczywista. Pozwól sobie poczuć i zastanowić się nad tym, jak dobre by to było; niech ten rodzaj uczucia przepływa. Po prostu ciesz się tą myślą. Jeżeli strach czy wątpliwość pojawią się w Twoim umyśle, chwyć je, wyrzuć i powiedz: „Hej, zajmę się wami później. Na razie po prostu się cieszmy!”. Wzmocnij to uczucie tak bardzo, jak tylko potrafisz.
5. Gdy osiągnąłeś szczyt tego, co możesz zrobić w tej sesji, przerwij, uwolnij się i zrelaksuj. Wykonaj ćwiczenie ponownie, gdy będziesz miał na to czas.
Czasem podczas wykonywania tego ćwiczenia może się okazać, że musisz nieco bardziej sprecyzować, czego naprawdę chcesz. Pamiętaj, że chodzi o to, aby skupić się na tym, czego chcesz, a nie na tym, czego nie chcesz. Ciesz się tym procesem najlepiej, jak potrafisz – dobrymi, pozytywnymi uczuciami, które on przynosi – i powiedz sobie, nawet jeżeli to tylko trening dla początkujących i nawet jeżeli nie jest to jeszcze do końca prawdą: „Hej, no cóż, naprawdę to kocham! Naprawdę kocham. To jest to, co naprawdę kocham, gdy jest obok, gdy to robię, gdy to mam. Och, jak ja to kocham!”. Słowa mogą pomóc się skoncentrować, nadać kształt wyobraźni i wzmocnić doznanie.
Niektórzy mogą czuć się trochę niekomfortowo, przeprowadzając taki eksperyment, gdyż tak bardzo przywykli do powstrzymywania swojej pasji albo usiłowania jej nieodczuwania. Częściowo może to wynikać ze strachu przed rozczarowaniem, ale może się również wiązać z wychowaniem w rodzinie. Jeżeli tak jest w Twoim przypadku, poświęć nieco czasu na zastanowienie się nad tym, a jeżeli masz takie życzenie, przećwicz to doświadczenie, postępując małymi kroczkami.
Ze wszystkich rzeczy, o jakich możemy mówić w kategoriach intensyfikowania energii, nic nie jest potężniejsze niż motywacja miłości. Można po brzegi wypełnić dom kryształami, można praktykować rytuały otrzymane od najpotężniejszego czarnoksiężnika na świecie, a i tak nie osiągnie się tak wspaniałych rezultatów, jakie zapewnia entuzjastyczna pasja do czegoś, co się kocha. Wszystko inne jest w najlepszym wypadku tylko pomocne.
Decyzje i szczęście
„Szczęście” to jeszcze jedno pojęcie na liście rzeczy, których ludzie w rzeczywistości nie rozumieją. Większość tych, którzy o nim mówią, nadaje mu niemalże formę predestynacji. Panuje silna skłonność do przypisywania sukcesu „szczęściu”, a porażki „pechowi”, jak gdyby szczęście było jakimś rodzajem łaski lub klątwy zsyłanej na człowieka przez kapryśną istotę nadprzyrodzoną. Gdyby to była prawda, Twoje decyzje nie miałyby znaczenia, ponieważ rezultat byłby poza Twoją kontrolą. A w naukach Huny taka ewentualność nie występuje. Szósta zasada mówi, że wszelka moc pochodzi z wnętrza, a to sugeruje wolną wolę. Połącz ideę wolnej woli z drugą zasadą – że nie ma ograniczeń – a okaże się, że sam możesz kreować swoje szczęście.
Oczywiście najbardziej mnoży się nieświadome szczęście, gdyż ludziom przydarza się wiele niespodziewanych i niezaplanowanych rzeczy. Jednakże przypomnij sobie naukę, że wszystko, co możemy zrobić nieświadomie, może być również zrobione świadomie, o ile wpadniemy na pomysł, jak to uczynić. Więc jak możemy tworzyć lub pomnażać własne szczęście?
Pewien dobrze znany cytat proponuje nam jedno podejście. Nie byłem w stanie znaleźć autora tych słów, ale brzmią one: „Szczęście jest wtedy, gdy przygotowanie spotyka szansę”. Najpowszechniejsza interpretacja mówi, że im bardziej jesteś przygotowany w swoim obszarze zainteresowań – pod względem wiedzy i umiejętności – tym więcej spotka Cię tam „łutów szczęścia”. Przypuszczalnie jest to prawdą, ale nie tłumaczy szczęścia ludzi, którzy nie są przygotowani umiejętnościami i wiedzą. Być może istnieją również jakieś inne rodzaje przygotowania.
Wiem, że wśród zwycięzców na loterii stosunkowo często zdarzają się osoby, które przez długi okres konsekwentnie kupowały losy. Możliwe, że wytrwałość stanowi jakiś czynnik, ale nie wyjaśnia to szczęścia spotykającego ludzi, którzy nie byli wytrwali w swoim postępowaniu.
Zdaję sobie sprawę, że przy licznych okazjach mogłem wygrać coś w zawodach czy na loterii fantowej, przechodząc w specjalny rodzaj mentalnego/umysłowego stanu, który mogę określić tylko jako „spodziewający się od niechcenia”. Różni się to od wywierania charyzmatycznego wpływu i w niczym nie przypomina potężnego skupienia. Jest bardziej jak: „Tak, naprawdę milo byłoby wygrać, ale nic się nie stanie, jeśli mi się nie uda. Chociaż byłoby miło”. Z emocjonalnego punktu widzenia to jak być pasywnie oczekującym. Bynajmniej nie jest to gwarantowany system, ale sprawdza się częściej niż nie.
Wydaje mi się, że szczęście spotyka nas, gdy jesteśmy w harmonii z tym, czego chcemy. Po obfitych przemyśleniach i praktyce opracowałem tok postępowania służący spotęgowaniu szczęścia. Nazywam go ulu pono, co oznacza „mnożyć fortunę”. Zacznij od poświęcenia minuty na każdy krok, a potem stopniowo zwiększaj czas, jaki spędzasz w poszczególnym stadium. Następnie praktykuj to w chwilach, gdy chcesz, by szczęście było po Twojej stronie.
1. Wyobraź sobie, jakie to musi być uczucie, być kochanym bezwarunkowo przez wszystkich i wszystko.
2. Wyobraź sobie, jakie to musi być uczucie, być całkowicie pewnym i kompletnie wolnym od strachu i wątpliwości.
3. Wyobraź sobie, jakie to musi być uczucie, mieć szczęście przez cały czas.
Zatem, gdy następnym razem będziesz musiał podjąć ważną decyzję, przypomnij sobie, czego się nauczyłeś o wartościach i wytrwałości i zdecyduj także mieć szczęście.
E pono e! (Powodzenia!)
Fragmenty pochodzą z książki:
Huna – Starożytny hawajski sekret, Praktyka w XXI wieku – Serge Kahili King
Publikowane za zgodą Wydawcy:
Wydawnictwo ILLUMINATIO Łukasz Kierus 2009
Sklep Wydawcy