Duchy drzew – Jim Brinkley

Huna uczy nas, ze wszystko jest żywe, świadome i wrażliwe. I dlatego wszystko ma ducha. Wielu ludzi odrzuca stanowczo takie podejście, ponieważ jawi się ono sprzecznym z tym, czego zostali nauczeni od wczesnego dzieciństwa. Jeśli taka myśl miałaby dla ciebie tylko odrobinę uroku, a jednak wydaje ci się całkowicie niewiarygodna, rozważ jednak hipotetycznie, że to prawda.

Pomyśl o tym, co mogłoby się zdarzyć, jeśli każdy po prostu udawałby, że wszystko jest żywe, świadome i wrażliwe. Pomyśl o tym, jak podchodzilibyśmy do wszystkiego z większym stopniem troski i szacunku. Istnieje pewne powiedzenie: „Nigdy nie kochaj rzeczy, ani nie używaj ludzi; zamiast: „zawsze kochaj ludzi i używaj rzeczy”. A co byłoby, gdybyśmy kochali i ludzi i rzeczy? I zamiast używać ich, byśmy z nimi współpracowali w duchu harmonii?

Huna również uczy, ze wszystko jest połączone, więc nasz własny duch jest połączony z wszystkimi innymi duchami. Jako istoty ludzkie, zwykle mamy tendencje do bliższych duchowych połączeń z takimi formami życia, z którymi dzielimy podobieństwa. Bardzo rzadko mamy relacje z formami zupełnie odmiennymi od nas. Na przykład, wielu ludzi ma bliskie relacje z psami albo końmi, ale bardzo niewielu ma bliskie relacje z wężami, a tym mniej z karaluchami. Jednak istnieją formy życia bardzo odmienne od naszych, z którymi wielu z nas ma doświadczenia bliskich duchowych więzi. Takim przykładem jest drzewo.

Kilka razy w tygodniu zaczynam swój dzień w kawiarni Heilderberg, gdzie pije kawę, jem mufinkę i czytam nieco przed wyruszeniem dalej na pięciomilową wędrówkę wzdłuż urwiska nas oceanem. W sobotnie ranki pracuje tam piękna, młoda kelnerka. Nazywa się Heather, jest wysoka, smukła, ma długie kasztanowe włosy i uśmiech, który oświetla dzień każdemu. Studiuje botanikę. Kilka miesięcy temu Heather opowiedziała mi pewną historię drzewa. Przypomniało to mi moja własną historię drzewa. I teraz chciałbym się podzielić z wami tymi dwiema historiami. Może one zainspirują was do ponownego przejrzenia idei, które zaprezentowałem w pierwszych dwóch akapitach.

Historia Heather zaczęła się w Boże Narodzenie, kiedy ukończyła szkołę średnią. Jej mama dała jej w doniczce żywą sekwoję, żeby jej służyła jako drzewko bożonarodzeniowe. Miało ono około trzy stopy wysokości. Po świętach Heather wystawiła doniczkę na zewnątrz, zamierzając przesadzić drzewko wiosną do gruntu. W czasie burzy drzewo zostało przewrócone na bok i potoczyło się z doniczką do rowu za domem. Heather zobaczyła je tam i zdecydowała zejść na dół do rowu i wyciągnąć je stamtąd jak najszybciej, ale pracując na półtora etatu, po prostu przez kilka tygodni nie pamiętała o tym. Następnym razem, gdy Heaether zerknęła do rowu, drzewo było całe brązowe. Ponieważ sekwoje należą do drzew wiecznie zielonych, ona przypuszczała, że jest uschnięte. I znów zapomniała o drzewie.

Wiosną Heather zauważyła, że w rowie nazbierały się liście i inne resztki, więc chciała to posprzątać. Zdziwiła się widząc, że sekwoja, ciągle w przewróconej doniczce, była całkowicie zielona i najwidoczniej zupełnie w krzepkim stanie! Wydobyła ja z rowu, usunęła z doniczki i posadziła do gruntu. Wkrótce po tym przeprowadziła się.

Wiele lat później zadzwoniła do Heather dawna koleżanka z zaproszeniem do odwiedzenia jej. Kiedy rozmawiały, jej koleżanka wspomniała, że jej drzewo zakwitło. Kiedy odwiedziła ją wcześniej w tym samym roku, Heather była zdumiona widząc sekwoję wysoką na 40 stóp. Jak się jej przypatrywała, poczuła intensywną duchową więź ze „swoim” drzewem, prawdziwe uczucie miłości. Heather ostatnio dowiedziała się o miejskich planach ścięcia drzewa, ponieważ było posadzone w miejscu, gdzie wysokość drzew musi być ograniczona, ponieważ zagraża liniom wysokiego napięcia. Okazawszy się pomocna w swoim poprzednim sukcesie i czując tak bliską emocjonalną więź, nawet teraz zdecydowała się interweniować. Właśnie pisze do miejskiej rady, aby ratować „swoje” drzewo.

Kiedy byłem młodym chłopcem, mój tata zasadził na podwórku dwa młode klony. Kiedy miały ze trzy czy cztery lata nadciągnął huragan. Wiele z huraganów, które zaczynają się na Karaibach, przesuwają się na wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych, ale odchylają się w kierunku morza w pół drogi do wybrzeża. Dlatego Long Islands unika wielu z tych burz. Rzadko się zdarza, że jednak taka burza szaleje nad wybrzeżem dłużej niż zwykle i jakby kieruje się na właściwy tor i wtedy podaje huragan wyspom po drodze do morza. Ekstremalnie wysokie wiatry i ulewne deszcze czynią sytuację groźną, a szczególnie dla ludzi do tego nieprzyzwyczajonych.

W czasie takiego właśnie sztormu wiały tak silne wiatry, że klony, wtedy już wysokie na 7 stop, zgięły się prawie dotykając czubkami ziemi. Istniało zagrożenie, że zostaną wyrwane z korzeniami albo po prostu przełamane na pół z powodu naprężenia. Pamiętam wyraźnie mojego tatę chłostanego przez wiatr i deszcz zmagającego się, aby utrzymać się w pozycji pionowej w czasie burzy, wbijającego ciężkie słupki w ziemię i wiążącego każde drzewo bezpiecznie do pary słupków. Mimo tego zanim mógł je ustabilizować, każde drzewo pękło z jednej strony.

Po burzy mój tata, który odczuwał pokrewieństwo do roślin i uprawiał je po prostu z niczego, usunął te słupki. Potem wewnętrzna powierzchnie każdego drzewa posmarował dziegciem. Powiedział, że dziegiec zadziała jak bandaż i pozwoli uleczyć drzewa. I wkrótce tak się stało, ale całe te lata, kiedy mieszkaliśmy w tym domu, jedna strona każdego drzewa pozostawała gładka bez kory z nagim wycięciem. Ta powierzchnia pozostałości każdego drzewa wzdłuż kory w dalszym ciągu przyrastała, stopniowo rozrastając się i obracając dookoła, więc ta wyeksponowana gładka powierzchnia „wycięcia” stopniowo stawała się coraz mniejsza w stosunku do całości drzew.

Dzieciństwo było dla mnie emocjonalnie trudnym czasem. Często czułem się samotny, bez przyjaciół. Ale kochałem te dwa klony i czułem, że one kochają mnie. Wiele letnich godzin spędzałem siedząc na trawie w cieniu jednego z nich albo drugiego, gapiąc się na nie, patrząc się na rudziki, błękitne sojki, czerwono skrzydłe kosy i wiewiórki, które miały tam swój dom. Gdy nikogo nie było w pobliżu, często stawałem na zmianę przy każdym z drzew i długo je obejmowałem. Czułem, że daję miłość i dostaję miłość.

W końcu moja rodzina sprzedała ten dom. Drzewa miały wtedy po 50 stóp i każdego lata dawały wspaniały cień na podwórku. Przez lata tęskniłem za moimi przyjaciółmi klonami. Często byłem ciekawy, jak się mają i czy w ogóle są jeszcze żywe. Czy nowi właściciele kochają je tak bardzo, jak ja, czy po prostu im przeszkadzały i poprzycinali je albo nawet w ogóle je ścięli?

Na kilka tygodni wcześniej, zanim Heather opowiedziała mi swoją historię drzewa, nieoczekiwanie otrzymałem wiadomość od przyjaciółki z dzieciństwa. Kiedy miałem cztery lata, ona miała pięć i zdecydowaliśmy, że ponieważ oboje jesteśmy jedynakami, „zaadoptujemy” się wzajemnie. I stałem się jej młodszym bratem; a ona stała się moją starszą siostrą. I przez te wszystkie lata stale w taki sposób o sobie myśleliśmy. Chociaż nie widziałem jej od 30 lat, na każde Boże Narodzenie i urodziny zawsze była od niej kartka i wiadomość. W tych dniach wysyłaliśmy nawet okazjonalny e-mail. W swojej wiadomości moja „starsza siostra” powiedziała mi, że ślub zawiódł ją w nasze stare okolice po raz pierwszy od wielu lat. Porobiła zdjęcia i pomyślała, że może chciałbym zobaczyć swój stary dom, przesłała zdjęcie w załączniku.

Zdjęcie było zrobione od frontu domu, ale ponad domem z tyłu górowały moi dwaj przyjaciele, teraz każdy z nich miał około 60 stóp wysokości. Trudno mi wyrazić w słowach potężne uczucie miłości i radości, które pogrążyło moją istotę, kiedy zobaczyłem to zdjęcie. Moi przyjaciele mieli się dobrze; byli kwitnący i szczęśliwi!

Jeśli nie miałeś nigdy przyjaciela drzewa, ani przyjaciela z żadną istotą nie-człowiekiem, możesz mieć trudności z wyobrażeniem sobie, że mógłbym mieć takie uczucia. Jeśli ma to miejsce, zapewniam cię, że brakuje ci czegoś cudownego w życiu. Wszystko jest żywe. Wszystko jest połączone. Wszystko jest twoim bratem i siostrą. Wszyscy jesteśmy jednym.

Jeśli jesteś ciekaw, jak mógłbyś nauczyć się więcej na temat duchowych koneksji i nawet jak doświadczyć ich dla siebie, zachęcam cię, abyś się bardziej wgłębił we wiedzę Huny. Pomogą w tym różne książki, taśmy, i kursy pokazane na tej internetowej stronie – www.huna.org. Możesz nawet rozważyć tydzień w raju z Serge’m, ucząc się, wzrastając i spotykając kilku z twoich braci i sióstr w jakichś naturalnych najpiękniejszych miejscach gdziekolwiek. Takie poszukiwanie subtelnej ukrytej mądrości natury wszechświata on nazywa HunaQuest (poszukiwaniem Huny). Mam nadzieję, że będziesz miał sposobność doświadczyć tego.

Jim Brinkley

Artykuł pochodzi ze strony www.huna.org
Przekład na język polski – Ela