Cudów ciąg dalszy – Lambar

Otrzymałem kilka listów związanych z ostatnim tekstem dotyczącym spełniania marzeń.
Moi rozmówcy piszą, że oni tak nie mają i zaraz po tym dodają, że w sumie to ciężko im skupić się z taką swobodą na jakimś celu, że chcieliby tak jak ja.
Czyż to nie wspaniałe? Dostrzec swój problem to prawie tak jakby on zniknął.

Wystarczy teraz go przetrawić i wysnuć wnioski, które pomogą nam zrozumieć sedno tego problemu. Wtedy problem sam zniknie.

Każdy z nas wpada w ten cudotwórczy zachwyt. Lecz w zależności od istoty jest on bardziej lub mniej zagłuszany przez głos ego. Dlatego zaraz potem pojawia się smutek i żal.
Ale ten przytłaczający głos pochodzi od nas, wypływa z naszego wnętrza. Nie z naszego źródła, ono jest czyste. Głos ego zanieczyszcza nasz rdzeń, nas takich, jakimi jesteśmy naprawdę. Chce nas kontrolować ponieważ chce istnieć. Ego to wytwór świata fizycznego.
Skoro pochodzi od nas to możemy go zmienić. Możemy spowodować, że głos dyktatora zamilknie.
Świat jest taki, jakim myślisz, że jest. Skoro mówię – „ja to tak nie potrafię, ja to jestem przybity” – to jak myślicie, jakiego siebie kreuję, jaką przyszłość sobie tworzę?
Każdemu z nas spełniają się marzenia. Spełnia się to na co przelewa się własną energię, co powołuje się do życia, najczęściej zresztą nieświadomie.
Dusze wcielone można porównać do marionetek, za których sznurki pociągają popędy, przyzwyczajenia i strach. Niestety, w większości tak to wygląda :-|
Lecz cały czas jest to wyłącznie nasz świat. To co nas otacza to nasza kreacja, którą to często obwiniamy za to co nas spotyka. Ale to nasz wytwór, czyli jeśli chcesz gdzieś złożyć pretensje to – kierunek lustro ;-)

Wracając do marzeń – każdy doświadcza codziennych cudów. Ale ich nie widzi!
Można nauczyć się ich dostrzegać. Można to wyćwiczyć tak jak i inne czynności w fizycznym świecie. Najprostsza i bardzo skuteczna metoda – spisywanie, prowadzenie dziennika.
Na czym skupiasz uwagę – to wzrasta. Czyli dzięki poświeceniu swej uwagi na „cudach”, łatwiej nam będzie je wyłapać z codziennych wydarzeń.
Naprawdę nie potrzeba dużo czasu. Wystarczy usiąść na kilka minut i w spokoju przeanalizować dzień spisując co ciekawsze zajścia.
Mogą to być rzeczy, które łatwo można pominąć – np. przejazd przez miasto bez korków w czasie największego natężenia ruchu albo telefon od znajomych, o których dopiero co pomyśleliśmy.

I jeszcze kilka tych cudów z ostatnich dni, tak na zachętę :-)

Siedząc przed telewizorem chwyciłem program tv. Moje skupienie padło na opis filmu, którego bohater był opiekunem do dzieci. Leżąc zrelaksowany na kanapie zamyśliłem się – jakby to było fajnie spędzić czas z dzieciakami, to musi być świetne zajęcie.
Na drugi dzień siedząc w pracy, odwiedziła nas żona szefa z córeczkami. Po jakimś czasie chciała wrócić do domu oznajmiając to starszej dziewczynce. Młodsza to niemowlak, tak więc jej nie trzeba było przekonywać. Na słowa mamy córka zareagowała niechętnie, kombinując jakby tu zostać. Stwierdziła, że chciałaby literki w komputerze popisać albo poukładać jakieś rzeczy. Mama się zgodziła ponieważ mieszkają obok firmy więc powrót dziecka nie będzie stanowił problemu.
Tak więc zostałem sam z małą duszyczką. Jak się przez ten czas wyszaleliśmy to głowa mała. Ile frajdy może dać układanie ze styropianu domu albo puszczanie cienkich gąbek jak samolotów :-)

Będąc u klienta czekałem aż skończy obsługę przy ladzie i w między czasie moją uwagę przykuł regał w kształcie wielkiego słupa o średnicy około 2 metrów. Szuflady były w nim umieszczone dokoła, dzięki czemu można było jeden poziom obracać w celu szybkiego dotarcia do szukanej rzeczy zamiast obchodzić cylinder wkoło.
Ciekawa idea pomyślałem i zakręciłem jednym poziomem jak ruletką żeby zobaczyć jakiej siły trzeba do tego użyć. Po chwili kątem oka dostrzegłem jak klient szukający czegoś z mojej prawej strony wstaje i udaje się w moim kierunku. Chciałem zrobić mu miejsce aby przeszedł do lady po mojej lewej stronie. Tak więc zatrzymałem moje koło fortuny i odsunąłem się do tyłu. Wielce się zdziwiłem, gdy gość stanął między mną a obracanymi szufladami, rozejrzał się po słupie i z szuflady na wprost siebie (która była na poziomie przez mnie obracanym) wyjął poszukiwany przedmiot, po czym poszedł dalej. Czyli zakręciłem kołem ustawiając na wprost niego poszukiwaną szufladę.

Rozmyślałem nad pewną sprawą związaną z sieciami komputerowymi. Drapałem się po głowie aż w końcu stwierdziłem – od czego są przyjaciele, i wysłałem maila z pytaniem do osoby, która w tym temacie siedzi.
Po krótkim czasie otrzymałem wyczerpującą odpowiedź oraz słowa: „Kurcze, właśnie się nad tym zastanawiałem, i zaraz potem przyszedł list od ciebie.”

Rano myjąc zęby spojrzałem na pastę i stwierdziłem, że się kończy. Tak więc jak nadarzy się jakaś okazja to kupię nowe opakowanie. Takiej pasty wszędzie nie dostanę ponieważ używam specjalnej dla wrażliwych dziąseł. Mimo tego nawet przez myśl mi nie przeszło, że z kupnem pasty będzie jakiś problem. Ot, po prostu stwierdziłem – przy okazji, jak będę gdzieś krążył to poczynię zakupy. I dalej monotonnie szorowałem zęby całkowicie opróżniając umysł z tematu pasty. Pozostała tylko szczoteczka tańcująca w jamie ustnej.
Po pracy, gdy wylądowaliśmy w domu wraz z żona, ona oznajmia mi, że kupiła mi moją pastę. Nie było by w tym nic dziwnego gdybym jej o tym powiedział lub poprosił o zakupy. Poza tym zawsze to ja sam ją kupowałem. No i nie mamy w zwyczaju robić jakichkolwiek zapasów. Czyli moja żona mogła pomyśleć, że sam sobie kupię więc nie będzie dublować.

I jeszcze jeden przykład z udziałem mojego cudnego stworzenia zwanego żoną :)
Zastanawiałem się nad lekturą książki o niejedzeniu. Myślałem czy warto i kiedy na to znajdę czas. Później w głowie chwilę przetrawiłem to, czego już się dowiedziałem o tym temacie.
Na drugi dzień z rana żonka mówi tak – dzisiaj robię głodówkę!
Hmm, zdziwiłem się bardzo ponieważ nie robię jej uwag na temat wyglądu, wręcz przeciwnie, podoba mi się tak jaka jest. No ale skoro chce, niech próbuje. Ja pewno bym nie wytrzymał :)
Wieczorem okazało się, że dała radę i przez cały dzień tylko woda i winogrona.
Nazajutrz wstała jak nowonarodzona. Stwierdziła, że tak dobrze, to nie pamięta kiedy spała.

Wszystkie te „cudowne” zdarzenia, których doświadcza człowiek, utwierdzają go w przekonaniu, że to od nas zależy to czego doświadczamy. Cały czas mamy wybór. Możemy stać się wolnymi istotami, które doświadczają świat w radości lub istotami zalęknionymi, które narzucają na siebie coraz to wymyślniejsze jarzmo swoich ograniczonych przekonań.
Tymczasem można delektować się radością istnienia na tym pięknym świecie bez rozmyślania o problemach wiedząc, że nasza góra/boskość w nas, nad wszystkim czuwa i nie musimy drętwieć ze strachu w poszukiwaniu rozwiązań dla kłopotów, wcześniej przez nas zmyślnie skonstruowanych.
Swoje problemy można w pełnej ufności całkowicie powierzyć górze i zapomnieć o nich.
Jeśli nie mamy wyrobionej tej pewności można posiłkować się różnymi chwytami dla jej wzbudzenia w nas. Na przykład można spisać na kartce to, co się chce uzyskać/zmienić, i spalić ją lub zakopać. No i oczywiście nie należy więcej w myślach rozdłubywać tej sprawy.
Można też pomodlić się. Można pomedytować nad problemem. Można się z nim przespać. Można go wytańczyć lub wyśpiewać. Można też z nim pogadać.
Pono – Ile ludzi tyle dróg.

Lambar