Po opracowaniu własnej „huny mocy”, bazującej na prostocie założeń podstawowych i regularności ćwiczeń, uznałem, że zakończyłem poszukiwania i mogę tylko udoskonalać swoje zasoby i narzędzia, dołączając np. ewidentnie mistrzowski soulwork i praktykując, praktykując… Haipule działają, la’a kea rozszerzone buduje wokół mnie pozytywną energię, zdrowie, pomyślność, nowe inspirujące doświadczenia – bajka!
Zbiegiem okoliczności (całkiem młodej i pięknej) dałem się zindoktrynować – i z dużą konsekwencją łączę teraz moje wcześniejsze założenia z hinduską tantrą (lub jak ktoś woli chińskim tao seksu). Wcześniejsze ćwiczenia energetyczne (pełne piko-piko połączone z kierowaniem energii) sprawiły, że zaplątawszy się na weekend tantryczny, doświadczyłem stanu umysłu (trwającego 3 doby), który udawało mi się wcześniej wyzwalać jako kontakt z WJ od czasu do czasu przez kilka sekund (autentycznie przez 3 doby przewracałem się o własne nogi z nadmiaru euforii i wszechogarniającej miłości). Doświadczona kotrenerka była również niezwykle zaskoczona moim oddziaływaniem – „hunowe” kierowanie energii wyzwalało u niej bez wysiłku na odległość stany tantryczne.
W największym skrócie – moja refleksja: mana, którą wprowadza w nas piko-piko, zasadniczo nie różni się od energii tantrycznej, tzn. podniesionej do wyższych wibracji energii seksualnej. Ponieważ tantra przez swoje kilka tysięcy lat doświadczeń wymyśliła proste, niemal mechaniczne sposoby „produkcji” tej podniesionej energii w praktycznie nieograniczonej ilości (tao seksu – chiński odpowiednik tantry nazywa tą energię skondensowaną energią życiową), a energia seksualna jest najsilniejszą z dostępnych energii, można się „naładować” tą energią w stopniu rzadko osiągalnym udostępnionymi nam do tego celu narzędziami huny – i wykorzystywać z pożytkiem używając wszystkich innych narzędzi „hunowych”.
Dodatkowym „efektem ubocznym” jest lepsze zrozumienie, a następnie potrzeba, przebywania w stanie miłości do siebie i świata (duch aloha). Bez miłości energia tantryczna nie płynie – co powoduje swoiste nakręcanie dodatniego sprzężenia zwrotnego: więcej miłości to więcej energii życiowej, więc jeszcze więcej miłości daje jeszcze więcej odczuwalnej energii życiowej, itd. – a stany te są wyzwalane natychmiast – bez zniechęcającego do regularności ćwiczeń oczekiwania na rezultaty (przysłowiowego buddysty obserwującego ścianę, czy zenka obserwującego pustkę).
Innym efektem ubocznym jest intensyfikowanie pozytywnych relacji z otoczeniem, ponieważ emanacja miłości jest odbierana podświadomie przez innych – więc odbieram podobną energię generowaną przez pozytywnie nastawione towarzystwo.
Inne efekty uboczne są równie „hunowe”, acz rezultaty wydają się znacznie silniejsze – pod warunkiem uważnego używania tej energii, po wcześniejszym „przepracowaniu” osobistych bloków i więzów oraz oczywiście zmianie wkręconego nam założenia podstawowego, że seks jest nieczysty lub grzeszny i najlepiej o nim nie rozmawiać, a jak już uprawiać to pośpiesznie, bez należytej celebracji, czy wręcz uświęcenia.
Moja huna nabrała pełniejszego wymiaru i oczywiście zyskała „generator mocy”.
Natomiast zjawiskowe efekty tantryczne prawdopodobnie nie należą do zagadnień tej listy.
kahuna