Prawdziwy jezyk – Sebastian

Wiele mozna uslyszec przy okazji modlitwy huny i nie tylko o tym, ze podswiadomosc ludzka nie uznaje slowa 'nie’, nie uznaje przeczenia i je po prostu pomija. Stad koniecznosc budowania obrazow myslowych zawierajacych cele typu 'zdrowie’ ale nigdy 'nie-choroba’. Dlaczego tak jest?


Wyjasnienie: otoz swiaty duchowe sa podobne do swiata materialnego jest chodzi o istnienia, byty.

Czy w swiecie materialnym istnieje pies? Pewnie, ze istnieje. Czy w swiecie materialnym istnieje nie-pies? Nie istnieje cos takiego :-)

Nie istnieje zaden nie-pies, podklejanie pod to okreslenie jakichs rzeczywistych bytow typu krowa czy slon to tylko robota logicznego umyslu, ktory stworzyl przeczenie i nadal temu jakis sens. Tak naprawde jednak istnieje i pies i juz, zaprzeczenie psa nie istnieje, nie ma we wszechswiecie nie-psa.

W swiecie duchowym podobnie, identycznie jest.

Zalozmy teraz, ze czlowiek zechce sobie zwizualizowac jakis cel, ktory chce osiagnac. W naszej kulturze (myslimy slowami) czlowiek zacznie zapewne od slownego opisu, moze nawet pisemnego. Ten opis jest w porzadku dopoki znajduja sie w nim slowa majace swe odpowiedniki w realnych bytach, czyli kot, pies, niebieski, zolty, cieply, zdrowie, duzo, miesiac, itp. Konkretne 'slowa z moca’.

Przeczenie czy negacja nie jest takim slowem, przeczenie i negacja nie ma mocy samo w sobie, dlatego tez skupianie uwagi czy tez proby tworzenia przeczenia/negacji posylaja energie na to, co bysmy chcieli zanegowac i czemu chcemy zaprzeczyc.

Typowy przyklad to choroba. Ktos chce wyzdrowiec, opisuje wiec swoj cel 'nie chce byc chory’ co ma takie samo znaczenie jak 'chce byc nie-chory’. Ale to sa slowa puste i bez tresci, dla ktorych nie istnieje rzecz/stan/wyobrazenie. Dlatego przeczenie czy negacja nie jest realne. Podswiadomosc dostajac taki komunikat 'chce byc nie-chory’ wytwarza dla kolejnych slow obrazy im odpowiadajace, jednak dla 'nie-chory’ nie ma obrazu. Za to jest obraz dla 'chory’ i tam plynie energia. W efekcie choroba osoby utwierdza sie i wzmacnia.

Warto pamietac, ze swiat duchowy jest swiatem tak samo 'realnym’ jak swiat fizyczny. Tutaj w materialnym otoczeniu jest pies, ale nie ma nie-psa. Tak samo w swiecie duchowym jest bieda ale nie ma nie-biedy.

Tworzac obrazy myslowe zawsze tworzymy cos konkretnego. Przeszkoda i utrudnieniem jest tu jezyk pisany/mowiony, ktory wprowadza sztuczne twory a my potem blednie probujemy je przeniesc na rzeczywistosc. Przeczenie jest taka wlasnie sztucznoscia a my poniewaz myslimy slowami to i slowami usilujemy wizualizowac i tworzyc mysloksztalty. Stad czasem mozna popasc w pulapke.

Procz przeczenia jest w jezyku jeszcze kilka pulapek, glownie chodzi tu o brak konkretnosci danego slowa, jego pustosc i bezznaczeniowosc, brak mocy.

Takie punkty bardzo latwo wylapac biorac do reki jakis tekst i czytajac kolejne slowa/stwierdzenia z jednoczesna proba utworzenia obrazow myslowych im odpowiadajach. Interesujacy eksperyment to jest :-)

Zauwazcie tez jedna jeszcze zwiazana z tym sprawe. Zalozmy jezyk, w ktorym nie ma takich sztucznych nie istniejacych realnie tworow. Zatem nie ma w nim przeczenia. Jest to jezyk prawdziwy i skuteczny.

Spojrzmy: ida rodzice z dzieckiem, nagle dziecko chce zrobic cos nieodpowiedniego, na przyklad skoczyc z mostu do wody. W pierwszym odruchu rodzice nie moga krzyknac 'nie skacz!’, za to krzykna 'stoj!’. Jesli ich slowa maja moc to owo 'stoj!’ zatrzyma dziecko, podczas gdy 'nie skacz!’ nie mialoby zadnego realnego (magicznego :-) wplywu jesli dziecko swiadomie nie zareagowaloby na to stwierdzenie.

W takim prawdziwym jezyku bez przeczenia nie mozna powiedzec czego nie nalezy robic, nie mozna niczego zabraniac – sila rzeczy trzeba wskazywac wlasciwa droge i lepsze rozwiazanie.

Zauwazmy, ze to wlasnie nasz jezyk stworzyl zakazy i zabranianie – realnie nic takiego nie istnieje. Stad leniwi rodzice wykorzystujac te niedoskonalosc tworu jakim jest jezyk zakazuja dzieciom wielu rzeczy i zabraniaja im czegos tam mowiac 'to nie’, 'tamto nie’, 'tego nie rob’, 'tego nie wolno bo’, itp.

Tymczasem gdyby jezyk byl prawdziwy i realny to sila rzeczy rzeczy zamiast zakazow musieliby uzyc slow wskazujacych wlasciwa droge, lepsze rozwiazanie danej sytuacji, itp.

Rodzic powie 'nie wolno bawic sie ogniem’ i czesto na tym zakonczy. A dziecko? Dziecko z przekory albo z ciekawosci pojdzie sie ogniem bawic. Mozliwe, ze nawet impulsem do dalszej zabawy z ogniem beda wspomniane slowa rodzicow.

Zwazywszy jeszcze ze przeczenie nie jest bytem realnym okazuje sie, ze rodzic mowiac 'nie wolno bawic sie ogniem’ automatycznie wytwarza mysloksztalt dziecka bawiacego sie ogniem, ktory to mysloksztalt moze przy odpowiedniej sile sie przejawic w postaci konkretnej sytuacji czy zachowania sie dziecka.

Gdyby rodzic uzyl stwierdzenie prawdziwego (nie zaprzeczonego) to odwiedzenia dziecka od zabawy z ogniem to nic podobnego nie mialoby miejsca. A jakie jest stwierdzenie odwodzace dziecko od zabawy z ogniem? Dowolne prawdziwe – o chocby 'chocby potanczyc, wlacze Twoja ulubiona muzyke’ :-)

Wniosek: widac teraz dlaczego nasz jezyk nie ma mocy, dlaczego nasze slowa sie nie materializuja, dlaczego mozna sobie sto razy krzyczec jakies zyczenie a ono sie nie spelnia.

Jezyk (nasz) stracil kontakt z rzeczywistoscia, zawiera mnostwo tworow nierealnych, nie majacych odpowiednika w niczym poza np. logika matematyczna i rachunkiem zdan – przeczenie. Nasze umysly przyzwyczaily sie do takiego stanu rzeczy i slowa czlowieka zachodu sa czesto tylko slowami, pustym dzwiekiem bez mocy.

Widze, ze temat mi sie zrobil szeroki i czas go zakonczyc, ale nie moge sie powstrzymac przed opisem jeszcze jednego slowa.

Slowo 'gdyby’ lub ogolniej – tryb przypuszczajacy jezyka (wszelkie zrobilbym, dalbym, potrafilbym). Niby niewinne to 'gdyby’ ale efektem jest oderwanie sie od rzeczywistosci, utrata mocy swoich slow. Ujmujac cos w klamre 'gdyby’ automatycznie zakladamy na tworzony obraz myslowy 'blokade na realizacje’. To jakby mysloksztalt opatrzony etykietka 'nie-do-materializacji’.

No i czlowiek sobie tak gdyba tu i tam, tworzy takie mysli bez mocy spelniania i tak sobie zyje. I nie zauwazyl nawet, ze identycznie postepuje ze swoimi marzeniami i planami.

Wiele z tych planow czesto nieswiadomie zostaje zamknietych w klauzule 'gdyby’, powstaja czesto silne nawet mysloksztalty, ale nie przejawiaja sie z racji takiego a nie innego zaprogramowania energii w nich zawartej. Owa etykietka 'nie-do-materializacji’.

Cos, gdyby w jezyku nie bylo 'gdyby’ :-)))))))))))) to nie moglibysmy sobie gdybac. Nie moglibysmy tworzyc nierealnych marzen bo nasze slowa i wyobrazenia mialyby moc – materializowalyby sie natychmiast.

Wnioskow z tego plynie wiele, miedzy innymi taki, ze chcac osiagnac skutecznosc w swej dzialalnosci szamanskiej czy innej czarodziejskiej nalezy dosc mocno przebudowac swoj umysl, nalezy inaczej spojrzec na jezyk i zaczac go inaczej uzywac by przyzwyczaic umysl do tego, ze slowa i wyobrazania maja moc.

Jakims wyjsciem jest na pewno utworzenie magicznego jezyka, ktory bylby prawdziwy w przeciwienstwie do jezyka potocznego.

I przy okazji: czy to prawda, ze w jezyku hawajskim nie bylo zadnych czasow jezykowym (czyli m.in. nie bylo czasu przyszlego i trybu przypuszczajacego) oraz ze nie bylo w nim przeczenia?

Sebastian