A co ze mną? – Serge Kahili King

„A co ze mną?” – to pytanie, które często zadają sobie osoby, które czują, że dały innym zbyt dużo siebie, zaniedbując jednocześnie swoje własne szczęście i rozwój. Niestety owo wołanie, które może być szczere, opiera się na błędnym pojmowaniu związku pomiędzy tą osobą a innymi ludźmi.

Zacznijmy od faktu, że wielu ludzi w różnych kulturach zostało tak wychowanych, aby wierzyli, że dobro innych ludzi jest o wiele ważniejsze niż ich własne. Z tego powodu, tacy ludzie spędzają dużą część swojego życia (niektórzy nawet całe) na tłumieniu własnych potrzeb i pragnień emocjonalnych, starając się zaspokoić potrzeby i pragnienia innych. Nieuniknionym rezultatem tych działań jest spora dawka psychologicznego, emocjonalnego, a nawet fizycznego bólu.

Pierwszym powodem tego jest fakt, że tłumienie czyichś fundamentalnych potrzeb i pragnień emocjonalnych zawsze prowadzi do psychologicznej, emocjonalnej i fizycznej dysharmonii określonego rodzaju, w zależności od stopnia stłumienia tych uczuć. Jest tak, ponieważ emocje są formą ruchu energii, której natura jest wyrażana w myślach, uczuciach i działaniach. Tłumienie tego ruchu powoduje napięcie, a napięcie, które nie jest łagodzone, powoduje dysharmonię. Fundamentalne potrzeby i pragnienia emocjonalne – czuć połączenie i czuć skuteczność – są energetycznie twórcze, kiedy mają ujście i energetycznie niszczące, gdy go brakuje.

Drugi powód bólu łączy się z tym, że nigdy nie można w pełni zaspokoić potrzeb i pragnień innych, nieważne jak bardzo się próbuje, ponieważ potrzeby i pragnienia są czymś subiektywnym, nie obiektywnym. Oznacza to, że nieważne jak dużo zrobisz dla innych ludzi, jak dobrze to zrobisz, zawsze mogą stwierdzić oni, że to nie wystarczy. To zwiększa poczucie odłączenia i braku efektywności, zwiększając jednocześnie ból czy dyskomfort własnych tłumionych uczuć.

Trzeci powód to fakt, że koncepcja przedkładania czyjegoś dobra ponad swoje własne opiera się na założeniu, że musi istnieć wybór pomiędzy Tobą a nimi, pomiędzy całkowitym egoizmem i całkowitym altruizmem. Zastanawia mnie, kto wymyślił tak głupią regułę. Mówię „głupią”, ponieważ w obu przypadkach prowadzi ona do dysharmonii.

Całkowity egoizm prowadzi do poczucia izolacji i rozpaczy. Całkowity altruizm prowadzi również do poczucia izolacji i rozpaczy. Zawsze więc przegrywasz. Nawet jeśli nie jest to wymiar „totalny”, w przypadku niektórych ta droga często powoduje narastającą obojętność i nieludzkie zachowanie z jednej strony i narastające rozgoryczenie i gwałtowne zachowania z drugiej.

Usuń to założenie, a wszystko zmieni się w zadziwiający sposób. Jeśli tego pragniesz, zajęcie się sobą i innymi jest absolutnie możliwe. Możesz być szczęśliwy i dzielić się szczęściem, być bogatym i cieszyć się bogactwem, wzmacniać siebie i wzmacniać innych. Co więcej możesz nawet odkryć – o ile usuniesz to założenie – że dzielenie się szczęściem zwiększa Twoje szczęście, dzielenie się bogactwem powiększa Twoje bogactwo, a wzmacnianie innych wzmacnia również Ciebie.

Istnieje jeszcze inna strona problemu – gdy potrzeba połączenia i efektywności jest tak duża, osoba ciągle poszukuje znaków, na które inni nie zwracają uwagi. Może to być przyjaciel, który nie pisze albo nie dzwoni wystarczająco często lub wtedy, gdy chcemy; ludzie, którzy nie doceniają tego, co dla nich robisz, w sposób, który uważasz za stosowny; nieznajomi, którzy nie zwracają uwagi, kiedy chcesz być zauważony. Istnieje wiele form zachowania, które pokazuje, że inni nie przejmują się wystarczająco Tobą, niezależnie co zrobisz. Niektórzy ludzie z tym problemem popadają w depresję, a niektórzy wpadają w złość.

Prawdziwy problem polega na tym, że taka osoba nie dba wystarczająco o siebie. Brak uznania dla samego siebie może być tak duży, że odpowiedzialność za nie przerzuca się na innych, zwykle przy zastosowaniu surowych reguł. Ów brak uznania samego siebie jest obserwowany i wyliczany, usprawiedliwiając jednocześnie te reguły. Poza fizycznym, emocjonalnym i psychicznym stresem, który może to spowodować, żądanie, aby inni ludzie zachowywali się poprawnie, wywołuje taki efekt, że ludzie będą Cię raczej unikać zbliżania się do Ciebie. Próba rozwiązania problemu „A co ze mną?” tą metodą, jest niczym przyciąganie pszczół za pomocą octu, a nie miodu. Rozwiązanie, oczywiście kiedy jesteś gotowy, aby wziąć odpowiedzialność za swoje doznania, to praktykowanie bezwarunkowej miłości do siebie w tak dużym stopniu jak jest to możliwe. Oznacza to rozpoczęcie od 10% (jeśli to możliwe) i zwiększanie jej od tego poziomu (bez konieczności osiągnięcia pełnych 100 procent). Warto również „zmniejszyć” wachlarz reguł przeznaczonych dla innych o 10 %.

Wciąż jednak trzeba dokonywać wyborów. Musisz decydować, kiedy, gdzie i jak wyrażać swoje potrzeby i pragnienia i kiedy, gdzie i jak pomagać w tym innym osobom. Znalezienie harmonijnej równowagi pomiędzy braniem odpowiedzialności za własne potrzeby i pragnienia BEZ brania odpowiedzialności za potrzeby i pragnienia innych, jednak z wolą pomocy, może okazać się nie lada wyzwaniem. Jednak to wyzwanie nie jest obowiązkiem, bycie dobrym dla samego siebie nie wymaga poczucia winy, a czynienie dobra dla innych bez jakichkolwiek oczekiwań po którejkolwiek ze stron może stać się źródłem radości.

Serge Kahili King
Tekst pochodzi ze strony www.huna.org

Tłumaczenie – Radosław Aleksanderek, www.transleto.com.pl