OKO KANALOA
Na okładce tej książki znajduje się oko KANALOA. Nie jest to przypadkowa ilustracja nadająca jedynie odpowiedniego charakteru książce i ewentualnie przyciągająca wzrok nabywcy.
Legenda kahunów głosi, iż ten stary symbol emituje pewną formę energii, która powiększa szczęście na wszystkich poziomach. Okręgi oznaczają bezwzględną miłość (ALOHA), linie proste – boską siłę (MANA), natomiast suma linii prostych i okręgów, wynosząca osiem, jest symbolem dobrobytu i powodzenia (PONO). Na podstawie tej legendy oko Kanaloa ma być kanałem do przepływu błogosławieństwa dla wszystkiego i wszystkich, w otoczeniu których lub w polu widzenia których się znajduje.
Siedmioramienna gwiazda reprezentuje zasady Huny. Oko Kanaloa jest również pradawnym symbolem życia i sieci siły oraz połączenia wszystkich istniejących rzeczy za pośrednictwem nici, lin lub też sznurów aka. Symbol ten wprowadzamy ponownie, aby pomóc w transformacji świata. Oko Kanaloa oznacza część nas (jądro), która nigdy w nas się nie zmienia i zmienia; jest częścią Kosmosu w nas. Symbolizuje ono zjednoczenie trzech Ja w naszej istocie. Patrzcie na ten symbol celem energetyzowania samych siebie, lub też powieście go na ścianie pokoju w celu błogosławieństwa pomieszczenia.
Niech oko Kanaloa przypomina nam o tym, abyśmy w naszym codziennym życiu harmonizowali miłość (okręgi) i siłę (linie).
Niech gwiazda znajdująca się w centrum oka Kanaloa przypomina nam o naszym pochodzeniu oraz punkcie ciszy i spokoju.
Kanaloa to obserwator, dyrektor, centrum wszystkiego, nadzwyczaj godny zaufania duch rodzicielski. Jest to część nas w miejscu, gdzie jesteśmy jednością ze sobą i z Bogiem. Jest to ta nasza część, gdy mówimy: To jestem ja.
Używajcie oka Kanaloa jako mandali. Umieśćcie je przed sobą w ten sposób, abyście mogli wpatrywać się w nie tak długo, dopóki będzie to dla was wygodne i nie będzie was męczyło. Czynność ta stymuluje wiele waszych połączeń.
Serge Kahili King (opracował i tłumaczył Marius Cecula)
SPIS TREŚCI
Wprowadzenie
Przygoda pierwsza: Rozwój szamanizmu hawajskiego
Przygoda druga: Serce, Umysł i Duch
Przygoda trzecia: Podstawowe zasady szamańskie
Przygoda czwarta: Tworzenie harmonii w ciele
Przygoda piąta: Inicjowanie zmian poprzez intuicję
Przygoda szósta:Zmienianie świata za pomocą snów szamańskich
Przygoda siódma: Zmienianie formy i służenie wspólnocie
Przygoda ósma: Wzmacnianie swojej energii twórczej
Przygoda dziewiąta: Od spokoju wewnętrznego do harmonii zewnętrznej
Przygoda dziesiąta: Uzdrawiająca moc symboli
Przygoda jedenasta: Sztuka uzdrawiania przez ceremonię i rytuał
Przygoda dwunasta: Łączenie umysłów
Pili kau, pili ho 'oilo
(Razem w porze suszy, razem w porze deszczu)
Serdecznie dziękuję wszystkim moim licznym przyjaciołom, których miałem zaszczyt wprowadzić w tajniki hawajskiej tradycji szamańskiej i którzy uświadomili mi, że kiedy nauczyciel jest gotowy, pojawia się uczeń
WPROWADZENIE
Ho 'omoe wai kahi ke kao 'o
(Posuwajmy się wszyscy razem – jak płynąca woda – w jednym kierunku)
Niniejsza książka opowiada o szamanizmie, zwłaszcza o szamanizmie w tradycji hawajskiej i o tym, co znaczy być „szamanem miejskim”. Abyś mógł uzyskać maksymalną korzyść z jej treści, już na wstępie wyjaśnię, o czym będzie w niej mowa.
Zdaniem francuskiego historyka Mircea Eliade’a szamanizm jest praktyką, spotykaną na całym świecie łącznie z Azją, obiema częściami Ameryki i rejonem Pacyfiku. Wyraz szaman pochodzi z Syberii, z języka tunguskiego i jest używany obecnie zarówno przez naukowców jak i przez laików jako wygodny termin dla określenia osoby, zajmującej się praktykami, o których właśnie jest ta książka. W większości kultur człowiek taki nazywany jest rodzimym słowem w miejscowym języku. Przykładowo, w języku hawajskim jest to kupua. Ludzie mają bardzo różne pojęcie o tym, kim jest szaman i czym się zajmuje, toteż powiem, kogo ja sam określam tym słowem. Nie każdy lekarz jest szamanem, lecz szaman może być lekarzem; nie każdy kapłan plemienny jest szamanem, lecz szaman może być kapłanem plemiennym; nie każdy uzdrowiciel jest szamanem, lecz szaman może być uzdrowicielem. W tej książce i podczas prowadzonych przeze mnie warsztatów używam tego pojęcia w znaczeniu „uzdrowiciel związków” pomiędzy: ludźmi, umysłem i ciałem, człowiekiem i okolicznościami jego życia, ludźmi i Naturą, a także pomiędzy materią i Duchem.
W praktyce uzdrawiania szaman posługuje się zupełnie innym sposobem pojmowania rzeczywistości niż to, które powszechnie funkcjonuje na świecie i jest to ten wyjątkowy punkt widzenia (zostanie on szeroko przedstawiony na dalszych stronach tej książki), który w zasadniczy sposób odróżnia szamana od innych uzdrowicieli. Konsekwencją takiego rozumienia życia są również wiążące się z szamanizmem niezwykłe techniki uzdrawiania, takie jak zmiana formy, komunikowanie się z roślinami i zwierzętami, a także wędrówki do świata „podziemnego”. Nie martw się, jeżeli niektóre z tych określeń brzmią dla Ciebie obco. Czytając dalej, odniesiesz wrażenie, że postać wielu z tych praktyk, jeżeli nie większości, jest dla Ciebie dziwnie swojska, a to dlatego, że w swojej sztuce szamani opierają się na naturalnym doświadczeniu ludzi. Stwierdzisz więc, że wiesz już o szamanizmie więcej, niż Ci się wydawało.
Szamanizm hawajski
Szamanizm jest szczególnym rodzajem uzdrawiania, a szamanizm hawajski jest szczególnym rodzajem szamanizmu. Wyróżniającą cechą szamana, niezależnie od kultury, jest jego zaangażowanie i twórcze działanie. Ani wiedza, ani zrozumienie, ani też bierna akceptacja nie są wystarczające, by nieść pomoc. Szaman zagłębia się w doświadczenia życiowe przy pomocy umysłu i zmysłów, spełniając rolę współtwórcy. Niektórzy ludzie lubią podziwiać kształt i otoczenie przewróconego drzewa, szaman zaś przypomina bardziej rzeźbiarza, którego na widok takiego obiektu opanowuje pragnienie, by przekształcić go w pewien obraz wewnętrzny lub… w praktyczne narzędzie. Szanuje on i podziwia drzewo jako takie, lecz także doświadcza chęci połączenia się z nim w celu stworzenia czegoś nowego. Taką chęć działania przejawia on przede wszystkim w swojej podstawowej działalności – w uzdrawianiu. Niezależnie od kultury, położenia geograficznego i warunków społecznych jego zadaniem jest uzdrawianie umysłu i ciała oraz harmonizowanie okoliczności życiowych. To właśnie takie ukierunkowanie na dobro społeczeństwa i środowiska odróżnia szamana od zaprezentowanego przez Castanedę modelu czarnoksiężnika, który podąża ścieżką ściśle związaną z własną mocą i osobistym oświeceniem. Mimo, że wszyscy szamani są uzdrowicielami, większość z nich wybiera drogę „wojownika”; jedynie niektórzy z nich (stanowią oni mniejszość, obejmującą także szamanów hawajskich) wybierają drogę, którą moglibyśmy nazwać drogą „łowcy przygód”.
Działalność szamana-wojownika polega na tym, że personifikuje on takie niepożądane czynniki jak strach, choroba czy dysharmonia i koncentruje się na rozwijaniu swojej mocy w celu uzyskania możliwości ich kontrolowania i zwalczania. Z kolei szaman, kroczący drogą łowcy przygód, depersonifikuje takie emocje i zdarzenia (tzn. traktuje je jako konsekwencje czegoś, a nie jak przedmioty) i w celu ich zmiany rozwija u siebie zdolność kochania bliźnich, współpracy z nimi oraz tworzenia ogólnej harmonii. Ilustracją tych różnych podejść może być taki oto prosty przykład: jeżeli masz kontakt z osobą niezrównoważoną emocjonalnie, szaman-wojownik mógłby Ci pomóc utworzyć silną ochronę mentalną, zabezpieczającą Cię przed negatywną energią tej osoby. Natomiast szaman, który jest łowcą przygód, nauczy Cię raczej, jak masz harmonizować swoją energię tak, byś zachowywał spokój w towarzystwie tego człowieka, albo nawet byś stał się dla niego źródłem uzdrawiającej energii. Szaman-wojownik często podąża swoją ścieżką samotnie, podczas gdy łowca przygód jest z natury człowiekiem towarzyskim. Niemniej jednak, określenie różnic między mistrzami każdej z tych ścieżek jest rzeczą trudną, a może nawet niemożliwą z uwagi na to, że im większą mocą dysponujemy, tym więcej mamy w sobie miłości (gdyż zanikają nasze lęki), im więcej miłości mamy w sobie, tym większa jest nasza moc (gdyż wzrasta ufność). Próbowałem obu ścieżek i ostatecznie wybrałem – dla siebie i dla swoich uczniów – drogę hawajskiego łowcy przygód, ponieważ w moim przekonaniu jest to droga bardziej praktyczna i przynosząca więcej korzyści, chociaż nie zmienia to faktu, że mam wiele szacunku dla szamanów-wojowników i dla ich sposobów uzdrawiania.
Szaman miejski
Tytuł tej książki – Szaman miejski – wynika stąd, iż w naucza-niu swoją uwagę skupiam właśnie na środowisku miejskim. Chociaż zwykle szamanizm kojarzony jest ze środowiskami prymitywnych, a nawet dzikich plemion, to jego stosowanie jest równie naturalne i potrzebne w środowisku miejskim, a to dlatego, że po pierwsze, niezależnie od kultury i środowiska szaman jest uzdrowicielem, a po drugie, w dzisiejszych czasach więcej ludzi mieszka w miastach, niż poza nimi (tereny podmiejskie zaliczam do obszarów miejskich) i to właśnie ci ludzie najbardziej potrzebują uzdrawiania. Po trzecie wreszcie, szamanizm, zwłaszcza w wersji hawajskiej, dobrze pasuje do współczesnych czasów i potrzeb z następujących powodów:
1) nie ma nic wspólnego z sekciarstwem i jest całkowicie pragmatyczny; nie jest on religią, lecz rzemiosłem, a praktykować go można samodzielnie lub w grupie;
2) jest bardzo łatwy do nauczenia się i stosowania, chociaż, tak jak w każdym rzemiośle, pełny rozwój określonych umiejętności może zająć nieco czasu;
3) hawajska wersja szamanizmu może być praktykowana w dowolnym czasie i w dowolnym miejscu – w domu, w pracy, w szkole, podczas zabawy czy też w podróży, głównie dlatego, że szamani hawajscy zawsze zajmowali się wyłącznie umysłem i ciałem; nie stosowali bębnów do wywoływania odmiennych stanów świadomości, nie używali też masek, by udawać inne formy lub cechy;
4) natura szamanizmu jest taka, że uzdrawiając innych uzdrawiamy siebie; również przekształcając naszą planetę, przekształcamy samych siebie.
Nauka rzemiosła
W zamierzchłych czasach, gdy ludzie mieszkali w wioskach, całkowicie odizolowanych od innych społeczeństw, a postrzeganie świata przez człowieka ograniczało się do jednej doliny, góry lub wyspy, było rzeczą naturalną, że ktoś, kto opanował sztukę szamańską, miał tylko jednego, dwóch, być może trzech uczniów w ciągu całego życia, ponieważ była to liczba, która w pełni zaspokajała potrzeby wioski. Natomiast dziś żyjemy w Globalnej Wiosce wraz z miliardami ludzi i dla podtrzymania harmonijnej, zdrowej egzystencji potrzeba nam tysięcy szamanów. Potrzebujemy ludzi właśnie takich, jak Ty. Ja od dziecka byłem wychowywany na miejskiego szamana. Mój ojciec był wyjątkowo dobrze obeznany z różnymi kulturami i tradycjami prawie całego świata i przeszedł gruntowne szkolenie w zakresie szamanizmu, wywodzącego się z tradycji hawajskiej. Do perfekcji miał opanowane rzemiosła i sposoby funkcjonowania w buszu i dżungli, w lesie i na farmie, na pustyni i w tundrze. Nauczyłem się od niego bardzo dużo o Przyrodzie. Lecz był on przede wszystkim szamanem miejskim; posiadał wyższe wykształcenie medyczne i techniczne, a w kręgach biznesowych i rządowych czuł się prawie jak u siebie w domu. Ja pojawiłem się w jego życiu na początku pewnej wojny, a on zniknął z mojego pod koniec innej. Znaczną część czasu pomiędzy tymi zdarzeniami spędziliśmy na podróżowaniu z jednego ośrodka miejskiego do drugiego. W ciągu siedemnastu lat naszej znajomości uczyłem się szamanizmu na jego przykładzie i pobierałem nauki głównie w środowisku wielkich miast, miasteczek i innych skupisk ludzkich.
Mówię o uczeniu się, lecz nie odbywało się ono w klasach, czy w formie sesji, prowadzonych na siedząco, podczas których oj-ciec mój występowałby jako nauczyciel, a ja jako uczeń. Sposób mojej edukacji należałoby uznać za bardzo tradycyjny, ponieważ przebiegała ona w toku zwykłych czynności życiowych. Na przykład, podczas rozmowy na temat warzyw, mój ojciec przedstawiał mi technikę komunikowania się z roślinami, bym mógł ją popraktykować, a potem omówić z nim. Albo w ciągu dnia stwarzał sytuację, w której miałem możliwość sprawdzenia opanowanych ostatnio umiejętności, a następnie oceniał, jak je wykorzystuję (lub nie wykorzystuję). Często też rzucał prowokujące aluzje, pomysły lub sugestie, bym rozważył je samodzielnie. Był to, oczywiście, jakiś rodzaj szkolenia, po-nieważ był świadomie planowany, a ja z pewnością wyciągałem z niego stosowne nauki, chociaż sam proces nauczania wcale nie przy-pominał zajęć w szkole.
Po śmierci ojca kontynuowałem szkolenie na szamana w ten sam sposób w ramach naszej hawajskiej rodziny, lecz uzyskiwaną wiedzę w dalszym ciągu stosowałem na terenie wielkich miast i mia-steczek, z przerwą na pobyt w marynarce. Wykorzystywałem ją w sposób bardzo praktyczny, ponieważ do tego właśnie była przeznaczona. Pomogła mi ona poprawić ogólną kondycję organizmu i wzmocnić siły, wspomagałem się nią również w szybkim odzyskiwaniu zdrowia, kiedy, zapominając o posiadanych umiejętnościach, chorowałem lub ulegałem wypadkom. Z tej też wiedzy korzystałem, by poradzić sobie jednocześnie z przeładowanym programem studiów na uniwersytecie w Kolorado i pracą w trzech miejscach, a także by uzyskać stopień naukowy na Studiach Azjatyckich i odznakę organizacji Phi Beta Kappa. Kolejny raz wykorzystałem swoje umiejętności szamańskie, pracując nad zdobyciem dalszych stopni naukowych i specjalizacji w Amerykańskiej Wyższej Szkole Międzynarodowego Zarządzania w Arizonie, a także dużo później, kiedy pisałem pracę doktorską z psychologii na Uniwersytecie Zachodnim w Kalifornii.
Po trzech latach małżeństwa, gdy mój pierwszy syn miał dwa latka, przeprowadziliśmy się do Zachodniej Afryki, gdzie spędziliśmy siedem lat. Prawie pół roku przebywałem w dżunglach, w lasach i na pustyniach, znacznie pogłębiając i rozszerzając dotychczasową wiedzę o różnych aspektach tamtejszego szamanizmu, ale w dalszym ciągu działałem przede wszystkim w mieście. Stosowałem swoje umiejętności do podtrzymywania szczęścia i pełni naszego związku małżeńskiego, do utrzymywania swoich synów (trzech) w dobrym zdrowiu fizycznych, a także do budowania przyjacielskich stosunków między moimi dziećmi oraz między nimi i mną. Wiedza ta była mi pomocna w uzdrawianiu i wychowywaniu zwierząt domowych, we wspieraniu rodziny, przyjaciół i sąsiadów w dziedzinie ich zdrowia i sukcesów; pomagała mi także rozwijać swoją karierę i dzielić się tym, co potrafiłem z ludźmi na całym świecie. Używam jej dla utrzymywania pojazdów i komputerów w stanie sprawnego działania, dla zapewnienia dobrej współpracy z liniami lotniczymi i właściwej pogody podczas moich podróży. Stosuję ją również w celu przyspie-szenia nauki szamanów i innych ludzi, których nauczam. Gdziekolwiek jestem, wiedza ta pracuje na moją korzyść i na korzyść mojego środowiska społecznego i materialnego.
W swoim życiu nauczyłem się wielu rzeczy, studiowałem wiele systemów religijnych (np. chrześcijaństwo, judaizm, buddyzm, hinduizm, konfucjanizm, islam, voodoo), filozoficznych (głównie taoizm, jogę, zeń, pragmatyzm zachodni) i systemów uzdrawiania (masaż, ziołolecznictwo, pracę z energiami, uzdrawianie wiarą, hipnozę – to jedynie kilka przykładów). W każdej z tych dziedzin szamanizm pomagał mi rozszerzać wiedzę. Obecnie, kiedy na stałe mieszkam na Hawajach i kieruję organizacją o nazwie Aloha International (będącą międzynarodową siecią szamanów-uzdrowicieli, która, poprzez organizowanie kursów i seminariów, muzeów i miejscowych oddziałów, propaguje hawajską tradycję uzdrawiania), rzemiosło miejskiego szamana przejawia się we wszystkich naszych działaniach. W tej książce zamierzam wykazać, że idee i praktyki szamanizmu hawajskiego nadają się do wykorzystania równie dobrze w środowisku współczesnego społeczeństwa miejskiego, jak i na obszarach, które mają ściślejszy związek z Naturą. Jak wspomniałem wcześniej, niektóre koncepcje, przykłady i ćwiczenia będą Ci znane, a niektóre z nich mogą wyglądać dość obco. Materiał pochodzi z dwóch kursów, które prowadzę i jest w ich toku prezentowany mniej więcej w tej samej kolejności, w jakiej go podaję tutaj. Jednakże objętość tej książki nie pozwala zagłębić się w niektóre zagadnienia tak, jak jest to możliwe podczas kursu.
Polityka otwartych drzwi
Wiele z tego, co ja prezentuję w sposób otwarty, w niektórych tradycjach uważane jest za głęboką tajemnicę. Czasami jest to wynik obaw o to, że wiedza ta może być używana w niewłaściwy sposób, czasami jest to obawa, że, gdy wiedza ta będzie dostępna dla każdego, może stracić swoją moc, czasami zaś wynika to z lęku przed karą ze strony wyższych kapłanów, którzy wydali polecenie, by nie ujawniać takich rzeczy.
Ale prawdziwy szaman nie robi tajemnicy z czegoś, co pomaga i uzdrawia. Nie sztuka utrzymywać wiedzę w tajemnicy; sztuką jest sprawić, by ludzie zrozumieli ją i potrafili stosować. Co do niewłaściwego używania takiej wiedzy uważam, że wynika ono z niekompetencji. Im więcej człowiek wie na temat tego, jak zmieniać rzeczywistość, tym mniejsze ma skłonności i okazje do szkodliwych działań. Twierdzę również, że to, co jest szeroko rozpowszechnione, ma o wiele większą moc niż to, co nie jest używane, lecz trzymane pod kluczem. Wiedza utrzymywana w tajemnicy jest warta tyle, co pieniądze pod materacem żebraka, a jej świętość nie leży w zastrzeżeniu nauk dla nielicznych, lecz w ich dostępności dla wielu. Być może obawy przed swobodnym przekazywaniem tej filozofii innym ma związek z lękiem, wynikającym z tego, że stróże wiedzy w rzeczywistości niewiele mają do pilnowania, albo nie rozumieją, co posiadają. Natomiast jeśli chodzi o lęk przed wyższymi kapłanami, to w sprawach dotyczących umysłu szamani nie uznają ani hierarchii, ani cudzej władzy. Najchętniej stworzyliby ogólnoświatowy system demokracji duchowej.
Dziedzictwo hawajskie
Hawajczycy dysponują ogromną spuścizną duchową, psychologiczną, kulturową i praktyczną, lecz ja mogę przedstawić jedynie niewielką część tego, co miałem zaszczyt poznać. Właściwie, ich dziedzictwo jest tak bogate, że w jego ramach powstała pewna liczba lokalnych tradycji, toteż nie wszyscy Hawajczycy (czy osoby zajmujące się Hawajami), są zgodni w swoich poglądach na to, co składa się na nie. To, co ja mogę Wam przekazać, pochodzi od mojego przybranego ojca i jego krewnych, a także od mojego prawdziwego ojca i jego hawajskiego przyrodniego rodzeństwa, ale dzięki swojej szczególnej osobowości i osobliwemu spojrzeniu na świat, ja również wniosłem swój wkład do prezentowanej wiedzy. Tak więc, jest to tradycyjna mądrość, ujęta we współczesnych kategoriach i przystosowana do obecnych warunków, ale za to, co mówię ja sam ponoszę pełną odpowiedzialność.
Ogromna część zachowanej przez Hawajczyków spuścizny kryje się w ich języku. Jest on pozornie prosty: ma jedynie dwanaście liter i nie ma w nim żadnej formy czasownika być, a mimo to potrafi opisywać najgłębsze, jakie można sobie wyobrazić, koncepcje świadomości duchowej, konstrukcji psychologicznych, natury rzeczywistości, miłości, władzy, dokonań itd. Ponieważ dla większości z Was język ten byłby całkowicie obcy, ograniczyłem się do cytowania tylko tych zdań, które niezbyt dobrze brzmią w tłumaczeniu na język angielski. Jeżeli chcecie spróbować wymowy, to ryzykując, iż narażę się na oburzenie ze strony purystów języka hawajskiego powiem, że spółgłoski wymawia się w sposób zbliżony do spółgłosek angielskich, a samogłoski przypominają bardziej samogłoski języka hiszpańskiego. A więc rozpoczynam swoją opowieść. Oto jest wiedza, którą chcę się z Tobą podzielić. Niechaj pomoże Ci ona odnaleźć spokój, miłość i moc, byś mógł się nimi radować.
Przełożyła: Katarzyna Straszewska
Tytuł oryginału: „Urban shaman”
ISBN 83-909045-0-0
277 stron, Wydawnictwo POLIGRAF, 1998