Kiedy jesteś zakochany zaczynasz od przypatrywania się, od zwiększenia siły uwagi i uznania pozytywnej wartości tego co widzisz.
Chciałbym zaproponować Ci narcystyczną przygodę. To nie jest dobrze powiedziane – w istocie swojej narcyzm to zakochanie w wizerunku obrazie przyjętym z zewnątrz, ja chciałbym cię skłonić do zakochania się w sobie. Jak to zrobić? Najlepiej od początku.. tak jak robią to wszyscy: Przynajmniej z definicji ciało wyznacza granice twojego ja w świecie zewnętrznym, zatem spróbujmy zakochać się w swoim ciele?
Tylko jak to zrobić? Wypadałoby zacząć od przypatrywania się, ale skoro siebie przez większość dnia nie widzimy.. zacznijmy od czucia? Spróbuj, centymetr po centymetrze prześledzić odczucia płynące ze skóry, oraz z wnętrza twojego ciała. Jak dokładnie potrafisz to zrobić? A jak byś to robił gdyby to ciało należało do ukochanej osoby? Pewnie z uśmiechem, radością połączoną z gorliwością, i namiętnym szukaniem nieznanego. A zatem zrób to jeszcze raz, tak jak zrobiłbyś to zakochany. Pamiętaj: Praktyka czyni mistrza, a postrzeganie zakochanego. A jak często pamiętasz o odczuwaniu ciała w ciągu dnia? Czy gdybyś był zakochany taka rozłąka była dla ciebie bezbolesna?
Przejdźmy dalej. Ile wiesz o nawykach swojego ciała, co ono lubi, czego nie? Zanurz się we wspomnieniach usiłując odkryć kiedy ono było najradośniejsze? A może jest prostsza metoda? jest..po prostu zapytaj. W twoim ciele znajduje się ta szara bryłka neuronów, z nadwyżką mocy przetwórczej. Ciało myśli – nawet jeśli nie jesteś tego świadom. Zatem po prostu zapytaj i wsłuchuj się w odpowiedź. Z utęsknieniem. Jeśli będziesz robił to z zaangażowaniem, tak jakbyś słuchał ukochanej osoby. Ciało odpowie. Coś się zmieni. Przyjdą nowe myśli. Kontynuuj ten proces. W końcu ile razy zdarza Ci się porozmawiać z kimś mądrym, kto wie tyle o Tobie?