O trzech jaźniach – Sebastian

Zaczne od… poczatku :-)
Moje pierwsze zetkniecie z huna to ksiazki M.F.Longa.
Tam pierwszy raz spotkalem sie z podzialem czlowieka na trzy jaznie – nizsza jazn (NJ – daleki odpowiednik podswiadomosci), srednia jazn (SJ � odpowiednik swiadomosci dziennej) i wyzsza jazn (WJ, daleki odpwiednik superego). Mala uwaga przy okazji – ponizej mowiac/piszac 'Ja’ mam na mysli raz SJ – moja srednia, mowiaca jazn, logiczny rozsadny umysl, innym razem zas moja istote jako calosc – mysle, ze z latwoscia sie zorientujesz, o ktore rozumienie w danym kontekscie chodzi.

Przy pierwszym zetknieciu z ksiazkami Longa i przedstawiona w nich Huna zastanowilo mnie, skad sie wzial sposob/mechanizm polaczenia jazni, konkretnie – dlaczego (jak to opisuje Long) Nizsza Jazn (NJ) jest polaczona z obiema pozostalymi jazniami (WJ i SJ), zas Srednia Jazn (SJ) jest polaczona tylko z NJ i jesli chce kontaktu z WJ musi skorzystac z posrednictwa NJ. Od poczatku wydawalo mi sie to dziwne i nienaturalne, ale przyjalem to i zaakceptowalem jako Element Systemu (Huny).

I gryzlo, gryzlo mnie to az do dzis, gdy nagle mnie w tej mierze oswiecilo.

Samo z siebie przyszlo zrozumienie, wyjasnienie, pogodzenie. Przy okazji w kilku innych materiach tak samo. I fajnie :-)

Teraz maly przeskok: wezmy widzenie istoty (czlowieka) z punktu widzenia huny, czyli kolejne jaznie i uporzadkujmy je. Mamy wiec NJ (nizsza jazn, podswiadomosc), potem SJ (srednia jazn, swiadomosc), potem WJ (wyzsza jazn, nadswiadomosc).

Ustawmy je na osi pionowej, od dolu do gory, najnizej NJ, najwyzej WJ: WJ SJ NJ Teraz jeszcze dodajmy nad WJ Boga a ponizej NJ cialo fizyczne i uzyskamy:

^

| Bog

| WJ (Wyzsza Jazn)

| SJ (Srednia Jazn)

| NJ (Nizsza Jazn)

| Cialo fizyczne

Proponuje przeniesc powyzszy rysunek/opis osi na kartke papieru, ulatwi to przebrniecie przez dalszy tekst i bedzie mozna dopisac dodatkowe elementy, ktore sie pozniej pojawia.

Gdyby chciec opisac te pionowa os jakas wielkoscia, to niezaleznie do tego jakiej wielkosci bysmy uzyli okazuje sie, opis jest sensowny i prawidlowy a uzyskane analogie po prostu trzymaja sie kupy i przynajmniej do mnie przemawiaja.

Opiszmy os czestoscia wibracji – cialo fizyczne wibruje najslabiej, najmniej, najmniejsza czestotliwoscia, jest stad najbardziej namacalne i najbardziej widoczne (wez swoja reke i machaj sobie nia przed oczami – jak bedziesz machal szybko to jej nie zobaczysz w ogole, choc caly czas wiesz, ze reka jest, bo ja czujesz, zas im wolniej bedziesz lapka machal tym lepiej bedziesz ja widzial, dobra analogia, prawda?).

W takim ukladzie u gory osi mamy Boga, ktory wibruje najszybciej, stad jest niemozliwy do dostrzezenia czy dotkniecia.

Jeszcze o wibrowaniu: gdy wezmiesz znow swa reke i bedziesz machal przed oczami – jesli bedziesz to robil powoli to latwo bedzie okreslic, gdzie w danej chwili jest reka, tak samo, jak latwo okreslic, gdzie w danej chwili jest cialo fizyczne czlowieka. Jesli zas bedziesz machal reka bardzo szybko to przestanie ona byc dostrzegalna, bedzie sie zdawalo, ze w jednej chwili jest wszedzie. Stad kolejne spostrzezenie – cialo fizyczne jest gdzies, w okreslonym miejscu, bog zas jest wszedzie (jesli przyjac czestotliwosc jego wibracji za nieskonczenie wielka to faktycznie bedzie on wszedzie w jednej chwili)

I kolejne spostrzezenie – cialo fizyczne bedzie nieprzezroczyste, bedzie zaslaniac to, co jest za nim, zas Bog bedzie calkowicie przezroczysty, przezroczysty doskonale. To sie pokrywa z doswiadczeniami jasnowidzacych, ktorzy mowia o kolejnych, coraz bardziej ulotnych i trudniejszych do dostrzezenia cialach czlowieka.

Tutaj mala dygresja na temat postrzegania: reke, ktora trzymasz przed oczami w bezruchu latwo dostrzec. Gdy zaczniesz reka machac aby moc ciagle ja widziec musialbys za nia wodzic wzrokiem z czestotliwoscia taka sama, (lub wieksza) jak machasz reka. Czyli musialbys swoj zmysl (wzroku) dostosowac do czestotliwosci wibracji obiektu (reki), na ktory patrzysz. Stad wniosek – by dostrzegac ciala subtelne na kolejnych poziomach, ktore wibruja z coraz wieksza czestotliwoscia nalezy uzywac zmyslow, ktore wibruja z takimi samymi czestotliwosciami badz tez dostosowywac (zmniejszac/zwiekszac) wibracje swych zmyslow (przyznam, ze to jest dla mnie nie do konca teraz jasne).

Jeszcze o tej osi opisanej czestotliwoscia wibracji.

Gdy reke trzymasz przed oczami to zajmuje okreslony, stosunkowo maly obszar. Bog (reka machajaca baaaardzo szybko) zajmuje obszar okreslony swoim wibrowaniem, a poniewaz amplituda jego drgan jest nieskonczona to i obszar zajmowany przez boga jest nieskonczony – znow wychodzi, ze bog jest wszedzie:-)

O pozostalych jazniach huna mowi (i pokrywa sie to z wnioskami z naszej osi), ze cialo fizyczne jest odrebne od innych cial fizycznych, nie zachodzi na inne ciala. Tego latwo doswiadczyc probujac wlozyc komus palec do oka – albo zlamiemy palec (???) albo wybite zostanie oko, nie ma mozliwosci by palec wszedl w oko bez uszkadzania go. Choc jest to oczywiscie mozliwe gdyby podniesc wibracje ciala, tak jak to jest z woda: jeden kawalek lodu z drugim sie nie przeniknie, ale podniesie sie wibracje lodu (podgrzeje) by stal sie woda to z latwoscia mozna owe dwa kawalki wymieszac tak, ze sie przenikna, straca swa integralnosc i indywidualnosc lecz nie znikna, nadal beda istniec.

Dalej: cialo podswiadomosci juz troche wystaje poza cialo fizyczne i moze w pewnym stopniu zachodzic na ciala podswiadomosci innych ludzi (stad mozliwosc empatii – wczucia sie w emocje innych osob, w pewnym stopniu odczuwania tego, co osoba blisko nas). NJ jednak nadal mocno postrzega i bardzo jest przywiazana do swej odrebnosci.

Dalej: cialo SJ (sredniej jazni), ono jest bardziej ulotne, wibruje szybciej, zajmuje wiekszy obszar, jeszcze latwiej jest mu sie wymieszac z cialem SJ innej osoby, stad mozliwe jest w duuuzym stopniu pojecie innej osoby na tym poziomie czyli zrozumienie drugiego czlowieka (SJ to m.in. rozum, logika). Nawet mowi sie: sprobuj go zrozumiec, zamiast: sprobuj odczuc jego sytuacje, zrozumienie oznaczna bowiem poznanie sytuacji drugiej osoby znacznie bardziej niz przez emocje – tak jak ciala SJ roznych osob zachodza na siebie znacznie bardziej niz ciala NJ.

Mozna wspomniec tu o odrebnosci: o ile ciala fizyczne sa z pewnoscia odrebne, o tyle juz w przypadku ciala SJ taka odrebnosc bardzo sie zaciera, ciala te zachodza na siebie, gdy w pomieszczeniu jest kilka osob to w zasadzie stanowia jedno (pojedyncze cialo SJ moze byc wielkosci pokoju, to zalezy tylko od stopnia rozwoju czyli czestotliwosci i amplitudy wibracji).

Teraz kolej na cialo WJ – wedlug huny pojedyncza Wyzsza Jazn mimo, ze stanowi odrebna od innych WJ istote tak naprawde ma bezposredni doskonaly kontakt z WJ pozostalych ludzi (moze w calosci pojac sytuacje innej WJ w doskonaly sposob) a wszystkie WJ tworza cos w rodzaju Wspolnoty Wyzszych Jazni. To dosc proste do wyobrazenia: jesli uznac, ze cialo WJ jako wibrujace juz baaaaardzo szybko ze stosunkowa duza amplituda zajmuje dosc duzy obszar (zalozmy – kula o srednicy paru kilometrow) to np. ciala WJ mieszkancow jednego miasta znajduja sie w zasadzie w jednym miejscu, wszystkie niemal w calosci na siebie nachodza). Takie dwa nachodzace na siebie ciala WJ sa w stanie wzajemnie sie pojac, tak samo gdy jest ich kilka, kilkaset czy kilka miliardow. Bardzo mi odpowiada takie widzenie WJ, tlumaczy w prosty sposob wiele aspektow tej jazni i przybliza jej zrozumienie. Moglbym jeszcze wyciagac dalsze wnioski ale poniewaz mam duzo do powiedzenia na inne tematy to poprzestane, z pewnoscia w razie potrzeby sam dasz sobie rade. Dodac jeszcze powinienem, ze miedzy poziomem WJ a Bogiem huna umieszcza wiele poziomow posrednich zajmowanych przez WWJ (Wyzsza-Wyzsza-Jazn), WWWJ (prosze nie probowac tego jako adresu internetowego :-), WWWWWWJ, itede., ktorych ciala sa coraz wieksze i zajmuja coraz wiekszy obszar, mozna sobie wyobrazic np. WWWWWWWWWJ o obietosci Ziemi. /Prawdopodobnie bedzie to cos w rodzaju duszy ziemi :-)/

Na koniec jeszcze sloweczko o cialach – jakie jest cialo boga, jaki zajmuje obszar, kogo jest dzieki temu w stanie pojac/zrozumiec wyjasniac nie trzeba :-)

Teraz wez do reki kartke, na ktorej narysowales os i dodaj po jednym elemencie opisu:

^

| bog – ogien

| WJ – powietrze

| SJ – woda

| NJ – ziemia

| cialo fizycznie – mineral (skala)

To jest powiazanie zywiolow z tworzona osia.

Wedlug mnie znow cechy poszczegolnych zywiolow doskonale pasuja do cech przypisanych im jazni.

Gestosc na przyklad: cialo fizyczne jest geste, mocno geste, jak mineral. Sprobuj zmienic to cialo inaczej niz skalpelem albo mlotkiem.

Cialo NJ jest jak ziemia – juz nie takie twarde jak kamien, przesypywac sie daje (choc wymaga to wysilku) ale latac to to nie potrafi (chyba, ze za pomoca wiatru – powietrza :-) – znow piekna analogia zwiazywszy, z czym skojarzone na osi jest powietrze). Zmienic ziemie tak jak zmienic NJ daje sie, ale to proces powolny i czaso/energochlonny.

Wyzej jest SJ czyli woda. To jazn bardziej plynna, podatniejsza na zmiany. Poglady SJ (czyli poglady rozumowe, logika) sa latwe do zmiany, poprzez odpowiednia argumentacje logiczna i rozumowa jestesmy w stanie je zmienic w jednej chwili, tak jak latwo jest zmienic ksztalt wody. Woda latwo dostosowuje sie do otoczenia choc nie wypelnia go w calosci (tak jak powietrze) a jedynie w dolnej (dzieki grawitacji) jego czesci. Taka jest wlasnie moja/twoja SJ – latwo przystosowujaca sie (ktos nawet mierzyl stopien inteligencji jako umiejetnosc przystosowania sie do okolicznosci), z latwoscia potrafiaca zmieniac poglady, ale jednak czyniaca to z pewnym ociaganiem (jak woda przelewana z jednego naczynia w inne) i nie wypelniajaca tego naczynia w calosci.

Cofnijmy sie do NJ – tu jest jeszcze ciezej jesli chodzi o zmiane, a poniewaz domena NJ to swiat emocji, to kazdy wie, jak trudno jest zmienic jakies swoje emocje/urazy emocjonalne/kompleksy.

Teraz krok wyzej – tu jest WJ czyli powietrze. Zmiana ksztaltu powietrza jest niemal natychmiastowa, powietrze wypelnia cale naczynie, w ktorym sie znajduje. Taka jest tez WJ – mozna wnioskowac, ze zmiana jej pogladow jest natychmiastowa, ocena sytuacji rowniez jest natychmiastowa, pelna i doskonala w kazdym szczegole (tak samo jak doskonale w pelni powietrze wypelnia naczynie).

Wyzej jest bog – ogien.

To energia.

Jaki ksztalt ma ogien? Ogien ma ksztal ognia :-) Ogien nie jest czyms niezaleznym, nie moze istniec samoistnie tak jak powietrze, woda czy ziemia. Ogien spala powietrze (gaz), wode (ciecz) czy ziemie (cialo stale), opiera sie na tym, a w momencie, gdy to spala to ogien jest powietrzem, ciecza czy cialem stalym. Jest bardzo ulotny ale jednoczesnie swieci swoim swiatlem, jak zadne z pozostalych elementow. Ten zywiol nie ma okreslonej natury jak gaz czy ciecz, on jest procesem.

Przy okazji – jak widac – samo nasunelo sie skojarzenie zywiolow ze stopniem skupienia materii, od ciala stalego poprzez ciecz na gazie skonczywszy, bo nie wiem jak okreslic ogien tak jak nie wiem, jak okreslic boga :-)

Skojarzenie ze stanem skupienia materii nieodparcie dotyka pojecia temperatury, energii wewnetrznej, energii.

Na dole osi jest wiec temperatura najnizsza, znikoma energia wewnetrzna. Jasne skojarzenie z cialem stalym, z mineralem. Gdy podgrzejemy cialo stale (np. lod), dostarczymy mu energii to przeksztalci sie w cos bardziej miekkiego, podatnego czyli w wode, w ciecz. Bedzie mial wieksza energie wewnetrzna. Dalsze podgrzewanie spowoduje wyparowanie cieczy a wiec przemiane w gaz o jeszcze wiekszej energii wewnetrzen az do momentu, gdy podgrzewana materia zacznie sie palic, sama stanie sie energia, bogiem.

Skojarzenia jazni, ilosci/sily energii jasne, prawda?

Mozna dalej opisywac os :-) Gdybys mial jakies watpliwosci – spojrz, gaz moze pchac cialo stale z latwoscia, cialo stale to listek na wietrze, widac, kto tu o czyich losach decyduje, jesli przelozyc gaz i cialo stale na nasza os i jaznie. Jesli zas cialo stale zachcialoby nagle wplynac na powietrze (a niektorzy ludzie wpadaja na pomysl by do czegos swoja Wyzsz Jazn zmusic) to zobacz, jakim skutkiem zakonczy sie proba przesuniecia powietrza w pokoju z uzyciem np. lopatki albo innego odpowiednika ziemi, ciala stalego. Zaraz po takiej probie gaz powroci na swoje poprzednie miejsce, nie przemiesci sie (choc zapewne przemiesza, ale to mu wsjo ryba). Albo inaczej – co czym latwiej przemieszczac: piasek wiatrem czy powietrze/wiatr piaskiem?

Dosc analogii, reszte sam dopowiesz.

Patrzac na te porownania, na os, widac w ktora strone ida przeksztalcenia jazni/materii jesli ciagle i ciagle dostarczamy jej energii.

Bog to energia, nieskonczona energia, czyli wszystko jest podgrzewane ciagle i ciagle.

Na osi widac, ze ewolucja, rozwoj wiedzie przez cialo fizyczne (lod) [cholera, nie wierze :-)], potem NJ, SJ by dojsc do WJ i na koncu osiagnac poziom boga, samej energii.

I jeszcze jedno – znow patrzac na os mozna zobaczyc w ktorym kierunku, z jakim wysilkiem i szybkoscia przemieszczaja sie zmiany/oddzialywania.

Aby wiatr przestawil piasek wystarczy jeden podmuch, piasek sie przemiesci, wiatr moze przestac wiac. Tak wlasnie wyglada dzialanie WJ w zyciu czlowieka – szybkie, skuteczne, efekty sa trwale. Tak w ogole wyglada oddzialywanie wyzszych poziomow duchowych na poziomy nizsze. Wystarczy maly lecz silny podmuch by doszczetnie i trwale poprzestawiac cala plaze piasku, znacznie od niego wieksza.

A teraz w druga strone – niech piasek czy lopatka sprobuje zmienic gaz. Z pewnoscia sie to uda na te chwile, gdy lopatke umiescimy w nowym miejscu � tam gdzie znajdzie sie lopatka gaz ustapi. Ale teraz wystarczy, ze lopatka znow sie przemiesci a gaz powroci na swe miejsce. Wystarczy sobie wyobrazic, jak wielka musialaby byc lopatka, zeby przestawic powietrze w pokoju – z pewnoscia rozmiarow sciany tego pokoju. A gdy mowimy o powietrzu w otwartej przestrzeni – czy tu jego zmiana lopatka jest mozliwa? A jednak sa ludzie, ktorzy probuja za pomoca swojej sredniej i nizszej jazni wplywac na WJ.

Uffff, zameczylem Cie juz doszczetnie, zapewne do tego miejsca nie dotrwales. Jesli sie myle i jednak tu czytasz to gratuluje, bo w koncu doczekales sie odpowiedzi na kluczowe poczatkowe pytanie postawione w tym tekscie: mianowicie jak to jest z tym polaczeniem jazni w czlowieku, czy faktycznie droga do WJ wiedzie tylko przez NJ, jak twierdzil Long? Czy nie jest mozliwy kontakt bezposredni SJ i WJ? Otoz jest, moje doswiadczenia na to zawsze wskazywaly, teraz jednak potrafie to w jasny sposob wylozyc i wyjasnic, tym wiec sie zajme a moje doswiadczenia calkiem pomine. Otoz – trzy jaznie czlowieka stanowia jednosc (przynajmniej na czas jego zycia), sa nierozerwalna caloscia, sa polaczone i 'oparte’ na ciele fizycznym. To cialo fizyczne nie posiada swej jazni (Ja jestem jaznia swego ciala) czyli nie posiada wlasnej woli, jest jednak scisle zwiazane z mieszkajacymi w nim duchami-NJ-SJ-WJ.

Czyli – poniewaz trzy jaznie lacznie z cialem sa scisle zwiazane totez silnie na siebie wplywaja w kazdym aspekcie, jesli jedna jazn (lub cialo fiz.) jest w jakims aspekcie nieharmonijna to rzutuje to na inne. Latwo to odczuc na wlasnej skorze – chore cialo nie pozwala funkcjonowac pozostalym jazniom, podobnie chora NJ nie daje 'normalnie zyc’ reszcie. SJ rowniez moze sfiksowac, natomiast WJ pozostaje stale doskonala. WJ jest harmonijna zawsze wiec dysharmonii WJ nie odczujemy nigdy. Za to mozemy odczuc dysharmonijnosc SJ lub NJ. O ile dysharmonijnosc SJ zharmonizowac – czyli wprowadzic odpowiednie zmiany – jest latwo (SJ nie jest tak gesta jak NJ, to woda, pamietasz?) o tyle NJ sharmonizowac trudniej, to wymaga wiekszej energii.

M.F.Long pisal – chcesz uzyskac kontakt ze swa WJ? W takim razie porozmawiaj ze swoja NJ niech sie ona skontaktuje. Pisal nawet wprost, ze NJ to posrednik/pomost w kontakcie WJ i SJ. Dla mnie to sie kupy nie trzymalo i teraz wiem dlaczego, zaraz to wreszcie wyjasnie.

Jaznie stanowia jednosc (siedza w kupie :-) nie mozna wiec rozpatrywac jednej jazni w oderwaniu od pozostalych, nie mozna np. mowic o kontakcie SJ i WJ w oderwaniu od NJ, albo o kontakcie NJ i WJ w oderwaniu od SJ. No bo skoro siedza one w kupie to gdy nagle jedna zechce pogadac z druga to co ma zrobic trzecia? Pojsc sobie na bok? Nie moze tego zrobic, jest polaczona z pozostalymi zamknieta na klucz w tym samym pokoju. Tak wiec ta trzecia jazn (np. gdy SJ chce pogadac z WJ to ta trzecia jaznia jest NJ) moze siedziec cicho i sluchac o czym gadaja dwie pozostale (moze sie wlaczyc do rozmowy), moze tez przeszkadzac dwom pozostalym w dogadaniu sie machajac im rekoma przed oczami (zeby zajarzyly, o co chodzi z czestoscia drgan :-))), wchodzac miedzy nich i stosujac wszelkie inne 'przeszkadzalnicze’ chwyty tak, ze dwie jaznie sie nie dogadaja.

Wniosek jest prosty – aby dwie jaznie mogly sie skontaktowac zgode wyrazic musi takze trzecia, takze trzecia musi zaakceptowac polaczenie dwoch pozostalych po to, by nie przeszkadzac im. Mowiac jeszcze inaczej – aby doszlo do kontaktu dwoch jazni trzecia nie moze dysharmonizowac calosci, jaka stanowia wszystkie trzy. Jesli trzymam w misce z woda trzy rece (skad ja wzialem trzecia reke???) to aby woda sie uspokoila zadna z trzech rak nie moze sie ruszac. To dokladnie obrazuje o co mi chodzi z tym dysharmonizowaniem – wystarczy, ze jedna lapa kiwa palcem w misce i juz robia sie fale. Czyli: tak naprawde zawsze dochodzi do kontaktu trzech jazni, bo zawsze trzeba zgody trzech jazni (niezgoda jednej 'przeszkadza’ dwom pozostalym). Czyli mowiac 'kontakt’ zawsze chodzi o kontakt wszystkich trzech jazni, kontakt tylko dwoch z nich – jak wynika z powyzszego – jest fizycznie (???) nie mozliwy. I jeszcze inaczej mowiac – poniewaz sa jednoscia to kontaktuja sie zawsze wszystkie razem albo zadna z nich, rozny jest tylko kierunek i inicjator polaczenia.

Idzmy dalej – WJ _zawsze_ chce polaczenia z pozostalymi dwoma, jej sprzeciw nigdy nie istnieje, nigdy nie przeszkadza dwom pozostalym w rozmowie (przeszkadzala Ci kiedys Twoja WJ? :-) SJ czesto chce kontaktu z NJ (i go uzyskuje, bo WJ akceptuje to), czasem chce kontaktu z WJ (i go uzyskuje jesli akurat NJ tez tego chce). WJ zawsze wyraza zgode, mozna wiec nie dostrzegac jej wplywu na owo spotkanie-trzech. Ale ona zawsze jest i wszystko widzi, gdy SJ i NJ rozmawiaja ona stoi i slucha, poproszona o rade odzywa sie (nie inaczej). Z jej strony sprzeciwu do kontaktu nie bedzie, mozna wiec odniesc wrazenie, ze kontakt zalezy tylko od woli SJ i NJ, co – posrednio – sugerowal Long.

I teraz – gdy kontaktu chce Ja jako SJ ale moja NJ tego kontaktu nie chce to do niczego nie dojdzie, po prostu NJ bedzie przeszkadzac, bedzie machac ta trzecia reka w wodzie, bedzie skakac miedzy SJ i WJ tak, ze do rozmowy nie dojdzie (zirytowana SJ da sobie spokoj, cierpliwa WJ poczeka na nastepna okazje).

Tu: wskazowka – jak widac poprzez cierpliwosc (olewanie przeszkadzajacej NJ) SJ moze dogadac sie jednak z WJ, ktora jest anielsko cierpliwa i na to wlasnie wskazuja moje doswiadczenia (ze dzieki cierpliwosci mozna sie dogadac z WJ mimo sprzeciwu NJ). Patrzac na to wszystko mozna odniesc zludzenie, ze to NJ odpowiedzialna za kontakt SJ <=> WJ, tymczasem chodzi tu tylko o to, zeby NJ nie przeszkadzala. Jesli przeszkadza – kontaktu nie ma, jesli nie przeszkadza – kontakt jest.

Long wyciagnal prosty wniosek, ze polaczenie-kabel biegnie od NJ do WJ i ja mu uwierzylem a potem sie meczylem i zastanawialem caly czas, co to za kabelek, ktory wystaje z mojej SJ i prowadzi w strone WJ ;-) Teraz dla mnie wsjo jasne, a dla Ciebie? Nie za bardzo zamacilem?

I inna beczka teraz, juz ku koncowi.

Podswiadomosc jest 'gesta’, jej system pogladow jest trudno-wolno-zmienny (w stosunku do sredniego ja, o WJ juz nie mowiac – tam to pelna elastycznosc). Stad poglady NJ zmieniac trudno, znacznie trudniej niz SJ. WJ moze przyjac dowolny poglad w dowolnej chwili (jak powietrze wypelnia naczynie dokladnie i szybko), co widac na przykladzie 'zleconych’ WJ realizacji celow, zalatwiania spraw, itp. – WJ jest w stanie znalezc dowolne wyjscie z dowolnej sytuacji zaspakajajac przy tym dowolne oczekiwania dowolnej ilosci zainteresowanych osob – ona w jednej chwili jest w stanie sie wczuc w kazdego uczestnika, zobaczyc co dla niego dobre a potem wyciagnac z tego wszystkiego czesc wspolna, ktora bedzie rozwiazaniem. Czyli WJ jest w stanie znalezc z _kazdej_ sytuacji wyjscie zadowalajace _wszystkich_ i sluzace _wszystkim_, byleby tylko jej przy tym nie przeszkadzac na poziomie SJ i NJ. W tym kontekscie latwo wyjasnic owo 'kochaj wszystkich’, ktore oznacza: 'nie przeszkadzaj w czynieniu dobra dla innych’ bo jesli kogos nie kochasz, to mozesz nie chciec dla niego dobra i w ten sposob nie akceptowac rozwiazania idealnego proponowanego przez WJ. Mowiac inaczej: WJ nie postapi wbrew Twej woli (SJ) ani wbrew woli zadnej innej osoby (jej SJ), dlatego jesli przy 'wczuwaniu’ sie kolejno w kazda osobe zainteresowana rozwiazaniem danej sprawy u kogos napotka mysl „nie lubie Zdzicha, jemu nie moze sie polepszyc” to jesli akurat Zdzichu jest wsrod zainteresowanych to niestety, bedzie przyblokowany. W ten sposob nie lubiac kogos odcinamy sie od rozwiazan dajacych tej osobie radosc i spelnienie, dobro. Jesli kogos nie lubie to nie chce dla niego dobrze. Moge byc neutralny w stosunku do kogos, obojetny, ale to nie o to chodzi. Obojetnosc w stosunku do kogos oznacza, ze rozwiazanie problemu takze bedzie obojetne dla tej osoby. Jesli zas bede kochal to rozwiazanie bedzie dla niej dobre. Skoro WJ zna rozwiazanie idealne, dobre dla wszystkich, to dlaczego mialaby z niego rezygnowac i przyjmowac rozwiazanie ulomniejsze od SJ (akceptowalne przez SJ) czy NJ? Rozwiazanie ulomniejsze znaczy nie dajace komus dobra, pomijajace kogos w uwzglednianiu racji i interesow. Jesli uwazam sie za lepszego od innych to moje rozwiazanie (od SJ) bedzie lepsze dla mnie, gorsze dla innych, a WJ zna rozwiazanie tak samo dobre dla wszystkich. Podobnie gdy uwazam sie za gorszego od innych � wtedy rozwiazanie SJ jest takie, ze ja na nim trace a inni zyskuja. We wszystkich powyzszych sytuacjach gdy rozwiazanie proponowane przez WJ (czyli idealne, dobre dla nas) jest inne niz oczekiwane przeze mnie wybrane (tzn. przez moja SJ o ograniczonym postrzeganiu � wode wypelniajaca naczynie tylko u dolu, nie majaca pojecia o ksztalcie i rozmiarach czesci naczynia znajdujacego sie powyzej jej lustra) wtedy odpowiedzi od swej WJ nie uzyskuje, nie ma wsparcia.

Wnioski: kierowanie sie w postepowaniu tylko racjami NJ (zapomnij ;-), SJ (woda do polowy naczynia) z pominieciem WJ oznacza, ze odcinamy sie od rozwiazan idealnych dla nas i dla wszystkich i skazujemy sie na niedoskonalosc, na biede duchowa i materialna, na narzekanie i inne podobne. Jesli uwazam sie za lepszego od innych to skazuje sie na to samo. Identycznie jest gdy uwazam sie za gorszego od innych – wtedy WJ daje mi tyle, ile ja chce choc moglaby mi dac znacznie wiecej. Ale WJ nie sprzeciwia sie woli dwoch nizszych jazni.

Dygresja – SJ nie jest juz takie elastyczne jak WJ (ale moze sie nauczyc byc) i czasem trudno mu dostrzec, ze z jakiejs sytuacji jest wyjscie dobre dla wszystkich (poniewaz nie jest w stanie tak szybko zmieniac swoich pogladow jak WJ i tak doskonale ocenic sytuacji), nie jest w stanie tak szybko 'dystansowac sie’, albo tez patrzec na sprawe z boku, czyli przyjac inny punkt widzenia. Bo zeby znalezc wyjscie najlepsze dla wszystkich zainteresowanych trzeba na chwile myslec jak kazda z tych osob, przez chwile trzeba byc tym kims, a o to czasem trudno ograniczonej SJ (gdy np. kogos nie lubi to blokuje sie od uwzglednienia w rozwiazaniu punktu widzenia tej osoby stad znalezione rozwiazanie). NJ jest jeszcze gestsza, jej poglady zmieniaja sie bardzo wolno, jej w ogoole trudno przyjac punkt widzenia inny niz swoj wlasny.

A teraz ostatnia beczka, mam nadzieje, ze faktycznie ostatnia. Dawanie.

Dlaczego czasem nie dajemy w obawie, ze cos stracimy?

Dlaczego nie dajemy drugiemu czlowiekowi kawalka swego czasu, dobrego slowa, chwili uwagi, paru groszy, jakiejs rzeczy? Uwazamy, ze cos stracimy, tak jak faktycznie mozna by cokolwiek stracic. Trzeba dac, kazdemu dac. Dac jednemu nie oznacza zabrac drugiemu, bo Zrodlo jest nieskonczone. Droga – uczynic materie z gestej bardziej lotna. Ze skaly ziemie, z ziemi wode, potem powietrze, na koniec ogien. Gdy jest energia boska, gdy plynie, to tak wlasnie sie dzieje – jak sie cos podgrzewa to topnieje, potem paruje, potem sie zapala. Energia boska powoduje owo podgrzewanie jazni tak, by sie w koncu wyparowaly i zapalily sie, to naturalny kierunek gdyz wszedzie jest bog, ciecz nie zamarznie jesli bedzie ciagle podgrzewana, stad nie jest mozliwy regres w rozwoju, o ktorym mowi huna, bo bog jest wszedzie, nie ma miejsca, w ktorym by go nie bylo. (A jesli takie miejsce nawet bylo to juz dawno skroplilo sie w ciecz, potem zamarzlo, potem skupilo sie do mineralu i jeszcze dalej, az stalo sie maaaaluuutkie jak punkt, a poniewaz nie bylo tam boga wiec jeszcze dalej sie kurczylo az zniknelo i dlatego teraz bog jest wszedzie i wszystko sie podgrzewa zmieniajac swoj stan skupienia na bardziej lotny, od mineralu po ogien :-)

Aby sie cel materializowal musi byc zgoda wszystkich jazni, wola ich musi byc taka sama, a dzialanie jednej lub najlepiej dzialanie wszystkich. WJ nie pozwoli na krzywdzenie innych, tzn. na swoim poziomie nie wykona dzialan krzywdzacych innych, gdyz ona jest na tyle lotna i elastyczny umysl, ze potrafi wczuc sie w sytuacje kazdego, w ten sposob kazdego rozumiejac i chcac dla niego dobra – na tej zasadzie, ze gdybym w jednej chwili mogl czuc to, co czuja wszyscy (zainteresowani) ludzie to z pewnoscia nie chcialbym zadnego z nich krzywdzic bo zaraz i ja bym to odczul.

Odmawiam komus dania mu czegos od siebie (czy to rzeczy materialnej, czy czasu, czy czegokolwiek),. Dlaczego? Dlatego, ze sadze ze sam bym cos na tym stracil. I odmawiam bo dostrzegam wyjscie postrzegane przez SJ, nie chce przyjac wyjscia WJ, ktore z pewnoscia jest takie, ze nikt by nie stracil. Odmawiam przyjacielowi spotkania i poswiecenia mu czasu bo uwazam, ze czas ten powinienem poswiecic na prace (w domysle: zeby zarobic na utrzymanie i/lub zeby mnie z tej pracy nie wyrzucili). To jest rozwiazanie pochodzace od SJ bo rozwiazanie od WJ byloby takie, ze nie odmowilbym przyjacielowi poswiecenia swego czasu a jednoczesnie nie stracilbym pracy i zarobilbym na utrzymanie, a znajac WJ zostalbym nagrodzony w dwojnasob albo znacznie wiecej. Dlaczego odmawiam komus dania pieniedzy? Dlaczego odmawiam komus dania rzeczy? Bo uwazam, ze dajac te rzeczy stracilbym je. A to odpowiedz SJ, rozwiazanie WJ byloby takie, ze dalbym, nic nie stracil a to, co bym dostal w zamian mogloby byc tysiackroc lepsze od tego, co bym oddal. Dlatego jesli mam dac w poczuciu, ze wybieram rozwiazanie SJ (czyli daje i przez to trace to, co daje) to lepiej tego nie zrobic bo faktycznie cos strace. Jesli zas daje w poczuciu (takim faktycznym, glebokim, pelnym) ze to rozwiazanie WJ to z pewnoscia nic nie strace a nawet zyskam, tak to dziala.

Dawajcie wiec swoj czas, swoje rzeczy, dawajcie siebie, nic nie stracicie lecz zyskacie. Ale musi to byc dawanie w takim poczuciu a nie z przymusu (’bo wypada’, 'bo co ludzie powiedza’) bo wtedy faktycznie dajac mozna stracic. Nie dam czasu bo cos strace. Co? Pieniadze? Dostane wiecej. Moze tez pieniadze a moze pomoc w sytuacji, w ktorej bym sie nie spodziewal.

ALE: daj nie na sile lecz tylko wtedy, gdy ktos chce wziac. Jesli wiec chce wziac – nie odmawiaj, daj a dostaniesz wiecej. Takie wyjscie z sytuacji _zawsze_ znajduje WJ, nikt nie traci, wszyscy zyskuja.

Bog to gosc, ktory na kazde pytanie odpowiada TAK. Teraz wiem, jak to mozliwe :-) Wiem, jak mozna na kazde pytanie odpowiadac TAK i nic na tym nie tracic, nie przegrywac, lecz zyskiwac wszystko. Strace zlotowke a zyskam przyjaciela.

„- A przeciez to, czego szukaja, mozna by odnalezc w pojedynczej rozy lub w odrobinie wody.”

Maly Ksiaze


Sebastian