Mistrzowe pogawędki – część 46


Pytający:

Rozwój można też chyba określić stopniem przywiązania do oceniania, do chęci tworzenia opinii?

Odpowiadający:

De facto ocena (czy tez samoocena, bo po smierci sam patrzysz na swe zycie i wydajesz ogolny, mhm, wyrok) polega na ocenie samych czynow, tyle ze jest to robione scisle z uwzglednieniem kontekstu zycia danej osoby.

Normalne zas ziemskie ludzkie ocenianie najczesciej jest egoistyczne, czyli ocenia sie czyny i zdarzenia wzgledem swego kontekstu zyciowego, wzgledem siebie, swojego ciala, etc. Ten sam zewnetrzny czyn ma jednak calkowicie rozna wartosc zaleznie od kontekstu osoby, tak samo jak danie 10 zlotych drugiej osobie ma zupelnie inne znaczenie dla bogacza i dla biedaka. A na dodatek patrzac zewnetrznie takie danie 10 zlotych kazdy ocenia z punktu widzenia swego wlasnego zycia. Dlatego zwyczajny czlowiek nie jest w stanie pojac jaka wartosc ma takie 10 zlotych ofiarowane przez kogos, kto miesiecznie zarabia 100 zlotych.

Tak samo jak zwyczajny czlowiek nie jest w stanie pojac, jak zupelnie bez znaczenia jest takie 10 zlotych dla kogos, kogo dochod miesieczny to 20 000 zlotych.

Dawno temu wydawalo mi sie, ze umiem sobie wyobrazic jak to jest gdy sie zarabia xx zlotych, jak to jest gdy sie zarabia xxx zlotych, potem xxxx albo xxxxx. Dzieki temu uzurpowalem sobie prawo do oceniania ludzi, ktorzy zarabiali xx i tych ktorzy zarabiali xxxxx.

Dopiero gdy moja sytuacja materialna kilkakrotnie sie zmienila i bylem na dole i na gorze, a teraz calkiem na gorze, to widze, jak moje wyobrazenia byly bardzo mylace. Przestalem tez oceniac w taki zwyczajny ludzki sposob i jesli juz jakakolwiek ocene robie to tylko z punktu widzenia zycia danego czlowieka.

Nasze zycie, ludzkie zycie, to takie wlasnie zbieranie doswiadczen, jak najwiekszej ilosci jak najbardziej roznych – dzieki temu, by w efekcie stac sie caloscia. To dlatego wszelkie przywiazanie, do miejsca, do pracy, do osob, jest niekorzystne, bowiem powoduje zastoj, odciecie sie od nowych doswiadczen, ktore sa najcenniejsze z punktu widzenia wcielonej duszy, bo po to ona na ziemie przyszla by jak najwiecej doswiadczen zebrac.

Poczatkowo wystraszony czlowieczek pragnie zastoju, pragnie smierci, choc o tym nie wie – a jednak za wszelka cene chcialby uniknac zmian, bowiem sie ich boi. Dlatego szuka poczucia bezpieczenstwa, chcialby zapewnic sobie (najczesciej za pomoca pieniedzy) poczucie stalosci i pewnosci, ze to co ma to nikt i nic mu tego nie zabierze. Irracjonalnie boi sie tego, co jest celem jego zycia – ciagla zmiana i zdobywanie coraz to nowych doswiadczen. W efekcie stabilizuje i spowalnia przeplyw swej energii i szybko umiera. Szybko to znaczy w wieku 70 lat, powiedzmy.

Tymczasem to wlasnie zmiany, zbieranie doswiadczen sa w zyciu najwazniejsze.

Takie zbieranie doswiadczen powoduje w efekcie pojawienie sie zrozumienia, co tak naprawde jest trwale, wazne, ma znaczenie, a co jest pylem, prochem, ulotnym popiolem. Jesli czlowiek nie przywiazuje sie, idzie do przodu, otwarty jest na zmiany, to lekcja idzie szybko, przywiazania do rzeczy przemijajacych wygasaja i odchodza, wlasnie dzieki zbieraniu doswiadczen. Czlowiek zbliza sie do swego rdzenia i coraz mniej przywiazuje wage do jego przejawow. Poczatkowy tego etap to uwolnienie od przywiazan do rzeczy materialnych. Potem przychodzi kolej na przywiazanie do ciala, potem do emocji, potem do intelektu-rozumu. Po tym wszystkim czeka mistrzostwo.


autorzy pragną pozostać anonimowi